Ołena Zełenska: żadna rodzina nie przygotowywała dziecka na wojnę

2024-02-01 11:25 aktualizacja: 2024-02-01, 13:23
Pierwsza Dama Ukrainy Ołena Zełenska, fot. PAP/EPA/IDA MARIE ODGAARD
Pierwsza Dama Ukrainy Ołena Zełenska, fot. PAP/EPA/IDA MARIE ODGAARD
Żadna rodzina ani na Ukrainie, ani w ogóle na świecie nie przygotowywała dziecka na wojnę, wręcz przeciwnie, obiecujemy im życie pełne możliwości, a agresja jednego państwa zabiera im wszystko - powiedziała w czwartek w Rydze pierwsza dama Ukrainy Ołena Zełenska.

Od początku rosyjskiej pełnowymiarowej agresji na Ukrainie zginęło 520 dzieci, a ponad 1000 zostało rannych - poinformowała Zełenska, która uczestniczy w Rydze w międzynarodowej konferencji na temat uprowadzania przez Rosję dzieci z Ukrainy (Russia's War on Children - Wojna Rosji przeciwko Dzieciom).

"Niestety Rosja, prowadząc wojnę, wykorzystuje cały arsenał, w tym gwałty. Najmłodsza ofiara gwałtu, ustalona przez naszą prokuraturę generalną, miała cztery lata" - powiedziała Zełenska. Oprócz przemocy fizycznej "Rosja walczy też kłamstwem i zastraszaniem: porywacze mówią dzieciom, że są niepotrzebne, ukrywają, że dzieci są poszukiwane, zmieniają im imiona, próbują wydawać im rosyjskie paszporty" - wymieniała.

Według oficjalnych danych ukraińskich z okupowanych terytoriów Ukrainy do Rosji albo na Białoruś wywiezionych zostało ok. 20 tys. dzieci. Dotychczas do kraju wróciło 388 z nich.

"W takim tempie będziemy je odzyskiwać z Rosji 50 lat. To już będą dorośli ludzie. Jeśli komuś się wydaje, że to przesada, to dramatyzowanie, że takie coś nie może dziać się we współczesnym świecie, to przypomnijmy sobie, że to już było i trwa do dziś. Tysiące ludzi w podeszłym wieku nawet dziś poszukuje swoich prawdziwych korzeni na Łotwie, Litwie, w Polsce, Czechach. To osoby, które przymusowo zostały wywiezione podczas II wojny światowej" - powiedziała pierwsza dama.

Zełenska zaznaczyła, że kraje bałtyckie w związku z ich położeniem geograficznym mogłyby stać się miejscem, które można wykorzystać podczas powrotów ukraińskich dzieci.

Prezydent Łotwy Edgars Rinkeviczs podkreślił, że "sam fakt istnienia nielegalnych deportacji dzieci dowodzi, jak nieludzki i barbarzyński jest przeciwnik". Wszyscy musimy poszukiwać sposobów, by dzieci wróciły do kraju, naciskać na Rosję i dokładać wszelkich starań, by pociągnąć Rosję i Białoruś do odpowiedzialności - zaapelował.

Szef państwa ocenił, że wydanie przez Międzynarodowy Trybunał Karny nakazu aresztowania Władimira Putina i rzeczniczki praw dziecka Rosji Marii Lwowej-Biełowej "było dobrym krokiem, ale również inni muszą być pociągnięci do odpowiedzialności".

MTK wydał nakaz aresztowania Putina i Lwowej-Biełowej 17 marca 2023 roku. Sędziowie przychylili się do wniosku prokuratury, uznając, że są realne podstawy, by sądzić, że Putin jest odpowiedzialny za zbrodnie wojenne polegające na bezprawnych deportacjach dzieci z okupowanych terenów Ukrainy do Rosji.

"Należy to jasno powiedzieć: dopóki Rosja okupuje ukraińskie terytoria, niewinni cywile będą cierpieć" - podsumował prezydent Łotwy.

Z Rygi Natalia Dziurdzińska (PAP)

nl/