Posłowie PiS podczas czwartkowej konferencji prasowej poruszyli kilka tematów. Kuźmiuk ocenił, że "mamy coraz trudniejszą sytuację budżetu państwa, która w oczywisty sposób przekłada się na coraz trudniejszą sytuację materialną Polaków".
"Jedną z pierwszych decyzji rządu, takich oszczędnościowych - mimo tego, że była zapowiedź, że nic co dane, nie będzie zabrane - było ograniczenie 14. emerytury o kwotę blisko 900 zł. To spowodowało - bo jest zasada złotówka za złotówkę - wyeliminowanie z tego świadczenia ponad miliona emerytów" - powiedział.
Według niego, minister finansów, choć niechętnie, coraz bardziej przyznaje się do tej dramatycznej sytuacji budżetowej.
"Przy uzasadnieniu budżetu na 2025 r. przyznał się na razie, że w tegorocznym budżecie zabraknie 41 mld zł dochodów budżetowych" - dodał poseł PiS.
Jego zdaniem, bez nowelizacji budżetu nie ma szans na zwiększenie deficytu budżetowego, "najprawdopodobniej przełoży się to na ograniczenie wydatków budżetowych jeszcze w tym roku", co "pogorszy tę pozycję wyjściową dla budżetu na rok 2025". Kuźmiuk powiedział też, że w przyszłym roku waloryzacja świadczeń emerytalno-rentowych będzie znacznie niższa niż za rządów PiS.
Czy będzie nowelizacja budżetu?
Minister finansów Andrzej Domański na Europejskim Kongresie Nowych Idei w Sopocie poinformował, że resort finansów jest bardzo blisko decyzji o ewentualnej nowelizacji tegorocznego budżetu.
"Jeszcze nie (ma decyzji o nowelizacji - PAP), ale jesteśmy bardzo, bardzo blisko. Mamy dodatkowe informacje dotyczące wykonania budżetu we wrześniu; z uwagi na sytuację powodziową oraz konieczność zapewnienia finansowania samorządom w tym roku prawdopodobieństwo nowelizacji wyraźnie rośnie. (...) Jeszcze decyzja nie zapadła" - powiedział Domański.
Zwrócił uwagę na niższą od planów realizację wpływów z VAT, CIT czy praw do emisji CO2.
W tym roku 14. emerytura w pełnej wysokości, czyli 1780,96 zł brutto - tyle, co minimalna emerytura, była wypłacana osobom, których świadczenie podstawowe, np. emerytura lub renta, nie przekraczały 2900 zł brutto.
Osobom ze świadczeniem głównym między 2900 zł a 4630,96 zł brutto czternastka była pomniejszana zgodnie z zasadą "złotówka za złotówkę". Na przykład do emerytury 3500 zł brutto czternasta emerytura przysługiwała w kwocie mniejszej o 600 zł, czyli 1180,96 zł brutto. W 2023 r. 14. emerytura wyniosła 2650 zł dla osób, których świadczenia wynosiły do 2900 zł brutto.
Posłanka Semeniuk-Patkowska podniosła na czwartkowej konferencji prasowej kwestię odbudowy po powodzi, która nawiedziła południową Polskę. "Kiedy kilka tygodni temu Marcin Kierwiński został ministrem i pełnomocnikiem ds. odbudowy południowej części Polski po powodzi mogłoby się wydawać, że mamy osobę, do której możemy zwrócić się z tematami krytycznymi. No niestety okazało się, że oprócz ocieplania wizerunku pana ministra Kierwińskiego, wśród przedsiębiorców południowej części Polski nie dzieje się nic dobrego, a ten kryzys narasta" - oceniła.
Dodała, że dotychczas, zgodnie z informacjami z resortu rozwoju i technologii tylko 130 firm zgłosiło pełną dokumentację do ZUS w ramach zaprojektowanego i przygotowanego funduszu inwestycyjnego. Posłanka PiS oceniła, że ten fundusz inwestycyjny nie odpowiada na potrzeby przedsiębiorców. "Zakłada pomoc na jednego pracownika do kwoty 16 tys. zł brutto. To nie są oczekiwania małych i średnich firm" - powiedziała.
"Mówią o 20 mld zł na odbudowę południowej części Polski. Dzisiaj widzimy, że rezerwa celowa została zwiększona z 2,2 mld do 3,2 mld zł. Mówią o funduszach spójności, mówią dużo o środkach europejskich, a tych środków dzisiaj nie ma. Południowa część Polski, zarówno indywidualne gospodarstwa domowe, jak i firmy, czekają na realną pomoc" - powiedziała Semeniuk-Patkowska.
Poseł Janusz Kowalski powiedział z kolei, że "koszty energii tylko za sprawą wycofania się ze sprawdzonej w ostatnich latach tarczy antykryzysowej, wprowadzonej przez rządy PiS, już wzrosły o ponad 35 proc., a uwzględniając podwyżkę od 1 stycznia 2025 r., podwyżki rządu Donalda Tuska cen energii i ciepła będą sięgać powyżej 50 proc.".
"Donald Tusk jest premierem polskiej biedy. Donald Tusk jest premierem polskiego ubóstwa energetycznego. Donald Tusk jest premierem wysokich rachunków za energię" - powiedział.
Poseł dodał, że PiS wspierało inicjatywę obywatelską "Stop podwyżkom", pod którą podpisało się 140 tys. Polaków, ale - dodał - projekt w tej sprawie jest zamrożony w Sejmie.
Akcja "Stop podwyżkom"
Do końca czerwca dla uprawnionych odbiorców ceny energii elektrycznej były zamrożone na poziomie 412 zł za MWh, a gazu - na poziomie 200,17 zł za MWh. W związku tym, że 1 lipca zakończyło się obowiązywanie tarcz energetycznych, posłowie PiS zbierali podpisy pod obywatelskim projektem ustawy potocznie nazywanym "Stop podwyżkom". Celem projektu, który wpłynął do Sejmu w czerwcu, było utrzymanie cen gazu i energii na poziomie sprzed 1 lipca.
Obecnie ceny energii elektrycznej, gazu ziemnego i ciepła systemowego ogranicza uchwalona w maju ustawa, która zakłada wprowadzenie ceny maksymalnej za energię elektryczną w okresie lipiec-grudzień 2024 r. na poziomie 500 zł/MWh dla gospodarstw domowych oraz na poziomie 693 zł/MWh dla jednostek samorządu terytorialnego, podmiotów użyteczności publicznej i MŚP. Gospodarstwa domowe są zwolnione z opłaty mocowej, co ma dodatkowo ograniczyć prognozowany od 1 lipca wzrost rachunków za energię elektryczną.
W przypadku gazu ustawa likwiduje od 1 lipca zamrożenie ceny dla odbiorców taryfowanych na poziomie 200,17 zł za MWh, a wprowadza cenę maksymalną, równą taryfie największego sprzedawcy detalicznego - PGNiG OD (PAP)
rbk/ mok/ mar/