Wicemarszałek Sejmu został zapytany we wtorek na antenie Polsat News o to, czy zapadła decyzja polityczna dotycząca przeprowadzenia zmian w Trybunale Konstytucyjnym jeszcze w tym tygodniu.
"Obywatele widzą, że TK jest zainfekowany bezprawnością. Wszyscy wiemy, że trzeba to zmienić, więc jest to wyłącznie kwestia kalendarza. Póki co w harmonogramie Sejmu tego punktu nie ma, ale nie oznacza to, że nie może się tam znaleźć" – oświadczył Zgorzelski.
Wicemarszałek dodał, że jego zdaniem, zmiany w TK powinny zostać wprowadzone jak najszybciej.
Zgorzelski wskazał, że w tej sytuacji widzi dwa możliwe rozwiązania: odwołanie tzw. sędziów dublerów w drodze uchwały Sejmu lub poprzez ustawę.
"Można to zrobić etapowo, można też zrobić to jednym posunięciem, ale trzeba pamiętać, że ustawa kończy swój bieg u prezydenta. Jeśli prezydent nie będzie przekonany, chociażby co do jej założeń, to trudno podejmować ryzyko przeprowadzenia procesu legislacyjnego" – zaznaczył.
Wicemarszałek podkreślił też, że mimo wszystko za dobrą monetę przyjmuje zapowiedzi prezydenta dotyczące chęci współpracy z rządem. "To tylko deklaracje, a czyny do tej pory wyglądały inaczej" – dodał.
"Jeśli ma to być ustawa, to musi być - przynajmniej w kwestii założeń - skonsultowana z prezydentem. Jeżeli zapadnie decyzja, że zmiany będą w formie uchwał (Sejmu), to konsultacje z prezydentem nie są konieczne" – podsumował wicemarszałek Zgorzelski.
Według ustaleń Onetu z ub. tygodnia, Sejm miałby przyjąć na najbliższym posiedzeniu - rozpoczynającym się w środę - uchwały dotyczące TK.
"Sędziowie-dublerzy oraz Krystyna Pawłowicz i Stanisław Piotrowicz nie są sędziami Trybunału Konstytucyjnego, bo nigdy nie zostali prawidłowo powołani — tak mają brzmieć gotowe już projekty uchwał" - napisał Onet.
Dodano, że za wyrugowaniem dwójki byłych posłów PiS ma stać argument, że w chwili wyboru do trybunału w 2019 r. przekraczali oni ustawową granicę wieku. Także "Gazeta Wyborcza" informowała, że Sejm za pośrednictwem uchwał może stwierdzić m.in. wadliwość wyboru do TK: Mariusza Muszyńskiego, Jarosława Wyrembaka i Justyna Piskorskiego.
8 października 2015 r. Sejm VII kadencji wybrał pięciu nowych sędziów TK: Romana Hausera, Krzysztofa Ślebzaka, Andrzeja Jakubeckiego, Bronisława Sitka i Andrzeja Sokalę, którzy mieli być następcami trzech sędziów kończących kadencję 6 listopada i 2 sędziów, których kadencje kończyły się w grudniu, a więc już w czasie następnej kadencji parlamentarnej. 25 listopada tamtego roku Sejm nowej, VIII kadencji, przyjął zaproponowane przez PiS uchwały o stwierdzeniu braku mocy prawnej wyboru sędziów TK z 8 października. 2 grudnia Sejm wybrał zgłoszonych przez PiS: Julię Przyłębską, Piotra Pszczółkowskiego, Henryka Ciocha, Lecha Morawskiego i Mariusza Muszyńskiego na sędziów TK. Trzech ostatnich było następcami sędziów, których kadencja wygasła w listopadzie. Tych sędziów zaprzysiągł prezydent Duda.
3 grudnia 2015 r. TK uznał, że poprzedni Sejm VII kadencji wybrał dwóch sędziów TK w sposób niezgodny z konstytucją (w miejsce tych, których kadencja kończyła się w grudniu); wybór pozostałej trójki (w miejsce tych, których kadencja skończyła się w listopadzie) był z nią zgodny. TK uznał też wtedy, że prezydent ma obowiązek "niezwłocznego" odebrania ślubowania od każdego nowo wybranego sędziego.
Po ostatnich wyborach ówczesny przewodniczący klubu KO Borys Budka mówił, że trzeba stwierdzić nieważność wyboru trzech sędziów TK - w tym kontekście wskazywani są sędziowie Mariusz Muszyński oraz Justyn Piskorski i Jarosław Wyrembak wybrani później w miejsce zmarłych Henryka Ciocha i Lecha Morawskiego.(PAP)
Autorka: Daria Al Shehabi
jc/