Premier Tusk: jesteśmy o krok od tego, by przewagę w Europie zaczęły zdobywać siły jawnie prorosyjskie 

2024-05-24 22:07 aktualizacja: 2024-05-25, 10:43
Premier Donald Tusk. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Premier Donald Tusk. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Wybory do PE mają znaczenie historyczne; historia Polski w najbliższych latach będzie zależała od tego, jakie będą władze w UE - powiedział w piątek w Białymstoku premier Donald Tusk. Jego zdaniem jesteśmy o krok od tego, żeby przewagę w Europie zaczęły zdobywać "siły jawnie prorosyjskie".

Tusk wziął w piątek po południu udział w spotkaniu z mieszkańcami Białegostoku, w którym uczestniczyły także władze miasta i województwa oraz kandydaci KO do europarlamentu z okręgu obejmującego województwo podlaskie i warmińsko-mazurskie. Podczas spotkania szef rządu zapowiedział, że na poniedziałek zaplanowana jest prezentacja Narodowego Planu Obrony i Odstraszania "Tarcza Wschód" w siedzibie Sztabu Generalnego; poinformował również, że gotowy jest projekt ustawy o obronie cywilnej.

Tusk poruszył także temat sytuacji na polsko-białoruskiej granicy oraz zapowiedział, że będzie rozważał otwarcie jednego z przejść granicznych z Białorusią - w Bobrownikach, czego domagają się przedsiębiorcy.

Premier ocenił podczas spotkania, że zaplanowane na 9 czerwca wybory do Parlamentu Europejskiego są "historyczne". "Chcę wam powiedzieć, że te konkretne wybory do PE mają dzisiaj znaczenie historyczne. Historyczne nie dlatego, że jest 35. rocznica 4 czerwca i że to się tak składa. (One są) historyczne, bo historia Polski w najbliższych latach, a może dziesięcioleciach będzie w dużym stopniu zależała od tego, jak będą wyglądały władze w UE" - podkreślił.

Zdaniem Tuska "jesteśmy o krok od tego, żeby przewagę zaczęły zdobywać siły jawnie prorosyjskie w Europie". Ocenił, że w Polsce, nawet jeśli są "podejrzani politycy i radykalne grupy", to większość Polek i Polaków nie jest po stronie Rosji w wojnie na Ukrainie. Jednocześnie zauważył, że "im dalej od tego konfliktu, tym mniej ludzie są nim przejęci".

"Coraz więcej popularności zdobywają siły polityczne, też za oceanem, jak wiecie, u naszego największego sojusznika, co do których przyszłej polityki nie mam pewności, że będzie taka, jak byśmy chcieli" - ocenił.

"Putin i Rosja będą agresywni tym bardziej, im bardziej my będziemy w Europie podzieleni i słabi"

Dodał, że jeśli do PE wybrane zostaną osoby, które "będą de facto realizowały plany i zamierzenia (Władimira) Putina", to "zbliżymy się do katastrofy". "Putin i Rosja będą agresywni tym bardziej, im bardziej my będziemy w Europie podzieleni i słabi. Jak będziemy zjednoczeni i silni, jeśli będziemy w stanie utrzymać najściślejszy sojusz z Ameryką, jeśli Zachód przestanie zachowywać się tak dwuznacznie, jeśli będziemy wykorzystywali naszą gigantyczną przewagę nad Rosją - technologiczną, finansową, cywilizacyjną (...) - jeśli Europa, dzięki Polsce uwierzy w swoje siły, to jest jedyna naprawdę skuteczna metoda uchronienia nas od wojny" - ocenił Tusk.

Zdaniem szefa rządu taktyką Rosji będzie zbudowanie niepokoju, destabilizacji, podziałów w Polsce i Europie. Dlatego - jak apelował - tak ważny jest udział w wyborach 9 czerwca.

Premier wskazywał, że od kilku miesięcy Polska działa na dwóch frontach. Jak wyjaśnił, jeden to front zewnętrzny wojenny, związany z wojną na Ukrainie, ale też z sytuacją na wschodniej granicy. "To nie jest nasz wybór, to jest wybór Moskwy i Mińska, żeby uczynić z tej części Europy, tej części świata, taki pas niepewności i ryzyk, czasami zbrodni. I dlatego to wymaga takiego niezwykłego przeżywania patriotyzmu. Bo to coś nowego, a równocześnie przypomina nam stare i straszne rzeczy" - mówił Tusk.

Drugi front - tłumaczył - to front wewnętrzny - "korupcji, niekompetencji, cwaniactwa, egoizmu i - tego co nazywamy ostrożnie, delikatnie - uleganiem wpływom rosyjskim". Podkreślił, że należy wyjaśnić m.in. próby sabotażu - których dotąd odnotowano siedem - jak podpalenia czy pobicia na zlecenie rosyjskich i białoruskich służb. "To są bardzo poważne sprawy i musimy mieć stuprocentową pewność, że przynajmniej na szczytach władz, że przynajmniej w administracji, w miejscach, które odpowiadają za bezpieczeństwo Polski, są ludzie, którzy nie podlegają rosyjskim wpływom. Tylko tyle i aż tyle" - zaznaczył.

"Dla obecnego rządu priorytetem musi być bezpieczeństwo"

Tusk podkreślał, że dla obecnego rządu priorytetem musi być bezpieczeństwo. W tym kontekście mówił o programie Narodowego Planu Obrony i Odstraszania "Tarcza Wschód", którego prezentacja - jak zapowiedział - odbędzie się w poniedziałek w siedzibie Sztabu Generalnego. W ramach programu na wschodniej i północnej granicy kraju mają być realizowane inwestycje, które mają zapewnić bezpieczeństwo.

Premier, odpowiadając na jedno z pytań w trakcie spotkania, poinformował, że gotowy jest projekt ustawy o obronie cywilnej. "Chcielibyśmy, żeby stale 0,3 PKB trafiało na szeroko pojętą obronę cywilną" - podkreślił szef rządu. Powiedział, że będą prowadzone konsultacje z Finlandią, która uznawana jest za wzorcowy kraj, jeśli chodzi o obronę cywilną. "Testujemy teraz różne modele m.in. fińskie. Nie wszystko jest do zastosowania, wiadomo inna tradycja, inna przeszłość, ale będziemy także w praktyce starali się brać najlepsze wzory z takich państw właśnie jak Finlandia" - dodał. Zaznaczył również, że istotnym fragmentem obrony cywilnej będzie "Tarcza Wschód".

Premier odniósł się też do sytuacji na polsko-białoruskiej granicy. Mówił, że każdego dnia dochodzi do prób przekroczenia nielegalnie granicy. Zwrócił uwagę, że w związku z zamknięciem w Podlaskiem przejść granicznych, stracili kupcy i przedsiębiorcy. Zapewnił, że będzie analizował, czy możliwe jest odblokowanie jednego z przejść - w Bobrownikach. Premier zapowiedział jednak, że analiza - z udziałem szefa MSWiA, straży granicznej i wojskowych - będzie nakierowana na szukanie rozwiązań, "co zrobić, by było to jednocześnie możliwe i bezpieczne". (PAP)

autorka: Sylwia Wieczeryńska

gn/