W piątek przed godziną 11 Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że tego dnia rano w przestrzeń powietrzną RP od strony granicy z Ukrainą wleciał niezidentyfikowany obiekt powietrzny, który od momentu przekroczenia granicy do miejsca zaniku sygnału obserwowany był przez środki radiolokacyjne.
"Wszystko wskazuje na to, że rosyjska rakieta wtargnęła w polską przestrzeń powietrzną, którą następnie opuściła. Mamy na to potwierdzenie radarowe narodowe i sojusznicze" – mówił w piątek po naradzie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego szef Sztabu Generalnego WP gen. Wiesław Kukuła.
W niedzielnym programie w Polsat News Krzysztof Szczucki (PiS) przypomniał, że po incydencie ze szczątkami rakiety odnalezionej przez przypadek pod Bydgoszczą szef ludowców, obecnie minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz wzywał ówczesnego szefa MON Mariusza Błaszczaka do dymisji.
"Rozumiem, że w najbliższych dniach pan Kosiniak-Kamysz złoży dymisję (...) oczekuję od niego konsekwencji" - powiedział Szczucki.
Na uwagę, że o incydencie ze szczątkami rakiety pod Bydgoszczą opinia publiczna dowiedziała się kilka miesięcy później, polityk PiS stwierdził, że niczego to nie zmienia.
"Ten incydent wymaga wyjaśnienia. Rakieta z granicy wschodniej wkroczyła do polskiej przestrzeni powietrznej. Obrona powietrzna nie zadziałała. Trzeba wyjaśnić, dlaczego tak się stało. W tym kontekście jest niepokojące to, że z zapowiedzi rządu wynika, że wydatki na zbrojenia będą ograniczane" - stwierdził Szczucki.
Wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Szejna zaznaczył, że obie sytuacje są bardzo różne, a sprawy polityki zagranicznej i bezpieczeństwa powinny być wyjęte poza nawias bieżącej walki politycznej.
"Należy zadać sobie pytanie, czy to była zabłąkana rakieta, czy to było działanie rozpoznawcze. (...) Uważam, że w tej kwestii polskie siły zbrojne, wedle raportu, który przedstawił Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych, zareagowały prawidłowo" - zaznaczył.
Szef Gabinetu Prezydenta Marcin Mastalerek zgodził się z tym, że sprawy bezpieczeństwa muszą być wyjęte spod bieżącego sporu politycznego.
"Pomimo sporu politycznego współpraca tutaj, przy tej sprawie między rządem a prezydentem była bardzo dobra, i była bardzo dobra współpraca między wojskiem, które mogło spokojnie działać, a prezydentem i rządem. Nie zgodzę się z tezą, że wojsko nie zareagowało czy było nieprzygotowane. Przede wszystkim o tym, że będzie zmasowany ostrzał Ukrainy ze strony Rosji było wiadomo od wielu dni. Było przygotowane na to zarówno wojsko polskie, jak i sojusznicze" - wskazał Mastalerek.
"Jeżeli jest widoczna na radarach trajektoria lotu i widać, że leci, zawraca i wyleci z naszego terytorium, a leci nad zabudowanymi obszarami, czy pan podjąłby decyzję o zestrzeleniu rakiety nad naszym terytorium i ryzykował życie obywateli, że ona po prostu uderzy w zabudowania? To są sprawy wojskowe i powinniśmy je zostawić wojskowym" - stwierdził pytany, dlaczego rakieta nie została zestrzelona.
"Prezydent przekazał podziękowania generałom, wojskowym. Uważam, że ta współpraca wyszła bardzo dobrze i Polska wysłała jasny sygnał zarówno nieprzyjaciołom, jak i sojusznikom, że jesteśmy odpowiedzialnym państwem, które reaguje i potrafi działać w takich sytuacjach" - oświadczył Mastalerek.
Monika Rosa (KO) zauważyła, że wszystkie procedury bezpieczeństwa, w tym informowanie opinii publicznej o incydencie, zadziałały. Dodała, że skandalem było natomiast to, że politycy PiS, w tym były szef MON siali panikę, mówiąc o "bombardowaniu terytorium Polski".
Krzysztof Szczucki odparł, że panikę to sieje rząd PO, kiedy zapowiada, że ograniczy wydatki na zbrojenia.
Wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka również podkreślił, że reakcja państwa ws. piątkowego incydentu była modelowa, a informacje w tej sprawie były przekazywane opinii publicznej na bieżąco. Zauważył, że nie było też zrzucania winy na wojskowych, jak w przypadku rakiety pod Bydgoszczą.
"To jest element powrotu do normalności" - dodał Gramatyka.
Konrad Berkowicz (Konfederacja) ocenił, że zarzuty polityków PiS, że rakieta nie została zestrzelona są nieuzasadnione.
"Żadna obrona żadnego państwa nie zestrzeliłaby pocisku, który nie leci w kierunku infrastruktury krytycznej, wojskowej czy cywilnej. Co więcej nie robi się tego dlatego, że ujawnia się wtedy miejsce emisji radarów, czyli nasz system rozpoznawczy" - stwierdził.
W piątek w BBN odbyła się narada z udziałem m.in. prezydenta Andrzeja Dudy, szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza, szefa Sztabu Generalnego gen. Wiesława Kukuły oraz Dowódcy Operacyjnego RSZ gen. Macieja Klisza.
Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz oświadczył po naradzie, że wszystkie działania wobec naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej zostały podjęte zgodnie ze schematem reagowania w takich sytuacjach.
Szef Sztabu Generalnego gen. Wiesław Kukuła wskazał, że rakieta była przez wojsko śledzona na radarach i wszystko wskazuje na to, że również opuściła polską przestrzeń powietrzną.
W województwie lubelskim prowadzone były naziemne poszukiwania ewentualnych elementów obiektu, który naruszył w piątek polską przestrzeń powietrzną. W poszukiwania zaangażowanych było ok. 480 żołnierzy WOT z 2. Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej i 19. Nadbużańskiej Brygady Obrony Terytorialnej. W sobotę X Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ) poinformowało, że o godz. 15 zakończono sprawdzanie wyznaczonego obszaru. Dodano, że nie planuje się dalszego prowadzenia działań.(PAP)
jc/