Scheuring-Wielgus zapytana, dlaczego partia Razem "odkleiła się" od Nowej Lewicy, zaprzeczyła. "Partia Razem się od nas nie odkleiła, to jest nieuprawnione, by tak mówić" - podkreśliła.
"To jest ich decyzja - nie weszli do rządu. Uważam, że popełnili błąd, ale cały czas są w klubie Lewicy, są z nami, współpracujemy. Tu się nic nie zmieniło" - zapewniła.
Dodała, że dalsza współpraca z partią Razem będzie wyglądać tak, jak dotychczas. "Zresztą w umowie koalicyjnej jest zapis, że jeżeli będziemy głosować projekty rządowe i znajdzie się ktoś, kto ma odmienne zdanie, to trzeba to przedyskutować. Raczej nie wyobrażam sobie wielkich słów oburzeń, mówienia, że się z czymś nie zgadzam, bo postulaty Nowej Lewicy i partii Razem są w zasadzie we wszystkich punktach zbieżne" - powiedziała posłanka Lewicy.
"Jak się jest w polityce, to nie można udawać, że się nie idzie po władzę, a władzy uczy się wtedy, kiedy wchodzi się do rządu, ministerstw. Szkoda, że nie chcą z tego skorzystać. My jako Nowa Lewica do rządu wchodzimy" - zaznaczyła Scheuring-Wielgus.
W piątek liderzy Platformy Obywatelskiej, Polski 2050, PSL i Nowej Lewicy podpisali umowę koalicyjną ws. utworzenia wspólnego rządu. Zapisano w niej, że kandydatem na premiera jest szef PO Donald Tusk.
Dzień wcześniej, późnym wieczorem, Rada Krajowa Lewicy Razem, po zapoznaniu się z wynikiem negocjacji programowych, upoważniła posłów Razem do głosu za wotum zaufania dla rządu i jednocześnie podjęła decyzję o tym, że Razem nie wejdzie do rządu. Wyraziła przy tym zgodę na powołanie międzypartyjnego klubu Lewicy, współtworzonego przez parlamentarzystki i parlamentarzystów Lewicy Razem.
Wyjaśniając tę decyzję, liderzy Razem Adrian Zandberg i Magdalena Biejat, powiedzieli PAP, że nie udało się przekonać pozostałych partii, by kluczowe dla ich formacji postulaty zostały wprowadzone do umowy koalicyjnej.(PAP)
kgr/