"Cieszy to, że nasze dziesięć medali zdobyło dziewięć dyscyplin. Myślę, że to jest duża radość. Trzeba się jednak zastanowić nad tym, które dyscypliny nam nie dały krążków lub bardzo mało, spróbować pomóc, wyciągnąć wnioski. Tak, żebyśmy mogli się normalnie cieszyć z 16-20 medali zdobywanych podczas igrzysk olimpijskich" - powiedział w rozmowie z PAP w Paryżu prezes PKOl.
Wśród pozytywów wymieniał medale w boksie, tenisie ziemnym, w drużynowym turnieju szpadzistek czy w kolarstwie torowym. "To duży pozytyw, coś niesamowitego" - mówił.
Piesiewicz o małej ilości medali "Trzeba podejść do tego na spokojnie"
"W kajakarstwie cieszy, że po 24 latach medal w kajakarstwie górskim zdobyła Klaudia Zwolińska. Zabrakło jeszcze 1-2 medali w kajakarskim sprincie. W lekkiej atletyce po dziewięciu medalach w Tokio jednak liczyliśmy, że będą 2-3 medale. Tego zabrakło. Żagle nie przywożą żadnego medalu. Liczyliśmy też na pływanie. Cóż, trzeba spokojnie do tego podejść, pomyśleć systemowo nad rozwiązaniami, żeby móc w Los Angeles cieszyć się z większej liczby medali" - ocenił Piesiewicz.
Piesiewicz podkreślił, że od 15 miesięcy jest prezesem PKOL i w jego ocenie dobrym i trafionym pomysłem było stworzenie w Paryżu Domu Polskiego podczas igrzysk. "Udało nam się pomóc związkom, które zdobywały medale. To jest budujące. Uważam, że trzeba iść w tę stronę, aby te pieniądze, które my pozyskujemy były na wkład własny. W budżecie państwa jest coraz więcej pieniędzy, to trzeba sobie realnie powiedzieć. Aby związki mogły po te pieniądze sięgnąć, muszą mieć wkład własny. Ten wkład własny dawał im PKOl i myślę, że to jest dobre rozwiązanie, żeby wspomagać" - powiedział. Za przykład podał boks. W jego ocenie w tym związku pieniądze zostały bardzo dobrze wydatkowane, bo na sportowców, trenerów, sztaby.
Prezes PKOl mówił także o możliwości przejęcia przez PKOl odpowiedzialności za sport wyczynowy.
"To jest dobry początek, aby zacząć dyskutować. Liczę na to, że uda się spotkać z panem premierem i zaczniemy na ten temat rozmawiać, bo każdemu z nas zależy na tym, aby wyniki w sporcie były dużo lepsze. Tak, żebyśmy mogli się cieszyć z większej liczby medali i częściej słuchać Mazurka Dąbrowskiego na igrzyskach olimpijskich" - podkreślił.
"Staram się zrozumieć pana premiera"
Prezes PKOl został zapytany przez PAP o piątkowe słowa premiera Donalda Tuska. Szef rządu powiedział wówczas, że będzie chciał "aby PKOl i związki sportowe rozliczyły się przed opinią publiczną z pieniędzy publicznych".
"Staram się rozumieć pana premiera, który został o to zapytany. PKOl nie ma środków budżetowych, więc jeżeli rozmawiamy o pieniądzach ze spółek Skarbu Państwa, to są to spółki i my rozliczamy się co dwa miesiące z tych pieniędzy. Wypracowujemy ekwiwalent reklamowy i to jest normalny sponsoring. To nie są pieniądze z budżetu państwa, ale ze spółek, które przekazują nam środki za wykonywanie odpowiedniej pracy marketingowej i przekazywanie tych środków do konkretnych związków sportowych. My wykonujemy to rzetelnie" - stwierdził prezes Piesiewicz.
Dodał, że jeżeli chodzi o środki budżetowe dla związków sportowych to "bardzo naturalne jest to, że się rozliczamy co roku".
"Co roku przedstawiamy sprawozdanie i co roku jest to akceptowane. Wtedy możemy dostać następne środki, które pracują przez kolejny rok" - wyjaśniał jako prezes Polskiego Związku Koszykówki.
Piesiewicz dodał, że jego zdaniem Polska ma potencjał, aby szukać medali na igrzyskach zarówno bardzo szeroko - w wielu dyscyplinach, jak i punktowo.
Trzeba pokazywać, że sport jest fajny"
"Dziewięć dyscyplin, które zdobyły medale to jest olbrzymia radość. Punktowo trzeba wspomagać te sporty, w których "łatwiej" zdobyć medale. Tam powinniśmy kłaść jeszcze większy nacisk i jeszcze większe środki. Tak, aby móc cieszyć się z 20 medali podczas igrzysk olimpijskich. Jest nas na to po prostu stać. Ja mówiłem o 16 medalach i proszę zauważyć, że jeżeli byśmy zdobyli po jednym medalu w dyscyplinach, o których mówiłem na początku, to mielibyśmy dzisiaj 15-16 medali" - podsumował.
Zdaniem prezesa PKOl sukcesu na przyszłość należy szukać "u podstaw".
"Przede wszystkim w klasach 1-3 powinien być profesjonalny nauczyciel od wychowania fizycznego. Fajna była kiedyś akcja rozpropagowana przez minister Muchę akcja "Stop zwolnieniom z WF-u". To jest potrzebne, żebyśmy zachęcali młodzież do uprawiania sportu. Trzeba pokazywać, że sport jest cool, że sport jest fajny. Dzisiaj niestety młodzież ma inne zajęcia. Jest telefon i iPad, są komputery, konsole. Nie idziemy w dobrą stronę. "Stop zwolnieniom z WF-u" to bardzo fajny program i my też będziemy chcieli do tego wrócić" - zakończył Piesiewicz.
Z Paryża Tomasz Więcławski (PAP)
nl/