Jak przypomina gazeta, pożar hali targowej w Warszawie, który miał miejsce w niedzielę, "postawił w trudnej sytuacji setki przedsiębiorców tam handlujących". "Szacuje się, że centrum zlokalizowanych było blisko 1,4 tys. lokali" – dodano.
"Obecnie trwa liczenie strat, ale już teraz przedsiębiorcy twierdzą, że stracili dorobek życia. Do grona poszkodowanych tą sytuacją na pewno należy zaliczyć też osoby tam zatrudnione" – czytamy.
Jak wskazano, "okazuje się, że niektórzy są w takiej sytuacji lepiej chronieni od innych". "Wiele zależy od tego, jaka umowa łączyła ich z kupcami" – dodano.
"Utrata pomieszczenia, gdzie pracodawca prowadził działalność, najczęściej powoduje niemożność powierzenia pracy pracownikom z przyczyn od niego niezlanych. Sami zatrudnieni z reguły są jednak gotowi ją wykonywać. W takiej sytuacji mówimy o przestoju" – tłumaczy w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Marcin Frąckowiak, rada pracy w kancelarii Sadowski i Wspólnicy.
Ekspert podkreśla, że w takim przypadku są dwie możliwości. "Na czas przestoju można powierzyć pracownikom inną pracę. Jeżeli jednak jej nie ma, to pozostaje mu wypłata wynagrodzenia przestojowego tak długo, jak trwa niemożność wykonywania obowiązków służbowych" - wskazał.
"Prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan sugeruje, że w pomoc setkom poszkodowanych podmiotów można zaangażować m.in. środki z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (FGŚP)" – czytamy.
"Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych jest państwowym funduszem celowym. Zasilany jest składkami odprowadzanymi przez przedsiębiorców. Są one uiszczane za osoby zatrudnione, które są objęte obowiązkowym ubezpieczeniem emerytalnym i rentowym. Pieniędzmi znajdującymi się na koncie tego funduszu dysponuje minister właściwi do spraw pracy" – tłumaczył Męcina. (PAP)
kno/