Biejat to wicemarszałkini Senatu obecnej kadencji, która do niedawna była działaczką partii Razem. Pod koniec października br. wraz z czterema innymi parlamentarzystkami opuściła to ugrupowanie, jednak pozostała w klubie Lewicy i nie zapisała się do żadnej partii. Ewa Marciniak nie jest zaskoczona tą kandydaturą. „Od wielu tygodni była obecna w przestrzeni publicznej i medialnej, więc należało się spodziewać, że to właśnie ona będzie kandydatką Lewicy. Choć Lewica budowała napięcie związane z kandydaturą ugrupowania na prezydenta RP, spodziewałam się tego, nie jest to żadne zaskoczenie” – powiedziała politolog z UW.
Zwykle w wyborach na prezydenta kraju startują czołowi politycy danego ugrupowania, osoby z „pierwszych stron gazet”. Czym mogli się kierować działacze Lewicy, wybierając kandydaturę Biejat? „To problem do rozwiązania dla wyborców, tym bardziej, że Magdalena Biejat jeszcze niedawno była członkinią partii Razem. To są dodatkowe komplikacje w rozwiązaniu tej kwestii. Ale u podstaw tej komplikacji leży fakt, że Robert Biedroń ma już za sobą nieudany start w kampanii wyborczej. Natomiast wydaje się, że Włodzimierz Czarzasty nigdy nie planował startować w wyborach na urząd prezydenta. Ten dualizm w przywództwie skutkuje zazwyczaj tym, że sięga się po osobę trzecią, oczywiście o poglądach zbieżnych z formacją lewicową” – tłumaczyła Marciniak.
Dodała, że Biejat może w większym stopniu przyciągnąć elektorat kobiecy, niż by to zrobił mężczyzna. „Kobiety dlatego, że identyfikują się z jej poglądami dotyczącymi np. zmian w ustawie o prawie aborcyjnym związków jednopłciowych. Ta sfera to płaszczyzna identyfikacji, choć nie jest to do końca oczywiste. Widzimy wzrost zainteresowania młodych kobiet Konfederacją. Z drugiej strony nie jest tak, że młode wyborczynie sytuują się wyłącznie po stronie Konfederacji, albo Lewicy. Chociaż te dwie formacje o wyraźnych, oczywistych przekonaniach, konsekwencje w promowaniu przekonań, idei, programów są względnie stabilne w porównaniu z innymi, które są na polskiej scenie politycznej” – mówiła politolog.
Dodała jednak, że realia są takie, że „mamy dwóch dużych kandydatów” (Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki) z dwóch dużych formacji, i to między nimi będzie się rozgrywała druga tura wyborów. Zaznaczyła, że walka rozegra się także o trzecie miejsce i to jest jej zdaniem „cel strategiczny Lewicy”.
Podkreśliła, że to trzecie miejsce byłoby wielkim sukcesem kandydatki Lewicy, choć nie będzie to zadanie łatwe, bo walka o tę pozycję Biejat stoczy z kandydatami Konfederacji (Sławomir Mentzen) i Trzeciej Drogi (Szymon Hołównia).
„Ale jak rozumiem, jest ambitną kobietą, ma już doświadczenie w wyborach warszawskich (na prezydenta stolicy) i sztab ludzi, którzy jej w tej walce pomogą. Będzie na pewno dokładała starań, aby ten cel osiągnąć. Walka o to trzecie miejsce to będzie ten cel strategiczny. Czy jest on w zasięgu? Ze względu na konkurencję, raczej nie” – prognozowała politolog.
Start w przyszłorocznych wyborach prezydenckich zapowiedzieli: prezydent Warszawy, kandydat KO Rafał Trzaskowski; popierany przez PiS, prezes IPN Karol Nawrocki; marszałek Sejmu, lider Polski 2050 Szymon Hołownia; poseł Sławomir Mentzen z Konfederacji, poseł Marek Jakubiak z koła Wolni Republikanie oraz Marek Woch z Bezpartyjnych Samorządowców. W niedzielę Rada Krajowa Nowej Lewicy podjęła decyzję, że kandydatką Nowej Lewicy będzie wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat. (PAP)
Janusz Majewski
maj/ mow/ ep/