Dodatkowe siły policji do służby na polsko-białoruskiej granicy zostały skierowane w pierwszych dniach czerwca w związku z większą liczbą ataków migrantów na funkcjonariuszy i żołnierzy. Zadaniem policjantów jest wsparcie działań w pasie granicznym. Oddziały prewencji prowadzą też od tygodnia szkolenia dla służb.
Jedno z takich szkoleń odbyło się w piątek w Dubiczach Cerkiewnych przy polsko-białoruskiej granicy. Wzięli też w nim udział instruktorzy z całej Polski, by ćwiczenia, które będą odbywać się w poszczególnych jednostkach wojskowych były ujednolicone, a żołnierze byli przeszkoleni jeszcze przed przyjazdem na granicę.
Rzecznik podlaskiej policji podinsp. Tomasz Krupa powiedział PAP, że agresywne zachowania ze strony migrantów, z jakimi spotykają się obecnie żołnierze i pogranicznicy, jak rzucanie kamieniami, strzelanie z proc czy rzucanie gałęziami, to typowe zachowania zakłócania porządku publicznego. Do odpierania tego typu zagrożeń - szkoleni są właśnie policjanci z oddziałów prewencji. Krupa dodał, że oprócz szkoleń mają też odpowiedni wyposażenie jak tarcze, ochraniacze na nogi i ręce, odpowiednie kamizelki, a także hełmy, które chronią nie tylko głowę, ale dzięki przyłbicy także twarz.
"Ramię w ramię strzeżemy polskiej granicy"
Prowadzone przez policję szkolenia dotyczą działań związanych w pododdziale zwartym i wykorzystania np. osłon technicznych w postaci tarcz. Krupa podkreślił, że szkolenie ma też na celu zgranie i dopasowanie żołnierzy i służb do tych działań. "Ramię w ramię strzeżemy polskiej granicy, w związku z tym żołnierze i wszyscy funkcjonariusze, którzy tam na granicy pełnią służbę, w sytuacji takiego zagrożenia, muszą wiedzieć, w jaki sposób się zachować, żeby te ich działania były z jednej strony skuteczne, z drugiej strony - minimalizowały ryzyko związane np. z sytuacjami, kiedy w stronę żołnierzy czy funkcjonariuszy rzucane są kamienie" - dodał.
Krupa powiedział, że policja nie patroluje pasa granicznego, jest w pobliżu, działa, gdy otrzymuje od SG i żołnierzy informacje, że są w danym miejscu potrzebni. "Wtedy na miejsce jadą policjanci, my działamy (...) zawsze jako pododdział zwarty, nie interweniują tam pojedynczy policjanci" - powiedział. Opisał, że taki pododdział wychodzi zasłonięty tarczami, przygotowany do tego, żeby za nim schronili się funkcjonariusze i żołnierze, którzy nie mają takiego wyposażenia i wtedy wspólnie odpierają ten atak. Krupa mówił, że policjanci są w tym miejscu aż do uspokojenia się sytuacji; mają na wyposażeniu różnego rodzaju środki przymusu bezpośredniego, które są w takich sytuacjach używane. "Policjanci robią to na tyle skutecznie, że w momencie, kiedy do takiej próby dochodzi, pojawia się pododdział funkcjonariuszy policji, oni zaczynają współdziałać razem z żołnierzami i funkcjonariuszami SG, osoby atakujące po prostu zaprzestają tego ataku, odpuszczają i cofają się w głąb lasu po stronie białoruskiej" - mówił.
Rzeczniczka WZZ Podlasie mjr Magdalena Kościńska zwróciła uwagę w rozmowie z PAP, że szkolenia, są po to, aby działania poszczególnych służb i żołnierzy połączyć i wypracować wspólne procedury, by można było skutecznie chronić granicę i prowadzić działania. Mówiła, że zadania są różne, część polega na osłonie żołnierzy i funkcjonariuszy przed agresją ze strony migrantów, a część zadań skupia się na tym, aby migranci nie przekroczyli granicy. Kościńska mówiła, że granica jest nieustannie patrolowana, żeby uniemożliwić przejście migrantów, natomiast dalej od granicy działają patrole, których zadaniem jest "wyłapanie" migrantów, którzy przekroczyli granicę.
Kościńska podkreśliła, że do tej pory działania żołnierzy miały inny zakres. "Jesteśmy szkoleni do tego, żeby działać w warunkach bojowych, na polu walki, w momencie, gdy ten przeciwnik naciera, więc żołnierze są i czołgistami, i artylerzystami, to są wojska zmechanizowane, ten zakres działania jest zupełnie inny. Nie mamy na co dzień problemu w swoich szkoleniach bojowych z tym, żeby walczyć z agresją tłumu, rzucanymi kamieniami czy innymi przedmiotami" - mówiła.
Agresywne zachowania migrantów
Powiedziała, że wojsko reaguje na zmieniającą się sytuację na granicy i dostosowuje swoje warunki do tego, co się dzieje. "Wcześniej nie spotykaliśmy się z takimi atakami agresji ze strony migrantów, były to tylko i wyłącznie przejścia i zatrzymywanie, i nie dopuszczenie ich do tych przejść. Natomiast teraz, w związku z tą agresją, widać to, że my też się do tego dostosowujemy" - mówiła major. Dodała, że żołnierze są wyposażani w tarcze i w przyłbice, biorą udział w szkoleniach, by jeszcze lepiej być przygotowanymi do ochrony granicy.
Straż Graniczna od pewnego czasu zwraca uwagę na agresywne zachowania migrantów. Codziennie w raportach z działań na polsko-białoruskiej granicy podaje informacje, że dochodzi do incydentów rzucania w stronę polskich patroli kamieniami i gałęziami, zatrzymywane są też ostre przedmioty. Pod koniec maja ugodzony nożem przez migranta został polski żołnierz, który zmarł w szpitalu.
Po tym zdarzeniu premier Donald Tusk zapowiedział przywrócenie strefy buforowej przy granicy polsko-białoruskiej w Podlaskiem. Od minionego czwartku na ok. 60 km polsko-białoruskiej granicy w Podlaskiem obowiązuje czasowy zakaz przebywania. Objęty jest nim w większości obszar 200 metrów od linii granicy. W rejonie rezerwatów przyrody – 2 km od tej linii. W strefie nie ma miejscowości ani szlaków turystycznych.(PAP)
autorzy: Robert Fiłończuk, Sylwia Wieczeryńska
gn/