Rano z wraku luksusowego jachtu Bayesian, leżącego na głębokości prawie 50 metrów, wydobyte zostało ciało jego właściciela, brytyjskiego magnata finansowego Mike'a Lyncha.
Jednostka o długości 56 metrów, stojąca na redzie, zatonęła w ciągu minuty podczas trąby powietrznej.
Jak zaznaczają włoskie media, obecny bilans to sześć ofiar śmiertelnych, których ciała już wydobyto spod pokładu jednostki, oraz jedna osoba zaginiona - córka Lyncha. 15 osób uratowano, wśród nich roczne dziecko.
Akcja poszukiwawcza została przerwana w czwartek wieczorem. Jest ona, jak przyznają ekipy, bardzo trudna ze względu na położenie zniszczonego jachtu. Poszukiwania zostaną wznowione w piątek rano.
Media informują, powołując się na uczestników akcji, że ludzie przebywający pod pokładem w chwili katastrofy usiłowali bezskutecznie wydostać się na zewnątrz.
We włoskich mediach pojawiają się kolejne opinie ekspertów, których zdaniem katastrofa jachtu w skrajnie trudnych warunkach pogodowych była spowodowana serią błędów. Za bardzo ryzykowną uznano m.in. decyzję, by jacht pozostał na redzie nocą mimo pogorszenia pogody.
Zaznacza się zarazem, że kapitan Bayesiana, Nowozelandczyk James Cutfield, ma duże doświadczenie. Policja przesłuchała go w sprawie wypadku. Zeznał on, że nie był świadom nadciągającej trąby powietrznej.
Prasa zauważa w komentarzach, że ze względu na pozycję i majątek osób, które były na pokładzie, była to "katastrofa warta miliardy". Zginęli także m.in. prezes banku Morgan Stanley International Jonathan Bloomer i jego żona. Wszyscy uratowani zostali otoczeni prywatną opieką specjalistów i odizolowani. Włoscy dziennikarze przyznają, że mają trudności z uzyskaniem najnowszych informacji.
Z Wielkiej Brytanii napłynęły doniesienia o tym, że Mike Lynch chciał sprzedać swój jacht, ale po tym, gdy niedawno został uniewinniony przez sąd w USA w procesie, w którym był oskarżony o oszustwa, postanowić spędzić na nim lato z rodziną i przyjaciółmi.
Z Rzymu Sylwia Wysocka
grg/