"Opowieść o tym, jakie demony tkwią w nas". "Pułapka na myszy" Agathy Christie na deskach Teatru Ateneum [NASZE WIDEO]

2024-11-22 17:31 aktualizacja: 2024-11-23, 17:32
Dla mnie ta historia jest opowieścią o tym, że w każdym z nas tkwi skrzywdzone lub szczęśliwe dziecko. Ten spektakl jest też o tym, jak dzieciństwo rzutuje na naszą dorosłość - mówi PAP Artur Tyszkiewicz, reżyser "Pułapki na myszy". Premiera w Teatrze Ateneum w Warszawie - w sobotę.

"Sięgnąłem po 'Pułapkę dla myszy', bo jest to bardzo dobrze napisany tekst. Także dlatego, że jest to kryminał, a ten gatunek bardzo rzadko pojawia się w polskim teatrze" - powiedział Artur Tyszkiewicz.

Przyznał, że "'Pułapka na myszy' jest tekstem, który niesie pewną tajemnicę i opowiada o ciemnych stronach ludzkiej duszy". "Agatha Christie w formę kryminału ubrała opowieść bardzo mroczną o tym, jakie demony w nas tkwią. demony, które zostały uruchomione w naszym dzieciństwie" - wyjaśnił reżyser, dodając, że "właśnie dlatego ta adaptacja opowiadania tak go zaintrygowała".

"Nie ukrywam też, że zacząłem myśleć o tym tekście również dlatego, że bardzo dawno Agatha Christie nie gościła na scenach w Polsce, a z powodzeniem od ponad 60 lat od daty premiery jest grana na londyńskim West Endzie" - mówił. "Dowiedziałem się także, że w nadchodzącym sezonie 'Pułapkę na myszy' wystawi Comédie-Française. Myślę, że następuje swoisty renesans, powrót do jej tekstów. Zresztą nie tylko w teatrze, bo brytyjski reżyser Kenneth Branagh wyreżyserował kilka wspaniałych filmów na jej podstawie. Wspomnę tylko ostatnie 'Duchy w Wenecji' czy 'Morderstwo w Orient Expressie' czy 'Śmierć na Nilu'. To są rewelacyjne filmy, daleko wykraczające poza zwykłą chęć opowiedzenia fabuły kryminału" - podkreślił twórca przedstawienia.

Pytany, gdzie się rozgrywa akcja, Artur Tyszkiewicz powiedział: "w pensjonacie oddalonym od Londynu, który nazywa się Monkswell Manor, czyli w tłumaczeniu na polski w 'Mysiej studni' w Berkshire". "Bardzo sroga zima i zamieć śnieżna odcinają gości tego pensjonatu od świata zewnętrznego" - dodał.

"Dowiadujemy się, że przy Culver Street 74 w Londynie została popełniona zbrodnia. I praktycznie na samym początku spektaklu dowiadujemy się również, że osoby, które przebywają w pensjonacie, są zagrożone kolejnym morderstwem" - mówił. "Nieoczekiwanie w pensjonacie pojawia się wysłany specjalnie, przedzierający się na nartach przez zaspy śnieżne, sierżant Trotter, który tę skomplikowaną zagadkę kryminalną będzie rozwiązywał. Będzie szukał mordercy wśród osób mieszkających w Monkswell Manor" - wyjaśnił reżyser.

Pytany, kim są bohaterowie "Pułapki na myszy", Artur Tyszkiewicz powiedział: "to jest pięknie napisany tekst, ponieważ na początku nic o nich nie wiemy". "Młode małżeństwo otwiera pensjonat. Przyjeżdża do nich grupa gości, która pozornie jest ze sobą niezwiązana. To są ludzie w różnym wieku, o różnym statusie majątkowym i społecznym" - mówił. "W trakcie rozwoju akcji okazuje się, że oni są ze sobą powiązani i to dość ściśle. I tu dostrzegamy, że nad nimi wisi pewna tajemnica" - tłumaczył.

"Te postaci są bardzo mocno zarysowane, można powiedzieć po czechowowsku, bo wymagają od aktorów stworzenia pełnokrwistych bohaterów" - podkreślił reżyser.

Pytany o typ aktorstwa w przedstawieniu, Artur Tyszkiewicz powiedział: "aktorzy grają w charakteryzacji, w realistycznych kostiumach z epoki, czyli lat 50. XX wieku". "To było założenie moje i Joanny Zemanek, która ze mną robiła scenografię i kostiumy. Chcieliśmy oddać hołd takiemu teatrowi, którego już nie ma. Teatrowi, w którym aktor 'przepostaciowywał się', czyli nie grał siebie w danej roli, ale za pomocą charakteryzacji i kostiumu kreował postać kompletnie oddaloną od siebie" - wyjaśnił twórca. "Mieliśmy nawet taką ambicję, żeby aktorzy byli nierozpoznawalni na scenie" - zaznaczył.

"Z niesłychaną radością, wręcz dziecięcą, zabawiliśmy się z aktorami w taki typ teatru, który ja widziałem, ucząc się zawodu np. u Erwina Axera. Z dużym sentymentem do tego powracam" - mówił. "A z racji tego, że takiego teatru już prawie nie ma - ten spektakl może się okazać bardzo atrakcyjny dla widzów" - ocenił.

Reżyser zwrócił uwagę, że "styl gry w przedstawieniu można by określić mianem 'brytyjskiego Czechowa'". "Zresztą podczas pracy wielokrotnie na myśl przychodziła mi choćby 'Mewa' Czechowa" - mówił. "Doskonale wiemy, że Agatha Christie była osobą niezwykle oczytaną. W związku z tym w swojej twórczości garściami korzystała z Szekspira. W 'Pułapce na myszy' te tropy szekspirowskie są ewidentne. Ale sięga też po Czechowa, gdy mowa o konstrukcji postaci, o zadaniach stawianych aktorom" - podkreślił Artur Tyszkiewicz.

