W rozmowie z portalem wPolityce.pl szef rządu został zapytany o atak PO na prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego słynnym "generatorem" memów. Morawiecki ocenił, że "ten generator memów to tak naprawdę generator hejtu". "Postanowili zamienić kampanię wyborczą w kampanię pogardy" - podkreślił.
"Za pomocą mediów społecznościowych można właściwie bezkarnie propagować różne treści, często nie mające odzwierciedlania w faktach. Na tym polega właśnie strategia Tuska, on dał zielone światło do takiego działania. Tak jak w 2005 roku dał hasło do startu przemysłu pogardy. Tak i teraz. Od razu jak wrócił z Brukseli – to samo: zero treści, tylko sianie nienawiści, pomówień, oskarżeń. Czysty hejt doprawiony fake newsami. Wsparty wielkim frontem medialnym" - ocenił Morawiecki.
Jak dodał, "billboardy o prezesie Kaczyńskim są po prostu podłe". "Czy widzicie jakiekolwiek potępienie ze strony 'salonu'? Nie. Wręcz przeciwnie. Jest pełne poparcie dla takiego chamskiego działania. Oni mogą mówić 'wypalić tę zarazę do korzeni' o ludziach PiS, czy z hasła ukrytego pod gwiazdkami czynić główne przesłanie myśli politycznej. Mówić o nas 'seryjni mordercy kobiet' lub też, że 'mamy krew na rękach' i dla mediów głównego nurtu wszystko jest w porządku" - powiedział szef rządu.
"Przecież poprzez ten generator Tusk namawiał miliony Polaków do akcji pt. 'Pochwal się wszystkim jak bardzo nienawidzisz drugiego człowieka'" - ocenił premier. "I to są ci sami ludzie, którzy noszą serduszka na koszulach" - dodał. "Tylko za tę jedną akcję, Tusk i Platforma Obywatelska powinni otrzymać od Polaków czerwoną kartkę przy urnach wyborczych!" - stwierdził.
Jak przyznał Morawiecki, "Polacy widzą też, że choćby Tusk ogłosił 200 projektów, to tak naprawdę wszystko to jest puste". "Nie stoi za tym ani treść, ani zamiar rozwiązywania realnych problemów. Czysta nienawiść i chęć przejęcia władzy. To, że ich hejterska akcja została ośmieszona i obróciła się przeciw nim pokazuje też, że udało się nam przez 8 lat pokazać Polakom, że można rządzić inaczej. Można coś robić nie tylko dla elit, ale dla wielkich grup społecznych, które to widzą i doceniają, bo ich jakość życia naprawdę się poprawiła. I to chcemy robić dalej. To nas odróżnia od środowiska Platformy i wspierających je wielkich mediów salonu III RP" - podkreślił.
Szef rządu był pytany też o publikacje medialne dotyczące jego i jego rodziny, które dotyczące jego majątku. "Jako prezes banku zarabiałem dużo. Mój ojciec mawiał, że nawet za dużo. Ale dzięki temu, że bank był notowany na giełdzie, to łatwo sprawdzić, ile przez te wszystkie lata zarobiłem, bo pełne wynagrodzenia zawarte są w raportach dostępnych publicznie" - przyznaje Morawiecki. "Co więcej – jako poseł na Sejm i premier, co roku publikuję swoje oświadczenie majątkowe. Wszystko w nim widać" - dodał.
Jak wskazał, "gdy tylko zbliżają się wybory, to uaktywnia się pewna grupa polityczno-dziennikarska, którą najwyraźniej denerwuje to, że finansowo jestem więcej niż niezależny, że skoro zostawiłem za sobą kilkadziesiąt kolejnych czy nawet 100 milionów złotych, to chyba nie po to, żeby dorobić się na polityce".
Przyznał, że nie wie, co teraz szykują na niego media. "Mogę tylko przypuszczać, że dotarli do sensacji, że w księdze wieczystej nie został wykreślony kredyt spłacony już wiele lat temu. Nie wiem dlaczego tak jest, ale jeśli tak jest, to przecież bardziej moja niekorzyść, moja strata, niż korzyść" - mówił premier.
"Celem podobnych ataków jest także moja żona. Jej ostatnim +przewinieniem+ jest to, że kupiła pod Jastrzębią Górą ziemię. Na jednej z działek planuje stworzyć wakacyjny ośrodek dla dzieci z domów dziecka oraz dla kombatantów z Solidarności" - wskazuje. "Dużo robimy z żoną w tych tematach od lat, ale to całkowicie prywatne działanie. W tej sprawie już przeczytaliśmy fantastyczne historie w Wyborczej. Wystarczy dać chwytliwy tytuł. Reszta jest bez znaczenia. Media salonu, a +Gazeta Wyborcza+ to samo jądro salonu III RP, wściekłe, że nie rządzą jak przez 25 lat, tworzą coś, co czasami nazywane jest epoką postprawdy" - ocenia.
