O złożeniu rezygnacji generał poinformował podczas przesłuchania na nadzwyczajnej sesji parlamentarnej komisji obrony.
Jun odrzucił rezygnację Parka, powołując się na względy bezpieczeństwa.
"(Prezydent) podkreślił potrzebę zachowania stabilności operacji wojskowych w obliczu trudnej sytuacji w zakresie bezpieczeństwa i wezwał szefa sztabu armii do pełnego skupienia się na swoich obowiązkach" - przekazał wysoki rangą urzędnik prezydencki, cytowany przez agencję Yonhap.
Park został wyznaczony do kierowania stanem wojennym, który Jun ogłosił we wtorek. Park zakazał działalności parlamentu i partii politycznych. Wojska i policja skierowane do siedziby Zgromadzenia Ludowego zablokowały wejście. Dodatkowo wszystkie media i wydawcy mieli podlegać kontroli.
Szef sztabu przyznał, że w rozmowie telefonicznej poinformował szefa policji o ogłoszeniu stanu wojennego i zwrócił się do niego o wysłanie większej liczby policjantów. "Powiedziałem im, że nie możemy używać paralizatorów i granatów ogłuszających, ponieważ stanowiłoby to zagrożenie dla ludzi" - zeznał.
Park powiedział też, że nie wie, czy na terenie Zgromadzenia Narodowego przebywali funkcjonariusze wyposażeni w broń z ostrą amunicją ani czy służby kontrwywiadowcze utworzyły grupy odpowiedzialne za aresztowanie deputowanych.
Z jego relacji wynika też, że prezydent odwiedził centrum dowodzenia, które znajdowało się w sąsiadującym z kancelarią prezydenta budynku ministerstwa obrony. Nie ujawnił jednak, o czym wówczas rozmawiano.
Jun przyjął w czwartek rezygnację ministra obrony Kim Jong Hjuna, wobec którego - podobnie jak wobec prezydenta - partie opozycyjne zgłosiły w parlamencie wniosek o impeachment za ogłoszenie stanu wojennego.
Krzysztof Pawliszak (PAP)
krp/ akl/ sma/