Jak powiedział podczas czwartkowego briefingu prasowego Ryder, wśród wysyłanych żołnierzy są m.in. specjaliści od systemów obrony powietrznej, w tym baterii Patriot i THAAD, które USA zamierzają rozmieścić m.in. w Arabii Saudyjskiej, Iraku, Syrii i Katarze.
Rzecznik poinformował też, że w czwartek doszło do kolejnego w serii ataków na amerykańskie siły w Iraku przez bojówki wspierane przez Iran. Według Pentagonu ostatni atak był nieudany. Łącznie jednak w trakcie 16 ataków na żołnierzy USA w Iraku i Syrii obrażenia odniosło 30 osób. Większość z nich powróciło już jednak do służby, a ich obrażenia polegały głównie na wstrząsach mózgu. Jeden z cywilnych współpracowników Pentagonu zmarł natomiast na zawał serca w trakcie alarmu w bazie al Asad w Iraku.
Ryder odmówił zadeklarowania, czy i jak USA odpowiedzą na te ataki, zaznaczając jednak, że jeśli dojdzie do odpowiedzi, to nastąpi ona "w czasie i momencie naszego wyboru". W środę prezydent Joe Biden powiedział, że ostrzegł najwyższego przywódcę politycznego i duchowego Iranu Alego Chameneia, że Ameryka odpowie na te ataki i powiedział, że "ajatollah powinien być na to gotowy".
Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego powiedział w czwartek, że USA przekazały to ostrzeżenie Irańczykom "bezpośrednio", odmawiając podania szczegółów.
Ryder potwierdził też, że do Izraela wysłany został generał Korpusu Piechoty Morskiej James Glynn. Uściślił jednak, że jego misją nie jest dowodzenie izraelskimi działaniami w Strefie Gazy, lecz doradzanie izraelskiej armii jako ekspert od walk miejskich. Gen. Glynn, który brał udział m.in. w operacji wyzwalania irackiego Mosulu z rąk Państwa Islamskiego, ma doradzać Izraelczykom, jak najlepiej unikać ofiar cywilnych.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
kgr/