6 sierpnia przypada 9. rocznica pierwszego zaprzysiężenia Andrzeja Dudy na prezydenta, jego prezydentura zakończy się w 2025 roku.
O prezydenturę Dudy PAP spytała dr. Macieja Onasza, politologa z Katedry Systemów Politycznych Uniwersytetu Łódzkiego. W jego opinii prezydentura Dudy za rządów Prawa i Sprawiedliwości mogła nie sprostać oczekiwaniom niektórych Polaków. "Był wtedy prezydentem bardzo mocno związanym z linią polityczną własnego obozu. Mimo oczekiwań części społeczeństwa, prezydent Duda nie był politykiem niezależnym. Te ośrodki należały do jednego obozu i szły w jednym kierunku" - ocenił.
Politolog zauważył jednocześnie, że podczas pierwszej kadencji Duda blokował niektóre ustawy proponowane przez PiS, działając – według eksperta - jako "bezpiecznik systemowy". "Na przykład, wetując część ustaw odnośnie do sądownictwa, co może nie tyle pomogło systemowi, ale dzięki temu był on wolniej demolowany" - ocenił. Mimo to – zdaniem Onasza - prezydent "nie był w stanie zbudować siebie jako realnego ośrodka władzy".
Przypomniał m.in., że po wyborach 15 października 2023 r. Duda desygnował Mateusza Morawieckiego (PiS) do tworzenia rządu "z pełną świadomością, że nie ma szansy na to, by jego rząd uzyskał poparcie". Według niego "to był krok sensowny z punktu widzenia PiS, ale z perspektywy obywatela, gdy prezydent jako pierwsze ma reprezentować interes państwa polskiego, było to działanie bezcelowe".
Onasz ocenił również, że po przejęciu władzy przez obecną koalicję rządzącą prezydent "narysował model konfliktowej kohabitacji" z rządem.
Politolog wskazywał również, że na ocenę prezydentury Dudy mogło wpłynąć "jego zachowanie w sprawie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika oraz "chowanie ich" w Pałacu Prezydenckim". "Tego typu zachowania, zwłaszcza w końcówce jego kadencji, mogą zdominować ocenę całości jego prezydentury" - ocenił politolog.
Nawiązał w ten sposób do styczniowego zatrzymania przez policję obu polityków - skazanych pod koniec ub. roku prawomocnym wyrokiem na dwa lata pozbawienia wolności za przekroczenie uprawnień w związku z tzw. aferą gruntową. Do zatrzymania doszło w Pałacu Prezydenckim, gdzie wcześniej rozmawiali z Andrzejem Dudą. Na początku tego roku Duda ponownie ułaskawił obu polityków PiS; Kamiński i Wąsik obecnie są europosłami.
PAP spytała też Onasza o to, jaka przyszłość polityczna czeka - jego zdaniem - Andrzeja Dudę po zakończeniu prezydentury. „Mamy ten problem z byłymi prezydentami, że nie potrafimy ich "zagospodarować". Mogą wcielić się w rolę komentatorów sceny politycznej, jednak byli prezydenci w naszym systemie się za bardzo nie odnajdują” - powiedział.
Największą przeszkodą dla utrzymania przez Andrzeja Dudę mocnej pozycji politycznej jest – zdaniem politologa – utracenie przez niego potencjału na zyskanie centrowego elektoratu. "Ciężko stwierdzić, gdzie prezydent mógłby szukać swoich wyborców. Duda stracił potencjał na uzyskanie elektoratu centrowego. Miałby tylko część wyborców Prawa i Sprawiedliwości, czyli tak jakby mieć kawałek tortu i go jeszcze pokroić" - dodał.
W jego ocenie, gdyby PiS ponownie znalazł się u władzy, dla prezesa tej partii Jarosława Kaczyńskiego "byłoby prostsze", gdyby Andrzej Duda znalazł się w "dowolnych strukturach międzynarodowych" niż w polityce krajowej. Podkreślił również, że dla samego Dudy powrót do struktur partyjnych "byłby degradacją". (PAP)
Autorka: Nina Leszczyńska
ał/