Morawiecki został także zapytany o to, że w kampanii przestrzega Polaków przed Tuskiem i wskazuje na jego powiązania z Berlinem. "Plan Tuska i to jak on się zachowuje w tej kampanii jest elementem szerszej strategii. Ta strategia służy powrotowi do władzy tych grup interesów, które czuły się w latach 2008–2015 jak ryba w wodzie" - przyznaje.
"Ostatnio np. Tusk czytał jakieś banialuki o moim oświadczeniu majątkowym. W tym samym czasie redaktorzy mediów dopytują o moje oświadczenie, strzelając wprawdzie kulami armatnimi w płot, ale już same pytania mają być zarzewiem wątpliwości. To pokazuje, że np. portal Onet i Tusk działają ręka w rękę. Do kogo należy Onet, nie muszę nikomu mówić. Ja tam średnio wierzę w przypadki, że w tym samym czasie Tusk nagrywa filmik, a 'jego redaktorzy' realizują skoordynowane z nim działania" - stwierdził premier.
Jak przyznaje szef rządu, "dojście do władzy ekipy Tuska będzie oznaczać odejście od wszystkich zdobyczy naszej polityki społeczno-gospodarczej". "Odejście od 13-tek czy 14-tek, odejście od niskich podatków czy 800+" - wskazuje. "Oni nie potrafią zarządzać finansami publicznymi. W ich czasach dziura budżetowa była monstrualna. Czarna dziura Platformy Obywatelskiej. I to pomimo tego, że wyprzedawali majątek na potęgę i zabrali ludziom OFE. Tusk realizuje agendę niemiecką" - podkreślił.
"Czy atak ze strony niemieckich mediów jest przypadkiem? Pozostawię to pytanie bez odpowiedzi. Cieszę się jednak ogromnie, że zaszliśmy Tuskowi i Niemcom za skórę. To znak, że realnie pilnujemy polskiej racji stanu" - powiedział Morawiecki.
Premier odniósł się także do 100 konkretów, które w weekend ogłosił Tusk. "Pamiętam jak Tusk i Platforma mówili, że nie podniosą podatków. Jednak Tusk je podniósł. Już chyba każde dziecko wie, że obiecywali nie podnosić wieku emerytalnego – ale podnieśli. Za to szczycili się tym, że 'są odporni' na wezwania przedsiębiorców o ratowanie miejsc pracy, kiedy przyszedł kryzys. No i żadnej pomocy z prawdziwego zdarzenia nie było" - wskazuje. W ocenie Morawieckiego, konkrety Tuska należy czytać odwrotnie. "Niedawno głosowali przeciw podniesieniu kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł, a teraz deklarują podniesienie tej samej kwoty wolnej do 60 tys zł. Czy ktoś w to uwierzy? Zwłaszcza, że w ich czasach kwota wolna wynosiła 3 tys. złotych. Polacy to pamiętają" - stwierdził.
Pytany o przebieg kampanii wyborczej premier ocenił, że "Polacy coraz lepiej rozumieją, jaki jest prawdziwy plan Tuska" i jakie są rzeczywiste konkrety. "To zamiar rozebrania zapory na granicy z Białorusią – proszę zobaczyć na te zachwyty nad filmem, w którym szkalowany jest polski mundur i oczerniana polska Straż Graniczna" - mówił. "Plan Tuska to zgoda na przymusową relokację nielegalnych migrantów – przecież sam straszył konsekwencjami, czyli karami, za nieprzyjmowanie nielegalnych imigrantów" - ocenił Morawiecki.
Szef rządu dopytywany, kogo straszył, odparł: "Jak to kogo? Polskę i inne kraje, jak Czechy, Słowację czy Węgry, które nie chciały podporządkować się dyktatowi Berlina i Brukseli. I to straszył w czasie, kiedy był przewodniczącym Rady Europejskiej".
Morawiecki został też zapytany o kolejne konkrety Tuska. "Kolejne, to będzie odejście od naszego programu atomowego, zatrzymanie zakupów nowoczesnego uzbrojenia dla wojska, podniesienie podatków, bo 'piniędzy ni ma i nie będzie', albo zamknięcie kopalni i elektrowni Turów" - przekonywał.
"Proszę posłuchać, co mówili na ostatnim swoim spotkaniu wyborczym – że wykonają wszystkie wyroki TSUE i inne. To co to oznacza? Jak TSUE albo polski sąd blokuje Turów, a to jest 7 procent polskiej energii elektrycznej, to oni to realizują. Współczuję mieszkańcom mojego rodzinnego Dolnego Śląska i nie tylko. Taka decyzja to zapaść polskiego systemu energetycznego. I oni to mówią na serio. Niebezpieczni ludzie. Trzeba się strzec ich powrotu do władzy. Tusk wszystko co mógł, to zepsuł, zniszczył. A potem uciekł. Nie zasługuje na drugą szansę" - stwierdził Morawiecki. (PAP)
mmi/