Premier: wygrana opozycji oznacza przegraną polskich pracowników, hamowanie płac i dramat milionów Polaków

2023-10-11 07:04 aktualizacja: 2023-10-11, 10:54
Premier Mateusz Morawiecki Fot. PAP/Zbigniew Meissner
Premier Mateusz Morawiecki Fot. PAP/Zbigniew Meissner
Wygrana opozycji oznacza przegraną polskich pracowników, hamowanie plac, powrót mafii vatowskich i dramat milionów Polaków - powiedział w wywiadzie dla tygodnika "Gazeta Polska" premier Mateusz Morawiecki.

Szef rządu odniósł się m.in. do polityki gospodarczo-społecznej. W tym kontekście przypomniał, że niedawno przekazane zostały dodatkowe środki dla Stalowej Woli, gdzie powstanie nowa inwestycja hutnicza z kapitałem polskim.

"Nie byłoby jej bez działań przez nas podjętych. Dlatego podkreślę, że polityka Prawa i Sprawiedliwości, polegająca na zwiększaniu liczby miejsc pracy, pociąga za sobą także wzrost wynagrodzeń" - podkreślił Morawiecki.

Dodał, że tym PiS różni się od oponentów politycznych. "Dla nich Polska miała być tylko dostawcą taniej siły roboczej dla firm z Niemiec, Francji i innych krajów. Według Tuska, tania siła robocza to był atut naszej gospodarki. Prawo i Sprawiedliwość się na to nie zgadza. My uważamy, że coraz lepiej wykwalifikowani Polacy mają zarabiać jak najwięcej. Wierzę, że społeczeństwo widzi tę diametralną różnicę. Wygrana opozycji oznacza przegraną polskich pracowników, hamowanie plac, powrót mafii vatowskich i dramat milionów Polaków" - zaznaczył.

Podkreślił, że w przypadku wygranej w wyborach konkurentów politycznych PiS "mają zamiar ogłosić, że wycofują programy społeczne ze względu na trudności budżetowe".

"To jest oczywiście kłamstwo, bo nie tylko nie ma trudności budżetowych, ale także nasz deficyt budżetowy jest dużo niższy niż w latach rządów koalicji PO-PSL. Mamy dobrą sytuację gospodarczą mimo pandemii, mimo wojny, mimo kryzysu stulecia - wyszliśmy z tego wszystkiego lepiej niż większość europejskich państw" - podkreślił premier Morawiecki.

Na pytanie o zapowiedź przedstawicieli PO, że jeśli PiS wygra wybory, to instytucje międzynarodowe będą musiały się przyjrzeć, czy głosowanie nie było sfałszowane, podkreślił, że "takie wypowiedzi są wynikiem strachu polityków Platformy Obywatelskiej przed przegraną".

"Oni wiedzą, że 15 października przegrają. Platforma ma zresztą problem z demokracją. Według nich demokracja jest tylko wtedy, kiedy oni wygrywają. Musimy sobie jasno powiedzieć, że te wybory nie są równe, ponieważ po stronie opozycji i Donalda Tuska stoją gigantyczne media z zagranicznym kapitałem, lewicowy Parlament Europejski, największe i najbogatsze samorządy, spółki samorządowe, a nawet Wielka Orkiestra świątecznej Pomocy. Jestem ciekawy, czy dzieci, które w zimę stały na dworze i zbierały pieniądze do puszek, przypuszczały, że ich poświęcenie zostanie wykorzystane do wsparcia propagandy Platformy Obywatelskiej - dla mnie to, że Jerzy Owsiak robi kampanię wykorzystywaną przez PO, jest po prostu haniebne" - ocenił.

Odnosząc się do kwestii cen benzyny i zarzutów o to, że po wyborach ceny wrócą do wcześniejszego poziomu zaznaczył, że rząd nie zarządza cenami benzyny. "Jest to samodzielna polityka koncernów paliwowych. Natomiast z pewnością na stabilność rynku mają wpływ histeryczne wypowiedzi polityków. Panika konsumencka to zjawisku sterowane przez nieodpowiedzialnych ludzi, którzy straszą brakami dostaw albo cenami z kosmosu" - mówił.(PAP)

kno/