Świat usłyszał o Vanessie Kirby w 2016 roku, kiedy na szklanym ekranie zadebiutował serial „The Crown”. W bijącym rekordy popularności hicie Netflixa, który opowiada o losach nieżyjącej królowej Elżbiety II i członków jej rodziny, 28-letnia wówczas Brytyjka sportretowała młodą księżniczkę Małgorzatę.
Jako rozchwiana emocjonalnie, spragniona atencji hedonistka żyjąca w cieniu starszej siostry, Kirby zyskała uznanie milionów widzów. Zdołała wszak brawurowo oddać targające bohaterką, często sprzeczne emocje, jej charyzmatyczną osobowość i nieustanne zmagania z ograniczeniami nakładanymi nań przez restrykcyjne królewskie protokoły. „Kręcenie serialu to był najlepszy czas w moim życiu. Pożegnanie z tą rolą było dla mnie okropne. Właściwie to przeżyłam żałobę” – zdradziła przed kilkoma laty w rozmowie z „The Guardian”. Za swoją kreację zdobyła nagrodę BAFTA TV oraz nominację do nagrody Emmy. Okrzyknięto ją, nie bez racji, mianem jednej z najbardziej obiecujących brytyjskich aktorek.
Ekspresowa droga na szczyt
Otrzymaną wtedy szansę Kirby wykorzystała w stu procentach, błyskawicznie dołączając do najjaśniej świecących na hollywoodzkim firmamencie gwiazd. Bo choć aktorski warsztat szlifowała w prestiżowych brytyjskich teatrach, serialowa Małgorzata nie boi się grać w amerykańskich superprodukcjach – w 2018 roku wystąpiła u boku Toma Cruise’a i Henry’ego Cavilla w szóstej odsłonie kultowej serii „Mission Impossible”, a rok później zagrała w spin-offie „Szybkich i wściekłych” – „Szybcy i wściekli: Hobbs i Shaw”. Bodaj największe uznanie krytyków Vanessa zdobyła dzięki poruszającej kreacji w dramacie „Cząstki kobiety”, za którą otrzymała pierwszą w karierze – choć z pewnością nie ostatnią – nominację do Oscara.
Dzieło Kornéla Mundruczó opowiada o młodej kobiecie, która mierzy się z żałobą po stracie dziecka na skutek poronienia. Aby przygotować się do roli, aktorka przeprowadziła wiele rozmów z ginekologami oraz kobietami, które doświadczyły tej tragedii. „Musiałam zrozumieć, jak to jest oczekiwać dziecka, a później je stracić. Spędziłam z tą postacią mnóstwo czasu i doszłam do wniosku, że muszę oddać sprawiedliwość tej historii, pokazać ją tak autentycznie, jak to tylko możliwe” – zaznaczyła Kirby. Cel ów niewątpliwie udało jej się osiągnąć. W 24-minutowym ujęciu porodu Kirby daje popis niezwykle wiarygodnego, naturalistycznego aktorstwa. „Starałam się wtedy jak najmniej myśleć i nie oceniać tego, co robi moje ciało. Myślę, że to było prawdopodobnie najlepsze doświadczenie w mojej karierze” – powiedziała o kręceniu wymagającej sceny. Za swoją błyskotliwą kreację Kirby zdobyła Puchar Volpiego na festiwalu w Wenecji. Po tym triumfie jeden z francuskich serwisów informacyjnych orzekł, iż Kirby „wkroczyła właśnie do hollywoodzkiej rodziny królewskiej”.
Teatr jako ucieczka przed światem
Serialowa księżniczka Małgorzata urodziła się 18 kwietnia 1988 roku w Londynie. Dzieciństwo spędziła w znanej miłośnikom tenisa dzielnicy Wimbledon. W rodzinie nie miała tradycji aktorskich. Jej ojciec, Roger Kirby jest cenionym, emerytowanym już chirurgiem, który specjalizował się w operacjach prostaty. Matka, Jane, pracowała jako wydawczyni poczytnego magazynu „Country Living”. Laureatka nagrody BAFTA ma dwójkę rodzeństwa: siostrę Juliet i brata Joe, który jest odnoszącym sukcesy wykładowcą i pisarzem. Miłością do kina Vanessę zaraził tata. „Zawsze oglądał ze mną mnóstwo filmów – niekiedy dość niestosownych, biorąc pod uwagę mój wiek. Gdy miałam sześć lat, pokazał mi 'Midnight Express'. Zabierał nas też często to teatru. Choć początkowo trochę mnie to nudziło, w wieku 11 lat doznałam olśnienia. Pomyślałam, że to wspaniałe miejsce. Dzięki niemu lepiej rozumiałam ludzi” – zdradziła Kirby w rozmowie z „The Guardian”.
