"Nigdzie ta kwestia nie jest bardziej istotna niż w Michigan, stanie w którym trzeba wygrać, będącym jednocześnie domem dla jednej z największych społeczności arabsko-amerykańskich w kraju. Arabscy Amerykanie masowo odwrócili się od Partii Demokratycznej, oburzeni faktem, że prezydent Joe Biden wydawał dolary z ich podatków na zakup bomb, które zabijały ich bliskich" - napisała Stockman, znana amerykańska dziennikarka, laureatka nagrody Pulitzera w 2016 roku za komentarz.
Wynikiem oburzenia lokalnej społeczności była inicjatywa dwójki miejscowych działaczy Partii Demokratycznej, Abbasa Alawieh'a i Layly Elabed - zachęcali oni aktyw partyjny do oddawania głosów nieważnych w prawyborach, w których kandydował jedynie prezydent Joe Biden. Ich ruch o nazwie Bez zaangażowania szybko osiągnął ponadstanowy rozmiar, stając się ważnym wewnątrzpartyjnym ruchem o skali krajowej.
"Ponad 100 tys. uczestników prawyborów Partii Demokratycznej w stanie Michigan oddało tzw. głosy niezaangażowane – nie było to tyle głosów, aby zmienić wynik prawyborów, ponieważ Biden nie miał konkurencji – ale ważyły one tak dużo, że partia nie mogła sobie pozwolić na ich zignorowanie" - odnotowała dziennikarka.
Obecnie grupa stara się wywalczyć udział dr Tanyi Haj-Hassan, lekarki, która spędziła dwa tygodnie w Strefie Gazy, w przyszłotygodniowej Narodowej Konwencji Partii Demokratycznej w Chicago. Działacze postulują, aby zorganizować jej kilkuminutowe przemówienie.
"Co wydaje się niewielkim wysiłkiem, który może pokazać, że partia poważnie podchodzi do cierpień Palestyńczyków. W stanie Michigan, w którym w 2016 roku Donald Trump wygrał przewagą nieco ponad 10 tys. głosów, ci wyborcy mogą okazać się kluczowi. Jednym z najważniejszych pytań, związanych z tymi wyborami, jest to, czy Harris uda się odzyskać głosy zdemobilizowanych wyborców" - stwierdziła reporterka.
Założyciele ruchu Bez zaangażowania mówią, że chcą pomóc Kamali Harris w zdobyciu prezydentury, mobilizując społeczność arabsko-amerykańską. To jednak zależy od jej stosunku do sprawy palestyńskiej. A według nich wzywanie do podpisania zawieszenia broni, w czym Harris od dłuższego czasu bierze udział, jest niewystarczające. Postulują oni zagrożenie Izraelowi wprowadzeniem embarga na broń i amunicję, co ich zdaniem ograniczyłoby cierpienia palestyńskiej ludności cywilnej.
"Żądania te są wysokie, ponieważ grupy proizraelskie są także jedną z głównych sił w polityce wewnętrznej Demokratów. Nawoływanie do embarga na broń wywołałoby oburzenie i radykalnie zmieniło wieloletnią politykę amerykańską wobec Izraela" - podkreśliła Stockman.
Niektórzy politycy Partii Demokratycznej najchętniej nie chcieliby w ogóle słyszeć o kwestii palestyńskiej w trakcie kampanii wyborczej.
"Niemniej protestujący w dalszym ciągu przeszkadzają kampanii Harris, podsycani słuszną wściekłością, która wzbiera po każdym nowym doniesieniu o torturowanych więźniach, pochowanych dzieciach i żołnierzach, świętujących zniszczenie domów w Gazie. (...) Brak odpowiedniego stanowiska wobec uzasadnionego oburzenia protestujących może spowodować, że nowo odkryta jedność Partii Demokratycznej szybko się rozpadnie" - skonkludowała dziennikarka w "NYT". (PAP)
pp/