Rosawiacja, czyli rosyjska agencja transportu lotniczego, potwierdziła w środę wieczorem, że na pokładzie samolotu, który rozbił się w obwodzie twerskim na zachodzie Rosji, był szef najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn i jego "prawa ręka" Dmitrij Utkin, pseudonim "Wagner".
Szef rządu był pytany w czwartek na konferencji prasowej w Warszawie o doniesienia związane ze śmiercią Prigożyna i o to, co oznacza to dla bezpieczeństwa Polski.
"Co do śmierci pana Prigożyna w katastrofie lotniczej, to nie będę się wypowiadał, czy to jest przypadek, czy nie. Myślę, że wszyscy Polacy są w stanie na to odpowiedzieć sami" - stwierdził Morawiecki.
Jak dodał, obecnie "nadzór nad grupą Wagnera przechodzi bezpośrednio pod prezydenta Putina". "Niech sobie teraz każdy odpowie na pytanie, czy Grupa Wagnera, która jest dzisiaj na Białorusi, stanowi większe czy mniejsze zagrożenie. Bo dla mnie to jest pytanie retoryczne" - powiedział premier.
"Grupa Wagnera dzisiaj jest pod bezpośrednią kuratelą, pod bezpośrednim nadzorem Putina i jego ludzi, i jeszcze bardziej niż do tej pory, albo przynajmniej w takim samym stopniu jak do tej pory, będzie używana jako narzędzie prowokacji, szantażu i różnego rodzaju szarpania w ramach zakłócania polityki bezpieczeństwa i destabilizacji państw graniczących z Rosją i Białorusią" - podkreślił Morawiecki.
Na miejscu katastrofy prywatnego odrzutowca znaleziono dotychczas osiem ciał. Wcześniej rosyjskie ministerstwo ds. sytuacji nadzwyczajnych poinformowało, że zginęły wszystkie osoby, które były na pokładzie.
Nie jest znana bezpośrednia przyczyna katastrofy. Pojawiają się informacje o zestrzeleniu maszyny przez obronę przeciwlotniczą i o wybuchu na pokładzie.
W czerwcu doszło do buntu Prigożyna skierowanego przeciwko władzom w Moskwie. Najpierw najemnicy Grupy Wagnera zajęli sztab rosyjskiej armii w Rostowie nad Donem, a następnie zaczęli posuwać się w kierunku Moskwy. Szef najemników Jewgienij Prigożyn, od dawna skonfliktowany z częścią rosyjskiego establishmentu wojskowego, dowodzącą inwazją na Ukrainę, domagał się "przywrócenia sprawiedliwości" w armii i odsunięcia od władzy ministra obrony Siergieja Szojgu. Tego samego dnia wieczorem Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Miało to być rezultatem układu białoruskiego autorytarnego lidera Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, zawartego w porozumieniu z Władimirem Putinem. Zgodnie z tymi uzgodnieniami najemnicy Grupy Wagnera mieliby przemieścić się na Białoruś. (PAP)
Autorki: Agata Zbieg, Aleksandra Kiełczykowska
jos/