Do demonstracji wezwała centroprawicowa Partia Ludowa (PP), do której dołączyła prawicowa Vox i liberalna Ciudadanos.
Według PP, w manifestacji w Madrycie wzięło udział około miliona osób, delegatura rządu w Madrycie ze swej strony oszacowała liczbę uczestników na 80 tysięcy. Zgodnie z danymi PP, w całej Hiszpanii demonstrowało 2 mln obywateli.
Obecny na proteście w Madrycie lider PP Alberto Nunez Feijoo opowiedział się za rozpisaniem powtórnych wyborów powszechnych.
"Hiszpania nie może mieć premiera, który kupił sobie zaprzysiężenie w zamian za bezkarność sądową swoich sojuszników: separatystów i komunistów - argumentował. - Nie zgadzamy się z tym, gdyż wybór szefa rządu, to nie transakcja kupna-sprzedaży".
Wybory powszechne w lipcu br. wygrała prawicowa PP, ale nawet w koalicji z Vox nie uzyskała potrzebnej do rządzenia większości parlamentarnej. Taką większość może uzyskać socjalistyczna PSOE w sojuszu z partiami radykalnie lewicowymi i separatystycznymi. Ustępstwa socjalistów wobec żądań tych partii gwarantują zaprzysiężenie trzeciego gabinetu Sancheza.
"Sanchez całkowicie ulega szantażowi ze strony separatystów, za co zapłacą wszyscy obywatele podatkami, wolnościami obywatelskimi i godnością" - podkreślił Feijoo.
Przewodnicząca regionu Madrytu Isabel Diaz Ayuso ostrzegła przed "dyktaturą Sancheza, który chce być władzą ustawodawczą, wykonawczą i sądownicza". Wezwała też do walki przeciwko "totalitaryzmowi".
W Madrycie protestowali także lider Vox Santiago Abascal, przywódca Ciudadanos Adrian Vazquez, burmistrz Madrytu Jose Luis Martinez Almeida i były centroprawicowy premier Jose Maria Aznar.
We wszystkich miastach, gdzie odbyły się demonstracje, odczytano manifest, wzywający do działań przeciwko separatyzmowi w sposób "pokojowy, obywatelski i zgodny z prawem". PP zapowiedziała "walkę z bezkarnością z wykorzystaniem instytucji, sądów, Unii Europejskiej i na ulicach".
Według lidera Vox Abascala, "nie wystarczą demonstracje w niedzielę". "Stoimy wobec zamachu stanu - powiedział. - To największe wyzwanie dla hiszpańskiej demokracji od 40 lat".
Abascal wezwał do kontynuowania protestów przed siedzibami socjalistycznej PSOE we wszystkich głównych miastach kraju. Od dziesięciu dni codziennie odbywają się demonstracje przed siedzibą PSOE w Madrycie.
Do masowych protestów w niedzielę doszło po zawarciu w czwartek porozumienia rządzących socjalistów z separatystyczną Junts byłego premiera Katalonii Carlesa Puidgdemonta w sprawie amnestii dla katalońskich separatystów i innych ustępstw, w tym zobowiązania do negocjowania referendum niepodległościowego i przyznania uprzywilejowanego systemu finansowego Katalonii.
W zamian secesjoniści zobowiązali się do poparcia trzeciego gabinetu Sancheza. Kontynuacja rządów lewicy zależy od siedmiu głosów Junts eurodeputowanego Carlesa Puidgdemonta, oskarżonego w Hiszpanii o rebelię po zorganizowaniu nielegalnego referendum niepodległościowego w Katalonii w 2017 r. i od ponad pięciu lat przebywającego na wygnaniu w Belgii.
W opinii prawicowej opozycji, kraj znalazł się w rękach separatystów, których poparcie jest kluczowe dla kontynuacji rządów Sancheza.
Z Saragossy Grażyna Opińska (PAP)
sma/