"Wszystko, co ma związek z bezpieczeństwem Polski, jest stale analizowane" – powiedział Politico wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk. "To oczywiście obejmuje kwestię dostaw broni na Ukrainę i robimy, co w naszej mocy, aby zmaksymalizować bezpieczeństwo tego procesu" – dodał. Pojawiły się plany wpisania GCT (Gdynia Container Terminal), kompleksowego obiektu do prowadzenia przeładunków, na listę obiektów infrastruktury krytycznej.
Tzw. nabrzeże chińskie, stanowiące część portu w Gdyni i zajmujące około 20 hektarów i prawie 600 metrów nabrzeża jest dzierżawione przez spółkę z chińskim kapitałem, należącą do CK Hutchison Holdings, która posiada sieć terminali w ponad 50 portach na całym świecie. Koncern jest zarejestrowany w Hongkongu.
Obawy dotyczące bezpieczeństwa nie ograniczają się tylko do kwestii bliskości położenia obiektu Hutchison Port Holdings do kluczowych zasobów wojskowych NATO i Polski w porcie, ale także do możliwości ingerencji firmy w dostępność portu - podkreśla portal. W sierpniu w sąsiedztwie GCT miał zostać wyładowany sprzęt dla armii amerykańskiej. Jednak dziób statku wystawał na około 50 metrów w głąb strefy, którą dzierżawi Hutchison Port Holding i firma odmówiła zgody na rozładunek. Władze portu w Gdyni próbowały interweniować w celu znalezienia rozwiązania, jednak ostatecznie do przeładunku sprzętu wojskowego nie doszło.
Zdaniem Politico wojna Rosji przeciwko Ukrainie stała się sygnałem alarmowym dla polskich władz. W zeszłym miesiącu komisja sejmowa ds. służb specjalnych dyskutowała nad ochroną obiektów infrastruktury krytycznej na polskich obszarach morskich ze szczególnym uwzględnieniem morskich farm wiatrowych i portu w Gdyni. Komisja – jak przekazał jej przewodniczący Marek Biernacki - formalnie zwróci się o uznanie nabrzeża wydzierżawionego spółce z chińskim kapitałem za obiekt infrastruktury krytycznej. Jeśli tak się stanie, Hutchison Port Holdings będzie musiała złożyć rządowi raport na temat swoich działań związanych z bezpieczeństwem, jednak nie będzie to miało wpływu na działalność biznesową portu w czasie pokoju. Hutchison Port Holdings nie odpowiedziało na prośbę o komentarz wystosowaną przez Politico.
Kwestie bezpieczeństwa nie są jedyną przyczyną problemów związanych z nabrzeżem użytkowanym przez Chińczyków – zauważa portal. Dzięki umowie podpisanej w 2007 roku firma do 2089 roku wyjątkowo tanio dzierżawi teren: koszt wynosi 294 tys. zł rocznie.
"Wygląda na to, że chiński podmiot portowy płaci jedynie niewielki ułamek, około 1 proc. kosztów, które ponoszą inne firmy chcące działać w tak strategicznym obszarze portu" - oświadczył Tony Housh, szef Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce.
"Wyraźnie wskazuje to nie tylko na nieuczciwą przewagę konkurencyjną wobec wszystkich pozostałych operatorów w Gdyni, Gdańsku i Szczecinie, ale także na to, że państwo polskie potencjalnie traci na tej nietypowej dzierżawie setki milionów dolarów. Dochodzi do tego obawa o bezpieczeństwo narodowe i ochronę danych handlowych" – dodał.
Politico ocenia, że konflikt wpisuje się w szersze obawy UE dotyczące wpływu chińskich inwestycji na infrastrukturę portową. W styczniu Parlament Europejski przyjął raport podkreślający niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą otwarcie przez Wspólnotę strategicznych portów dla inwestycji zagranicznych. "Musimy uznać nasze porty, zwłaszcza te wymienione w planach TEN-T za infrastrukturę krytyczną, byśmy byli lepiej przygotowani do monitorowania inwestycji i zapobiegania niepożądanym wpływom podmiotów zagranicznych" – powiedział holenderski europoseł Tom Berendsen. "Pilnie potrzebujemy także przepisów prawa, które umożliwią przejęcie kontroli nad infrastrukturą portową w sytuacjach krytycznych" – stwierdził.
Z zeszłorocznego raportu Biura Analiz PE wynika, że chińskie przedsiębiorstwa państwowe, takie jak COSCO Shipping i China Merchants Port Holdings, były zaangażowane w inwestycje portowe w 10 krajach UE. W raporcie uwzględniono także Hutchison Port Holdings. W zeszłym roku niemiecki rząd podjął decyzję o sprzedaży 24,9 proc. terminalu portowego w Hamburgu firmie COSCO, pomimo obaw związanych z bezpieczeństwem.
Choć w raporcie PE uznano, że jest mało prawdopodobne, by Chiny wykorzystały swoje przedsiębiorstwa żeglugowe jako "jawne narzędzia polityczne", Berendsen jest innego zdania. "Wyobraźmy sobie scenariusz, w którym niektóre państwa członkowskie wyrażają wyraźne poparcie dla Tajwanu w konflikcie z Chinami. Nie chcemy, aby Pekin mógł wziąć odwet poprzez zamknięcie kluczowej infrastruktury portowej tego państwa członkowskiego" – powiedział europoseł. (PAP)
kno/