W środę po głosowaniach w Sejmie premier Donald Tusk był pytany przez dziennikarzy m.in. o kwestię aborcji.
"Nie ma ewidentnie większości w Sejmie dla rozwiązań liberalizujących jednoznacznie prawo aborcyjne. Mówię o tym z żalem, biorę na siebie odpowiedzialność jako premier" – powiedział Tusk. "Jeśli rzeczywiście ktoś miałby pomysł, w tej sali czy w partiach politycznych, jak z tego wybrnąć, ja jestem do dyspozycji" – dodał.
Premier podkreślił, że na razie wszystko wskazuje, że ponowne głosowanie ustawy w proponowanym wcześniej kształcie nie zakończy się sukcesem.
"Nie wykluczam, że dla powrotu do tzw. kompromisu w tym Sejmie byłaby większość" – ocenił. Jednak – w jego opinii – kobiety w Polsce nie są zainteresowane powrotem do kompromisu aborcyjnego, "do sytuacji sprzed pani (Julii, prezes Trybunału Konstytucyjnego - PAP) Przyłębskiej".
"Ja nie mogę nikogo na siłę zbawiać, to nie dotyczy mnie bezpośrednio, to dotyczy milionów kobiet w wieku innym niż mój. Ja bym bardzo chciał, byśmy mogli zrobić to, czego one chcą, a nie, co się wydaje Tuskowi, Hołowni czy Kosiniakowi" – podkreślił szef rządu.
12 lipca br. Sejm nie znowelizował Kodeksu karnego, który zakładał m.in. dekryminalizację przerywania ciąży za zgodą ciężarnej do 12. tygodnia trwania ciąży. (PAP)
ał/