Teatralna scena okazała się dla początkującej aktorki azylem, miejscem, w którym mogła na chwilę zapomnieć o doświadczanej na co dzień przemocy. Vanessa ujawniła swego czasu, że rówieśnicy znęcali się nad nią w szkole. „Przez kilka lat byłam dość mocno prześladowana. To było w zasadzie systematyczne dręczenie. Zaczęłam wstydzić się wszystkiego, co robię. Pamiętam, że ostatniego dnia szkoły nauczycielka powiedziała mojej mamie: 'Przetrwała to. Udało się jej'. Oznacza to, że nauczyciele wiedzieli, co się dzieje” – wyznała Kirby. Wydaje się jednak, że bolesne wspomnienia związane z przemocą rówieśniczą nie wywołały u niej zgorzknienia. Jak sama podkreśla, stała się dzięki temu bardziej empatyczna i wyczulona na cudzą krzywdę. A jednak, w dzieciństwie Vanessa zapadła na tajemniczą chorobę, która – jak sama przyznaje – mogła mieć podłoże psychosomatyczne. „Zmagałam się z tropikalną chorobą jelit, giardiozą, przez dwa lata ciągle jeździłam po szpitalach. Myślę, że to miało jakiś związek z byciem dręczoną w szkole” – stwierdziła w wywiadzie udzielonym „Marie Claire”.
Teatr był dla Kirby bezpieczną przestrzenią, w której mogła rozwijać swój talent i kreatywność – z dala od szkolnych oprawców. „Dorastając miałam mnóstwo wątpliwości, brakowało mi pewności siebie. Nadal często mi jej brakuje. Ale gdy wchodziłam na scenę, to wszystko traciło na znaczeniu. Tam byłam naprawdę sobą. Grając czułam się najszczęśliwsza, najbardziej wolna i, paradoksalnie, najmniej oceniana. Nie miałam pojęcia, jak zostać profesjonalną aktorką, ale wiedziałam, że to jest to, co chcę robić w życiu” – zdradziła. W wieku 17 lat Vanessa złożyła podanie do prestiżowej szkoły aktorskiej Bristol Old Vic Theatre School, jednak nie dostała się ze względu na zbyt młody wiek. Wtedy postanowiła wyruszyć w samotną podróż po Afryce. Po powrocie rozpoczęła studia z filologii angielskiej na Uniwersytecie w Exeter, gdzie regularnie występowała w studenckich spektaklach. Gdy zaoferowano jej miejsce w szkole teatralnej London Academy of Music and Dramatic Art (LAMDA), Kirby odrzuciła tę ofertę. Zamiast tego podpisała sześciomiesięczny kontrakt z Octagon Theatre w Bolton. Reżyser David Thacker powierzył jej wówczas aż trzy główne role w adaptacjach sztuk Arthura Millera, Henrika Ibsena i Williama Szekspira. W 2011 roku Vanessa zadebiutowała na jednej z najważniejszych londyńskich scen – Royal National Theatre. Trzy lata później zagrała Stellę Kowalski w wystawianej tam inscenizacji kultowej sztuki Tennessee Williamsa „Tramwaj zwany pożądaniem”. Partnerowała ona wówczas samej Gillian Anderson, która wcieliła się w Blanche DuBois. W 2015 roku aktorka otrzymała rolę księżniczki Małgorzaty w serialu „The Crown” – rolę, która na zawsze odmieniła jej życie.
Ambasadorka kobiet
Niewiele jednak brakowało, a świat nie dowiedziałby się o utalentowanej Brytyjce – albo dowiedziałby się o niej znacznie później. Wszystko przez wpadkę z… samoopalaczem. Goszcząc w programie „Late Night with Seth Meyers” Kirby zdradziła, że zaaplikowała ów specyfik tuż przed finałowym castingiem do roli księżniczki Małgorzaty. Zamiast ponętnej opalenizny, gwiazda uzyskała efekt przypominający „fluorescencyjne skarpety piłkarskie”. „Przed wyjściem na urodzinowy lunch spojrzałam w lustro i stwierdziłam, że mam potwornie blade kostki. Nałożyłam więc samoopalacz, który znalazłam w szufladzie siostry. Później miałam ostatnie przesłuchanie do 'The Crown'. Pożyczyłam od mamy perły i spódnicę, by trochę bardziej przypominać Małgorzatę. Przebrałam się i poszłam. Kompletnie zapomniałam o kostkach” – zaczęła swą opowieść Kirby.
