Prezydent Duda: nie życzyłbym sobie, by w polskie wybory wtrącały się jakiekolwiek osoby z zagranicy

2023-08-14 06:52 aktualizacja: 2023-08-14, 12:26
Prezydent Andrzej Duda. Fot. PAP/Łukasz Gągulski
Prezydent Andrzej Duda. Fot. PAP/Łukasz Gągulski
Chciałbym merytorycznej kampanii na programy, bez bezpodstawnych, niepotrzebnych oskarżeń i wzniecania nienawiści; nie życzyłbym sobie także, by w polskie wybory wtrącały się jakiekolwiek osoby z zagranicy - mówi prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla "Sieci".

W wywiadzie dla tygodnika "Sieci" prezydent przyznaje, że chciałby merytorycznej kampanii na programy, bez bezpodstawnych, niepotrzebnych oskarżeń i wzniecania nienawiści, z czym - w ocenie Dudy - miewamy do czynienia.

"Nie życzyłbym sobie także, by w polskie wybory wtrącały się jakiekolwiek osoby z zagranicy. Chciałbym, aby ta nasza, wewnętrzna, polska sprawa, jaką są wybory, została załatwiona zgodnie z zasadami kultury politycznej, dobrego obyczaju i rozmowy o pomysłach, ale też o osiągnięciach. O rzeczywistych zasługach dla Polski" - podkreślił prezydent.

Jak mówił, w kampanii wyborczej, należy rozliczać konkurentów z działań lub ich braku. "W latach 2007–2014 byłem m.in. posłem, zarówno w polskim Sejmie, jak i w Parlamencie Europejskim, nie tylko więc z bliska obserwowałem życie polityczne, lecz także w nim uczestniczyłem. Pamiętam te burzliwe debaty, pamiętam decyzje, które były podejmowane przez ówczesny rząd Donalda Tuska, a potem Ewy Kopacz. Nie zgadzałem się z tym, jak traktowano wtedy Polaków. Niejednokrotnie występowałem w Sejmie, protestując choćby ws. oszustwa Amber Gold, do jakiego wtedy dopuszczono, przeciwko likwidacji polskich stoczni czy innych gałęzi polskiego przemysłu. Protestowałem i wspierałem działania blokujące możliwość sprzedaży elementów przemysłu chemicznego. Broniliśmy wtedy polskich firm przed sprzedażą m.in. podmiotom rosyjskim" - przypominał Duda. Zapytany, czy to może wrócić, gdy wygrają przeciwnicy Zjednoczonej Prawicy, odpowiedział: "jeżeli weźmiemy pod uwagę dotychczasową działalność Donalda Tuska i jego ugrupowania, to myślę, że takie obawy są zasadne".

W ocenie prezydenta ta kampania jest bardzo ważna, ponieważ sprowadza się do pytania, jaka polityka będzie realizowana w Polsce przez kolejne lata. "Czy będziemy mieli do czynienia z kontynuacją i tym trendem umacniania państwa w wielu obszarach, który ja także realizowałem przez ostatnie osiem lat? A może będzie to polityka inna, która sprowadza się do myślenia na zasadzie 'po co nam lotnisko, skoro jest lotnisko w Berlinie'?" - zaznaczył.

Duda został też zapytany o wypowiedź Manfreda Webera, przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej o "zwalczaniu" PiS. "To jest tak szokujące, że aż zapiera dech w piersiach. Jak ktoś z zagranicy może ośmielać się tak otwarcie ingerować w proces wyborczy w Polsce, w decyzje, które podejmują Polacy? Ale z drugiej strony przyjmuję to z pewnym uśmiechem, bo znam naturę Polaków i wiem, jak jesteśmy przekorni" - ocenił prezydent.

Zapytany o akcję pilnowania wyborów i domaganie się misji obserwacyjnej OBWE w Polsce, prezydent przyznał, że gdy słucha tego, co mówią politycy opozycji, to myśli, że może dobrze, by ta misja była. "Ponieważ twierdzenie, że wybory sprzed lat – wobec których nie było żadnych wątpliwości, a ich wynik został ogłoszony przez PKW i zatwierdzony przez Sąd Najwyższy – były sfałszowane, jest być może przygotowaniem do podważenia wyniku wyborów, które przed nami" - podkreślił.

"To próba przygotowania polskiego społeczeństwa na to, że jeśli oni przegrają, to będą twierdzili, iż wybory zostały sfałszowane. Może więc paradoksalnie ta misja spowodowałaby, że nie uda im się zmanipulować opinii o polskich wyborach. To są dwie różne rzeczy: realny wynik i komunikat, który oni będą chcieli wysłać w świat. Znakomicie wiemy, że co innego się w Polsce dzieje, a co innego się mówi za granicą" - dodał.

Prezydent: oczekujemy od władz Ukrainy zrozumienia, że mamy swoje interesy i zobowiązania

W wywiadzie dla "Sieci" prezydent został zapytany o zapowiedź premiera, że Polska – nawet wbrew decyzji KE – nie zgodzi się na zniesienie blokady na przywóz ukraińskiego zboża do Polski po 15 września.

"Jest oczywiste, że konsekwentnie wspieramy Ukrainę w obronie przed rosyjską agresją (...). Ale drugą sprawą jest – i to nasz najważniejszy obowiązek – pilnowanie interesów Rzeczypospolitej. A zatem obrona rynku wewnętrznego oraz rynku Unii Europejskiej, który się zaczyna u nas. W naszym interesie jest również uznanie prawdy historycznej w przestrzeni między państwami" - powiedział Duda.

Prezydent został także zapytany o wypowiedź szefa Biura Polityki Międzynarodowej Marcina Przydacza o braku docenienia przez Kijów polskiej pomocy. "Panu ministrowi nie chodziło o to, by nasi przyjaciele z Ukrainy codziennie mówili w mediach: +dziękuję, dziękuję, dziękuję+. My to bardzo często słyszymy od zwykłych ludzi i ogromnie to doceniamy. Ale ze strony władz Ukrainy oczekujemy zrozumienia w pewnych kwestiach – także tego, że mamy swoje interesy i zobowiązania" - powiedział Duda.

Przyznał, że z tym zrozumieniem "bywa różnie". "Pamiętajmy, że oni są w szczególnej sytuacji. Dlatego czasem trzeba im powiedzieć: rozumiemy, że walczycie, ale pamiętajcie, że my też obok żyjemy i też mamy swoje zobowiązania wobec polskiego społeczeństwa" - dodał.

Zapytany o oczekiwania wobec Ukraińców i o to, czego brakuje mu w polityce historycznej, prezydent odpowiedział, że fundamentalnym krokiem jest dla nas to, aby każda z ofiar miała swój grób. "Dlatego domagamy się możliwości prowadzenia prac poszukiwawczych. Aby można było zidentyfikować szczątki i je godnie pochować, a bliscy mogli zapalić znicz na rodzinnym grobie i się pomodlić" - dodał.

Duda wskazał, że jest to trudny proces i trudno odpowiedzieć, kiedy on się dokona. "Od początku swojej prezydentury o to się staram. I tak to, co w tej sprawie udaje się uzyskać ze strony prezydenta Zełeńskiego – także choćby przez jego obecność ostatnio w Łucku i oddanie hołdu ofiarom – to coś, na co wcześniej nie mogliśmy liczyć. A zabiegałem o to za każdym razem. Chciałbym, abyśmy docenili ten krok ukraińskiego prezydenta. Kiedyś, gdy składałem kwiaty na polu na Wołyniu przy pozostałościach zniszczonych polskich gospodarstw, byłem sam" - wskazał.(PAP)

mmi/

TEMATY: