Prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla poniedziałkowego "Faktu" odpowiadał na pytanie, czy według niego Ukraina była rozczarowana, że na szczycie NATO w Waszyngtonie nie ogłoszono dla niej szybkiej ścieżki akcesji do Sojuszu.
„To nie jest taka prosta sprawa. Ukraina, bez żadnej winy, została zaatakowana przez Rosję. Jest nadal w stanie wojny. Przywódcy państw sojuszu, a pamiętajmy o tym, że to są państwa demokratyczne, są bardzo ostrożni, słuchają swoich społeczeństw. I dlatego ten proces musi być ewolucyjny. Nasi sojusznicy z Ukrainy to rozumieją. To musi nastąpić krok po kroku. Natomiast była mowa o nieodwracalnej ścieżce Ukrainy do NATO. Ta droga została wytyczona, powstają kolejne formaty współpracy z udziałem Ukrainy. To m.in. Centrum Analiz, Szkolenia i Edukacji NATO-Ukraina, które powstaje w Bydgoszczy. To są elementy przyciągania Ukrainy do NATO” – powiedział prezydent.
Andrzej Duda był pytany także o to, czy kolejny szczyt w Hadze będzie przełomowy pod względem przystąpienia Ukrainy do NATO.
„Na pewno takim przełomem byłoby, gdyby Ukraina dostała formalne zaproszenie do NATO. Otwarcie ścieżki akcesyjnej to duży krok. Oczywiście to jest proces, który może trwać latami, bo decyzje muszą podjąć parlamenty wszystkich krajów członkowskich. Ale to na pewno byłby krok milowy” – powiedział prezydent.
Odpowiedział także na pytanie, czy będą rosnąć wydatki krajów NATO na obronność.
„One rosną. Proszę pamiętać, że w 2016 roku pięć krajów NATO płaciło 2 proc. swojego PKB na obronność. A dzisiaj są tu już 23 państwa. Natomiast uważam, że te nakłady powinny rosnąć szybciej, a poprzeczkę należy podnieść wyżej, bo i warunki radykalnie się zmieniły” – powiedział Andrzej Duda. (PAP)
gn/