Niestety, kostki nie umknęły uwadze osobom, które miały wkrótce zadecydować o powierzeniu jej przełomowej roli. „Czwórka reżyserów i Peter Morgan [twórca serialu – przyp. red.] nagle zaczęli intensywnie wpatrywać się w moje nogi. Gdy ja próbowałam wcielić się w swoją postać, oni gapili się na moje kostki. Peter w końcu nie wytrzymał i zapytał: ‘Słuchaj, co się stało z twoimi nogami?’. To była potwornie sztuczna, pomarańczowa opalenizna. Prawdę mówiąc, myślę, że bardziej skupił się na tych nieszczęsnych kostkach niż na mojej twarzy. Sam zresztą przyznał później, że prawie kosztowało mnie to rolę. Od tamtej pory wystrzegam się samoopalaczy” – wyjawiła gwiazda.
Kirby zaliczana jest obecnie do grona najbardziej pożądanych aktorek w Hollywood. Dzięki wyniesionej z dzieciństwa wrażliwości na krzywdę innych udziela się też charytatywnie jako globalna ambasadorka War Child, organizacji non-profit niosącej pomoc dzieciom, które cierpią wskutek wojen i konfliktów zbrojnych. Prócz grania w filmach gwiazda zajmuje się także ich produkowaniem. W 2021 roku wraz z siostrą założyła firmę producencką Aluna Entertainment, która swój pierwszy kontrakt podpisała z Netflixem. Vanessa przyznaje, że jej główną misją jest opowiadanie historii z kobiecej perspektywy. „Wiem, że reprezentowanie kobiecego doświadczenia na ekranie to bardzo mała część bardzo dużej branży. Chcę to zmienić” – ogłosiła w jednym z wywiadów. Jak podkreśliła przed trzema laty w rozmowie z magazynem „Esquire”, zapoczątkowany w 2017 roku ruch #MeToo „uzdrowił” środowisko filmowe, „zmieniając sytuację niemal z dnia na dzień”. „Myślę, że wcześniej ludzie po prostu akceptowali fakt, że to mężczyźni są głównymi bohaterami, odbywającymi różne życiowe podróże, podczas gdy kobiety umieszczane są w drugoplanowych rolach partnerek, żon. Teraz widoczne jest pragnienie tworzenia wielowymiarowych, skomplikowanych kobiecych postaci. Zaczynamy też uświadamiać sobie, że filmy z kobiecą obsadą mogą zarabiać. Jestem tym naprawdę podekscytowana, bo jest tak wiele kobiecych historii, które nie zostały jeszcze opowiedziane” – wyznała aktorka. Gdy jej ekranowy partner z „Cząstek kobiety”, Shia LaBeouf, został oskarżony o napaść na tle seksualnym, w opublikowanym oświadczeniu aktorka zapewniła, że stoi „ramię w ramię z wszystkimi ofiarami przemocy”.
Hipnotyzująca Józefina
Od 24 listopada Kirby można oglądać w roli Józefiny w filmie „Napoleon” Ridleya Scotta. Jak podkreślają zagraniczni krytycy, aktorka, która partneruje na ekranie Joaquinowi Phoenixowi, kradnie każdą scenę. Choć sam obraz zbiera jak na razie mieszane recenzje, rolę aktorki specjaliści z branży zgodnie określają jako hipnotyzującą. „Gdy tylko pojawia się na ekranie – elektryzuje. Jej gra sprawia, że widowiskowe sekwencje bitew bledną” – orzekł Hamish Macbain na łamach „London Evening Standard”. „Jako przebiegła manipulantka, a zarazem pełna niewinności ofiara prześladowań, Vanessa Kirby stała się bezsprzeczną faworytką w oscarowym wyścigu” – prognozuje z kolei w swojej recenzji Liam Crowley. Nie on jeden uważa, że rola Józefiny może przynieść tej dziewczynie z Wimbledonu statuetkę Oscara.
Bez wątpienia przyniesie też kolejne propozycje ciekawych ról. Już dziś wiadomo, że w 2025 roku zobaczymy Kirby w finałowej odsłonie „Mission: Impossible” – „Mission: Impossible – Dead Reckoning – Part Two”, w której powróci do roli Białej Wdowy. Wiele wskazuje na to, że hollywoodzka kariera 35-letniej Brytyjki będzie nabierać rozpędu, tym bardziej, że nie boi się ona wymagających, trudnych ról. „Zawsze interesowałam się postaciami outsiderek, kobiet, które stoją na przegranej pozycji i tych, które kwestionują status quo. Inspiruje mnie to w prywatnym życiu. Lubię grać kobiety, które potrafią namieszać i niosą powiew zmian” – wyznała w jednym z wywiadów. Sama Kirby w branży filmowej z całą pewnością jeszcze namiesza. (PAP Life)
Autorka: Iwona Oszmaniec
kgr/