Portal poinformował, że polski premier zapowiedział, że "będzie się domagał, żeby Unia uznała tę decyzję", tak jak zaakceptowała w lipcu podobną decyzję Finlandii o zamknięciu granicy z Rosją.
Politico podał, że Polska, podobnie jak inne państwa UE, zobowiązana jest do przestrzegania europejskiego i międzynarodowego prawa humanitarnego, w tym zasady non-refoulment stanowiącej, że osoby, której odmówiono przyznania statusu uchodźcy, nie wolno deportować do kraju, w którym groziłoby mu niebezpieczeństwo prześladowania, tortury i ukaranie.
Tymczasem zapowiedź Tuska daje możliwość wyłączeń od tej zasady, co może doprowadzić do efektu domina w UE i sprawić, że więcej państw pójdzie w ślad za Polską.
Według Politico, Tusk jako były przewodniczący Rady Europejskiej doskonale zdaje sobie sprawę, że jego słowa wywołają poruszenie na najbliższym szczycie UE w czwartek i piątek w Brukseli i liczy na to, że jego propozycja poddana zostanie pod dyskusję.
Jak zauważył portal, posunięcia Tuska co prawda broni jego rząd, ale na arenie międzynarodowej Polska może spodziewać się tego, że będzie porównywana z Węgrami. Z drugiej strony zapowiedzi Tuska zbiegły się w czasie z apelami o zaostrzenie przepisów azylowych ze strony kilku państwa UE, a część krajów - w tym Niemcy i Francja - na posiedzeniu w Brukseli mają poprzeć propozycje dotyczące ułatwienia deportacji migrantów.
Portal prognozuje, że chociaż propozycje migracyjne Tuska przypominają spór Warszawy z Brukselą za czasów rządów PiS, to jest mało prawdopodobne, żeby polski premier, który jest partyjnym kolegą szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, spotkał się z taką samą krytyką i sprzeciwem KE jak jego poprzednicy.
Zdaniem Politico, posunięcie Tuska najlepiej jednak postrzegać w kontekście polskiej polityki wewnętrznej. W Polsce w maju odbędą się wybory prezydenckie, a Tusk wydaje się być zdeterminowany, żeby odebrać prawicy oręż w postaci migracji - podał portal.
Z Brukseli Jowita Kiwnik Pargana (PAP)
jowi/ ap/ jpn/ mar/