Po raz pierwszy w PE niezależny kandydat z Rumunii. Ekspert: wybrali go młodzi ludzie

2024-06-18 07:22 aktualizacja: 2024-06-18, 11:14
Baner promujący eurowybory w Brukseli. Fot. PAP/EPA/FREDERIC SIERAKOWSKI
Baner promujący eurowybory w Brukseli. Fot. PAP/EPA/FREDERIC SIERAKOWSKI
Po raz pierwszy do Parlamentu Europejskiego dostał się naprawdę niezależny polityk, progresywny i „zielony” Nicu Stefanuta – mówi PAP socjolog Remus Stefureac. „Wybrali go młodzi, co potwierdza, że ta grupa chce i może być aktywna w polityce, musi tylko dostać dobrą ofertę” – ocenia.

„Przed wyborami dużo było narzekania na młodych ludzi, m.in. wskazywania na ich skłonność do populistów i brak zainteresowania polityką. Tymczasem zrobili coś niezwykłego – wprowadzili do PE pierwszego rumuńskiego niezależnego kandydata” – podkreśla w rozmowie z PAP Stefureac, szef ośrodka badań opinii społecznej INSCOP.

Stefanuta był wcześniej związany z centroprawicowym Związkiem Ocalenia Rumunii (USR) i z ramienia tej partii zasiadał już w europarlamencie poprzedniej kadencji. Rozstał się jednak z ugrupowaniem i w czerwcowych wyborach startował jako kandydat niezależny. Zdobył ponad 3 proc. głosów, co komentatorzy nazywają bezprecedensowym wynikiem. „W przeszłości mieliśmy już jedną 'niezależną' kandydatkę (Elenę Basescu), ale to była córka byłego prezydenta Traiana Basescu i miała poparcie jego partii” – zaznacza analityk.

Jak dodał, Stefanuta szedł do wyborów z progresywnymi hasłami. „Ważną częścią jego programu jest ochrona środowiska, zielona agenda, ale ogólnie prezentuje on po prostu świeże, nowoczesne, proeuropejskie spojrzenie. Opowiada się także za równymi prawami dla LGBT” – mówi szef INSCOP.

„Nie próbował balansować między konserwatyzmem a nowoczesnością, tylko bezkompromisowo i spójnie prezentował swoje idee. Tym zyskał sobie (poparcie) młodych ludzi, wychodząc do nich w niezwykle aktywnej kampanii, także w mediach społecznościowych i na TikToku” – dodaje Stefureac.

„Chcę, żeby Rumunia miała reprezentację postępową, ekologiczną i nowoczesną (...). Chcę dać głos młodym ludziom” – mówił eurodeputowany, cytowany przez portal Stiripesurse.ro. „Dlaczego jestem opalony? Bo byłem we wszystkich parkach” – mówił polityk po zakończeniu kampanii wyborczej.

Jak mówi Stefureac, zagłosowało na niego ok. 300 tys. ludzi, a jego dobry wynik „był skorelowany z wysoką frekwencją wśród osób, które głosowały po raz pierwszy”. „W sumie mieliśmy 800 tys. osób głosujących w wieku 18-24. Frekwencja w tej grupie wiekowej była znacznie wyższa niż w pozostałych” – zauważa socjolog.

W ostatnich miesiącach przed wyborami sondaże pokazywały niepokojąco wysokie poparcie dla radykalnej prawicy wśród młodych ludzi, a niemal jedna czwarta badanych w wieku 18-35 deklarowała gotowość do głosowania na skrajnie prawicowy Związek na rzecz Jedności Rumunów (AUR).

„Ta tendencja do ulegania populistom jest widoczna, zwłaszcza wśród młodych ludzi z małych miejscowości, z niższymi zarobkami. Widać wyraźną różnicę pomiędzy nimi a młodymi z większych miast, lepiej wykształconymi i zarabiającymi, którzy chcą kandydatów nowoczesnych i proeuropejskich. Oni również mówią 'nie' partiom systemowym, ale wybierają nie populistów, lecz kandydatów niezależnych lub nowoczesną centroprawicę” – dodał Stefureac.

W pewnym sensie potwierdziły to także wyniki wyborów samorządowych, które odbywały się wraz z europejskimi 9 czerwca. W ważnych miastach, takich jak Bukareszt czy Timisoara, władza pozostała w rękach pozasystemowych burmistrzów.

Przed planowanymi jeszcze na ten rok wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi powinno to poważnie dać do myślenia rumuńskim tradycyjnym siłom politycznym. „Zwłaszcza w wyborach prezydenckich w większym stopniu będzie się liczyć osobowość i program, a nie tylko struktury i wsparcie partyjne” – wyjaśnia socjolog.

„Głosowałam na Stefanutę, bo w kręgu moich znajomych wszyscy to zrobili. A także nasi babcie i dziadkowie, bo ich o to poprosiliśmy” – powiedziała PAP Mihaela, studentka filologii słowiańskiej.

„O młodych ludziach źle się mówi, ale mówię wam, że to spektakularne pokolenie. To oni uratowali moją kampanię, to oni ją przeprowadzili, rozmawiając z rodzicami i dziadkami” – mówił Stefanuta.

Według niemal ostatecznych wyników - w poniedziałek po południu na stronie internetowej rumuńskiego Centralnego Biura Wyborczego (BEC) wciąż brakowało protokołu z jednego lokalu wyborczego - w wyborach do PE zwyciężył socjaldemokratyczno-liberalny sojusz wyborczy partii koalicyjnych PSD i PNL z wynikiem 48,5 proc. (19 mandatów w PE). Na drugim miejscu jest AUR z wynikiem 14,93 (sześć mandatów). Do PE wchodzą jeszcze Sojusz Zjednoczonej Prawicy (trzy mandaty), partia mniejszości węgierskiej UDMR (dwa mandaty) i skrajnie prawicowa S.O.S. Romania, która z wynikiem 5,03 proc. ledwo przekroczyła próg wyborczy i otrzyma dwa mandaty.

Z Bukaresztu Justyna Prus (PAP)

kgr/