Duda w rozmowie z tygodnikiem "Sieci", której fragment opublikowano w niedzielę zauważa, że brak przedstawicieli zwycięskiej partii w prezydium Sejmu i Senatu świadczy o "rozbieżnościach między deklaracjami padającymi w przestrzeni publicznej a praktyką".
"Z jednej strony słyszymy pięknie brzmiące hasła o demokracji, z drugiej realizowana jest specyficzna forma odwetu (...). Sytuacja, w której największy klub parlamentarny, (...) nie ma swoich przedstawicieli we władzach Sejmu i Senatu, nie ma nic wspólnego z zasadami demokracji" - powiedział.
Prezydent odniósł się też do swojej decyzji o powierzeniu misji powołania rządu premierowi Mateuszowi Morawieckiego.
"Przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Trzeciej Drogi nie przekonali mnie, że warto zrezygnować z dobrej tradycji parlamentarnej, zgodnie z którą to zwycięskie ugrupowanie jako pierwsze otrzymuje misję tworzenia rządu. W ramach obowiązującej konstytucji wszyscy prezydenci, także moi poprzednicy, prezydenci Kwaśniewski, Kaczyński i Komorowski, zawsze powierzali misję tworzenia rządu zwycięskiemu ugrupowaniu. Tegoroczne wybory wygrało Prawo i Sprawiedliwość" - wyjaśnił.
Prezydent powiedział, że podczas konsultacji z przedstawicielami koalicji chciał "zobaczyć wspólny i jednolity program" oraz usłyszeć jak najwięcej konkretów. "Tego zabrakło" - dodał.
"Po drugie, w bardzo ważnych, fundamentalnych kwestiach podczas tych rozmów przedstawiciele poszczególnych obozów politycznych, deklarujących dzisiaj stworzenie koalicji, mówili zupełnie odmienne rzeczy. Choćby dotyczące kluczowych kwestii odnoszących się do suwerenności Polski" - powiedział.
Cały wywiad ukaże się w poniedziałkowym wydaniu tygodnika "Sieci". (PAP)
Autor: Adrian Kowarzyk
kno/