Posłanki Lewicy: zamykanie porodówek zniechęci kobiety do rodzenia

2024-10-09 16:08 aktualizacja: 2024-10-10, 07:53
Blok porodowy. Zdj. ilustracyjne. Fot. PAP/Łukasz Gągulski
Blok porodowy. Zdj. ilustracyjne. Fot. PAP/Łukasz Gągulski
Zamykanie części porodówek zniechęci kobiety do rodzenia dzieci - mówiły posłanki Lewicy Joanna Wicha i Marcelina Zawisza o projekcie MZ, który - jak oceniły - doprowadzi do zamknięcia 1/3 wszystkich takich placówek.

Posłanki Lewicy Joanna Wicha i Marcelina Zawisza odniosły się w środę do zapowiadanej przez Ministerstwo Zdrowia reformy szpitalnictwa, a konkretnie sytuacji porodówek.

Przedstawiony w sierpniu przez Ministerstwo Zdrowia projekt ustawy zakłada m.in. zmianę zasad kwalifikowania szpitali do tzw. sieci i ich konsolidację. W przypadku profilu położnictwo i ginekologia do zakwalifikowania do sieci szpitali miałaby decydować minimalna liczba odebranych porodów, wstępnie określona przez resort zdrowia na około 400 rocznie - ma to dążyć do ich zamknięcia.

Wicha, wiceprzewodnicząca podkomisji do spraw zdrowia publicznego, podkreślała, że decyzja resortu spowoduje zamknięcie 1/3 porodówek w Polsce. "Będą w Polsce takie regiony, gdzie kobiety w ogóle nie będą miały dostępu do opieki położniczej czy ginekologicznej. Będą takie miejscowości, z których do porodu kobieta będzie musiała jechać 80 km" - mówiła. Przekonywała, że znikanie porodówek jedynie zniechęci kobiety do rodzenia dzieci.

Jak powiedziała, wskazane do zamknięcia przez resort placówki to te, które - według rankingu Rodzić po Ludzku - cieszą się najlepszymi opiniami rodzących kobiet.

Z kolei położne i pielęgniarki - zdaniem Wichy - przenoszone będą do innych oddziałów lub będą rezygnowały z zawodu.

Marcelina Zawisza, wiceprzewodnicząca komisji zdrowia, wskazywała na potrzebę zwiększenia wycen świadczeń, tak żeby porody "bardziej się szpitalom opłacały, i żeby zatrzymać ten proceder zamykania porodówek".

Posłanki mówiły także o potrzebie rozpoczęcia debaty, czy porody naturalne, pozbawione powikłań, potrzebują szpitali drugiego stopnia referencji (czyli tych, w których rodzić mogą kobiety z ciążą zagrożoną). Kolejnym rozwiązaniem kryzysu - według Wichy - miałaby być "naprawdę dobrej jakości opieka laktacyjna".

Z danych MZ wynika, że liczba szpitali, w których odebrano porody, zmniejszyła się z 397 w 2017 r. do 332 w 2023 r. Natomiast w 2023 r. w blisko 11 proc. miejsc przeprowadzono poniżej 400 porodów. Resort zdrowia podkreśla, że oznacza, to iż utrzymuje się znaczna liczba oddziałów położniczych, w których liczba porodów nie spełnia wytycznych konsultantów krajowych w dziedzinie położnictwa i neonatologii.

Zmniejsza się także liczba odbieranych porodów. Według MZ w 2023 r. było to 266 tys. porodów; w 2019 r. - 366 tys.; a w 2017 r. - 393 tys.

W marcu ministra zdrowia Izabela Leszczyna mówiła, że według nowych wycen świadczeń porodówka, która ma mniej niż 600 porodów rocznie, nigdy nie będzie rentowana. Podkreśliła jednak, że kobieta nie może dojeżdżać 100 km do porodu, a więc takie porodówki muszą się utrzymać.

Ministerstwo Zdrowia planuje reformę systemu ochrony zdrowia, w tym szpitalnictwa. Zakłada ona utworzenie map świadczeń (MZS - mapa zabezpieczenia szpitalnego), które określą, jakie świadczenia i w jakim zakresie powinny być na danym obszarze zabezpieczone. Mapa świadczeń będzie powiązana ze strumieniem finansowania świadczeń zdrowotnych, inwestycjami i instrumentami pomocowymi, w tym dla zadłużonych szpitali. Zgodnie z koncepcją przedstawioną w lipcu przez resort zdrowia reforma będzie opierała się na: deregulacji, transformacji i odwróconej piramidzie świadczeń. Reformę zaplanowano na 10 lat. (PAP)

from/ itm/ ep/