W 73. edycji TCS triumfował Daniel Tschofenig, który w drugiej serii poniedziałkowego konkursu w Bischofshofen wyprzedził Jano Hoerla i Stefana Krafta. 31-latek przed swoją ostatnią próbą był liderem, jednak kilka razy był ściągany z belki ze względu na zbyt mocny wiatr, co mogło negatywnie wpłynąć na jego dyspozycję.
"Z mojego doświadczenia, jak jesteś u góry przetrzymywany i ściągany z tej belki, to nie zdajesz sobie sprawy z tego, co się dzieje. Różne myśli przychodzą do głowy i nie jest to komfortowa sytuacja. Na Stefana mogło to jakoś wpłynąć i szkoda, że w taki sposób się to zakończyło" - zauważył Wąsek.
Najlepszy obecnie polski skoczek narciarski był 10. w Oberstdorfie, 16. w Garmisch-Partenkirchen, piąty w Innsbrucku i ósmy w Bischofshofen. Ostatecznie w TCS został sklasyfikowany na ósmej lokacie.
"Myślę, że mogę być z siebie dumny. Zacząłem ten turniej od 10. miejsca. Wydawało mi się, że to był świetny wynik, a skończyłem na ósmej pozycji" - skomentował Wąsek w Eurosporcie.
W Bischofshofen uzyskał wysoką notę 294,1 pkt po skokach na 137,5 m i 139 m.
"Z mojej strony był to udany konkurs, ale pojawiły się już błędy. Od razu za progiem wiedziałem, że je popełniłem. Zmęczenie daje się we znaki. Była możliwość na lepszy rezultat, ale na pewno pojadę szczęśliwy do domu" - oznajmił reprezentant Polski.
W obu skokach 25-letni zawodnik miał doliczane punkty za niekorzystny wiatr.
"Jeśli jest się w dobrej formie, ma się pewność siebie i za progiem idzie się z pełnym przekonaniem, że można odlecieć, to wtedy warunki nie mają aż takiego znaczenia. Gorzej, jeśli jesteś pogubiony, jest pełno kontroli i mętlik w głowie" - przyznał.
Na Wąska po jego drugim skoku w Bischofshofen czekali koledzy z drużyny.
"Fajnie. Widać, że wraca dobra atmosfera. Znowu zaczynamy trzymać się razem i żyć tymi skokami. Oby coraz więcej było takich obrazków w tym sezonie" - stwierdził wiślanin.
Potwierdził, że konkursy TCS oglądali jego rodzice.
"Tata powiedział mi, że jak dobrze skoczę, to być może odkręci mi ogrzewanie w pokoju. Mam nadzieję, że poszło mi wystarczająco dobrze" - zażartował.
"Mama przekazała, żebym się bawił i robił to, co kocham, żeby mi się poszczęściło" - dodał.
W tym sezonie Wąsek prezentuje się najlepiej w karierze i demonstruje najrówniejszą formę ze wszystkich biało-czerwonych.
"Turniej Czterech Skoczni był przełomowym momentem. Gdy w Oberstdorfie w końcu znalazłem się w TOP 10, to ulżyło mi i zyskałem pewność, że to nic strasznego i mogę o to walczyć" - zaznaczył.
Obecny sezon w wykonaniu polskich skoczków jest jednym z najgorszych w XXI wieku. Wąsek w klasyfikacji generalnej PŚ zajmuje 13. miejsce, Aleksander Zniszczoł jest 20., Jakub Wolny - 30., a pozostali Polacy zajmują odległe lokaty.
"Myślę, że reszta drużyny dostrzeże to, że zmierzamy w dobrą stronę. Mamy dobry sprzęt i możemy rywalizować z tymi najlepszymi. Teraz będziemy mieć trochę wolnego i mistrzostwa Polski. Sądzę, że w tym sezonie będziemy jeszcze mocni jako drużyna" - zadeklarował Wąsek.
Największym osiągnięciem w jego karierze jest piąte miejsce w Pucharze Świata w Innsbrucku. Nie wyklucza, że w tym sezonie pierwszy raz stanie na podium zawodów tej rangi.
"Staram się nie podpalać, ale po występie w Innsbrucku trudno nie myśleć o tym, żeby powalczyć o podium. To nie jest daleko. Widać, że da się i te skoki funkcjonują. Po to trenuję całe życie, żeby zwyciężać. Trzeba podchodzić do tego ze spokojną głową i skupiać się na kolejnych elementach, które można poprawić i które zbliżą mnie do podium" - wyjaśnił.
W sobotę na Wielkiej Krokwi odbędą się mistrzostwa Polski w skokach narciarskich, a od 17 do 19 stycznia skoczkowie będą rywalizować w Zakopanem w Pucharze Świata. Wąsek będzie miał zatem czas na świętowanie sukcesu w TCS.
"Najpierw wrócę do domu, a potem zobaczymy. Na pewno z rodziną i najbliższymi zjemy jakąś kolację" - zapowiedział.(PAP)
mg/ cegl/ grg/