Pytany o scenografię i projekcje, reżyser powiedział: "ten realizm w spektaklu jest przełamywany". "Za oknem widzimy zmieniające się zimowe krajobrazy, z proszącym śniegiem. Sprawia to wrażenie jakby ten pensjonat szybował w powietrzu" - wyjaśnił.

"Te projekcje i to, co się dzieje za oknem, są wyrazem tego, co w tych ludziach siedzi w środku. Obrazem metafizycznym, nierealistycznym. To jest rodzaj ich lęków, rzeczy, które wyłaniają się z podświadomości" - tłumaczył. "I te obrazy przełamują realizm scen" - ocenił.

Podczas projekcji pojawia się grupa dzieci w mysich maskach na twarzach, która śpiewa piosenkę "Ślepe myszki trzy". "Ta projekcja, ten motyw powtarza się w przedstawieniu, ponieważ owe dzieci to są niejako 'dziecięce wersje' naszych bohaterów" - powiedział reżyser.

"Dla mnie ta historia jest opowieścią o tym, że w każdym z nas tkwi skrzywdzone lub szczęśliwe - to zależy, jakie kto miał dzieciństwo - dziecko. W każdym z nas nadal tkwi dziecko i my wszyscy nadal jesteśmy dziećmi" - mówił twórca przedstawienia. "Akurat nasi bohaterowie to są dzieci skrzywdzone. Jednak ten spektakl jest też o tym, jak dzieciństwo rzutuje na naszą dorosłość, jak nas projektuje jako ludzi dorosłych. I stąd te pląsające projekcje 'dziecięcych wersji' naszych bohaterów" - wyjaśnił Artur Tyszkiewicz.

Reżyser przyznał, że dla niego "kolejnym bohaterem w tym przedstawieniu jest sam pensjonat". "To stary dom, który nazywa się Monkswell Manor, czyli 'Mysia studnia'. Został zbudowany na miejscu dawnego klasztoru i mam takie poczucie, że duchy tych mnichów cały czas krążą po tym pensjonacie. Zresztą każdy stary dom ma swoją historię. Niektórzy twierdzą i wierzą w to, że dusze osób, które kiedyś w nim mieszkały lub przeżyły tu tragedie, nadal snują po takim domu" - mówił. "W tym spektaklu też tak jest. W różnych, dziwnych momentach samo włącza się radio, szaleją światła. To wszystko ma posmak horroru" - wyjaśnił twórca przedstawienia.

W zapowiedzi spektaklu na stronie Teatru Ateneum przypomniano, że "jak wiadomo miłośnikom kryminałów, a tych są miliony, 'Pułapka na myszy' jest na samym szczycie poczytności, mimo że od jej napisania minęło ponad siedemdziesiąt lat". "Wystarczył oto angielski prowincjonalny pensjonat zimą i przyjezdni goście uwięzieni w podwójnej pułapce, bo przez śnieg i mordercę ukrytego pośród nich. Zagadka nieuchronnego morderstwa oczywiście się wyjaśnia w sposób jak zwykle zaskakujący, bo nie przypadkiem Agatha Christie jest mistrzynią kryminału" - napisano.

Jak wyjaśniono, "po obejrzeniu spektaklu będzie więc jasne, kto zabił". "Jest jednak naszą ambicją, aby szukać głębiej: dlaczego przy Culver Street 74 w Londynie popełniono morderstwo? Jakie wydarzenia i motywy doprowadziły do tak tragicznego splotu wydarzeń. I tu sprawa robi się poważniejsza, przekraczając ramy tylko kryminalnej opowieści" - czytamy w zapowiedzi spektaklu. Podkreślono, że "Agatha Christie wpisała w tę sztukę pewne tropy, które mogą doprowadzić do odpowiedzi na te ważne kwestie".

"Akcja sztuki wciąga, a jednocześnie zaskakuje i trudno powiedzieć, dokąd nas doprowadzi za parę minut. Nie mamy przy tym wątpliwości, że mistrzyni kryminału zastawiła w tej sztuce kilka pułapek, nie tylko na bohaterów tej arcyciekawej opowieści, ale… na widzów również. 'Pułapka na myszy' – tytuł, który zawładnął scenami teatralnymi na całym świecie, po raz pierwszy obecny na afiszu Teatru Ateneum" - napisał kierownik literacki Teatru Tadeusz Nyczek.

Przypomniano, że "autorka'Pułapki na myszy' twierdziła, że każdy znajdzie w tej sztuce coś dla siebie, niezależnie od wieku i gustu". "Podoba się bowiem młodym i starym, a w swoim gatunku – to znaczy, lekkich utworów scenicznych ze szczyptą humoru i dreszczykiem grozy – charakteryzuje się sprawną konstrukcją" - zaznaczono.

Tłumaczenie - Hanna Baltyn. Reżyseria - Artur Tyszkiewicz. Scenografię i kostiumy zaprojektowała Joanna Zemanek. Za projekcje odpowiadają Ignacy Ciunelis i Joanna Zemanek. Muzykę skomponował Jacek Grudzień.

Występują: Magdalena Zawadzka, Milena Suszyńska, Magdalena Schejbal, Dariusz Wnuk, Bartłomiej Nowosielski, Łukasz Lewandowski, Krystian Pesta i Jakub Pruski.

Premiera "Pułapki na myszy" - 23 listopada o godz. 19 na Scenie Głównej Teatru Ateneum im. S. Jaracza w Warszawie. Kolejne przedstawienia - 24 oraz 27-30 listopada.  (PAP)

Autor: Grzegorz Janikowski

gj/ dki/kgr/