"Oni postawili się agresji Hitlera. Czy ktokolwiek może wątpić, że chcieliby, żeby Ameryka postawiła się dziś agresji Putina w Europie? Oni szturmowali te plaże u boku swoich sojuszników. Czy ktokolwiek uważa, że ci rangersi chcieliby, by Ameryka szła dzisiaj sama?" - pytał Biden w przemówieniu upamiętniającym zdobycie przez elitarną amerykańską jednostkę ufortyfikowanego klifu Pointe du Hoc nieopodal plaży Omaha. "Oni walczyli, by pokonać nienawistną ideologię lat 30. i 40. Czy ktokolwiek wątpi, że poruszyliby niebo i ziemię, by pokonać dzisiejsze nienawistne ideologie?" - dodał.
Wychwalając bohaterstwo 225 żołnierzy, którzy zdobyli przyczółek, wspinając się po linach i drabinach pod niemieckim ostrzałem, Biden mówił, że zrobili to, bo "wierzyli, że są częścią czegoś większego od siebie". Zaznaczył, że poświęcenie żołnierzy wymaga od dzisiejszych Amerykanów pozostania przy amerykańskich ideałach. W swoim przemówieniu nawiązał nie tylko do wojny na Ukrainie, ale czynił też aluzje do obaw o przyszłość amerykańskiej demokracji, tendencji izolacjonistycznych i populizmu.
Prezydent stwierdził, że demokracja jest trudna, bo wymaga od obywateli i rządzących "odejścia od naturalnych instynktów, egoizmu, narzucania swojej woli innym, od przejęcia władzy i nie oddania jej".
"Posłuchajcie echa ich głosów, usłyszcie je, bo one o coś nas proszą (...) Nie proszą nas, byśmy wspinali się przez te klify, ale byśmy pozostali wierni temu, na czym stoi Ameryka. (...) Proszą nas, byśmy chronili wolność w naszych czasach, byśmy bronili demokrację, postawili się agresji za granicą i byli częścią czegoś większego niż my sami" - powiedział Biden. "Ja po prostu nie zgadzam się uznać, że wielkość Ameryki jest sprawą przeszłości" - dodał.
Przemówienie Bidena było drugim punktem drugiego dnia wizyty prezydenta USA we Francji. Wcześniej spotkał się w Paryżu z ukraińskim prezydentem Wołodymyrem Zełenskim i ogłosił nowy pakiet uzbrojenia dla Ukrainy wart 225 mln dol. W piątek wieczorem spotka się natomiast z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem w Pałacu Elizejskim w ramach wizyty o randze państwowej.
Oskar Górzyński (PAP)
gn/