W przypadku osób, które miały cięższy przebieg choroby i musiały być hospitalizowane, ryzyko chorób sercowo-naczyniowych oraz zgonu było nawet ponadtrzykrotnie większe. Ryzyko tych schorzeń jest wtedy podobne, jak u chorych na cukrzycę i chorobę tętnic obwodowych (PAD).
Wskazują na to badania opublikowane przez pismo „Atherosclerosis, Thrombosis and Vascular Biology”. Objęto nimi prawie 250 tys. osób, których dane zgromadzono w bazie danych UK Biobank w Wielkiej Brytanii, dotyczących zachorowań podczas pandemii. Wybrano 11 tys. pacjentów z potwierdzonym testem zachorowaniem na Covid-19 w 2020 r., spośród których 3 tys. wymagało hospitalizacji. Wszystkich porównano z grupą ponad 222 tys. osób, które nie miały Covid-19.
Do zachorowań tych doszło jeszcze przed wprowadzeniem szczepionki przeciwko wirusowi SARS-CoV-2, kiedy wszyscy byli przeciwko niemu mało odporni. To się zmieniło dopiero po rozpowszechnieniu szczepionek oraz przechorowaniu Covid-19 przez zdecydowaną większość populacji.
Już wcześniej zauważono, że infekcje układu oddechowego, zarówno pochodzenia bakteryjnego jak i wirusowego, takie jak grypa, zwiększają po przechorowaniu ryzyko chorób sercowo-naczyniowych oraz zgonu. Nigdy jednak zagrożenie to nie występowało aż tak długo - przez trzy lata. „Nie ma żadnej oznaki, by to ryzyko z czasem słabło” - zwraca uwagę w wypowiedzi dla CNN jeden z autorów badania, dr Stanley Hazen z Clevelend Clinic. Jego zdaniem to najbardziej interesujące i zaskakujące odkrycie w tych badaniach.
Kardiolog dr Patricia Best z Mayo Clinic podejrzewa, że ta niekorzystna właściwość może być unikatowa dla Covid-19. I w jej ocenie świadczy o tym, jak odmienna i podstępna jest to infekcja. Dotąd na całym świecie zachorowało z tego powodu ponad 1 mld ludzi.
Autorzy badania zaznaczają, że nie wiedzą, dlaczego Covid-19 tak długotrwale zwiększa ryzyko chorób sercowo-naczyniowych. Wydawało się, że można to tłumaczyć wpływem wirusa SARS-CoV-2 na śródbłonek naczyń krwionośnych, gdyż destabilizuje on odkładającą się w nim blaszkę miażdżycową. A wiadomo, że pęknięcie tej blaszki może skutkować skrzepem i zatkaniem tętnicy serca, co jest bezpośrednią przyczyną zawału serca.
Tego jednak nie potwierdzają badania osób z genetyczną skłonności do zawału serca lub do infekcji Covid-19, jakie przeprowadził prof. Hooman Allayee z University of Southern California. Nie wykazano, by częściej dochodziło u nich do zawału, udaru mózgu lub zgonu.
Zauważono natomiast, że na tego rodzaju powikłania bardziej narażone są osoby z grupami krwi A, B i AB, a mniej te z grupą O. Nie oznacza to, te osoby z grupą krwi O po zachorowaniu na Covid-19 nie są w ogóle narażenie na choroby-sercowo-naczyniowe, a jedynie w mniejszym stopniu niż te z pozostałymi grupami krwi - wyjaśnia dr Stanley Hazen. Uważa on, że gen kodujący grupę krwi może mieć jakiś związek z większym ryzykiem zawału i udaru.
Ryzyko tych powikłań zmniejsza jednak zażywanie niskodawkowej aspiryny (zalecanej w profilaktyce zawału serca i udaru niedokrwiennego). Taką zależność zauważono nawet u tych pacjentów, którzy byli hospitalizowani z powodu Covid-19. To oznacza, że dzięki temu ryzyko takie może został złagodzone - daje specjalista.
Według dr. Stanley’a Hazena lekarze powinni częściej pytać swych pacjentów o to, czy przeszli Covid-19, by ich uważniej monitorować z powodu większego ryzyka chorób sercowo-naczyniowych oraz zgonu. Dodaje, że szczepienie przeciwko wirusowi SARS-CoV-2 zmniejsza ryzyko tych powikłań. Jednak nawet pacjenci, którzy mimo szczepienia wymagali pobytu w szpitalu, powinni być baczniej obserwowani, bo oni też mogą być bardziej narażeni na większe ryzyko zawału i udaru. (PAP)
Zbigniew Wojtasiński
zbw/ agt/ ep/