PAP: Od otwarcia wystawy stałej w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN mija dziesięć lat. Co się udało dzięki tej wystawie osiągnąć? Zmienić stan wiedzy o historii Żydów w Polsce, czy też może tylko obudzić zainteresowanie tym tematem?
Prof. Dariusz Stola: Dziesięciolecie wystawy stałej to dobra okazja do opowiedzenia o wszystkich inicjatywach Muzeum POLIN. Wystawa stała jest oczywiście z nich najważniejsza, ale nie należy pominąć znaczenia różnych wystaw czasowych i objazdowych, a także programów kulturalnych oraz edukacyjnych. Wystawa stała jest głównym narzędziem przekazu, ale połowa osób, które odwiedzają budynek POLIN, przychodzi na inne wydarzenia. To dobrze świadczy o POLIN jako nowoczesnej instytucji kultury, która działa wielopłaszczyznowo.
Sama wystawa stała zmieniła kilka rzeczy. Po pierwsze stała się bardzo potężnym narzędziem upowszechniania wiedzy o historii i tradycjach polskich Żydów. Mamy powód do dumy, bo muzea zazwyczaj budują swoją popularność bardzo długo, natomiast POLIN już po paru latach działania przyciągał po kilkaset tysięcy osób rocznie. Sami się tego sukcesu nie spodziewaliśmy. Co więcej, z naszych badań sondażowych wynikało, że prawie wszystkie osoby, które przyszły zwiedzić POLIN, bardzo wysoko naszą wystawę stałą oceniały. Często osoby te stawały się najlepszymi ambasadorami tej wystawy, bo gdy pytaliśmy naszych gości, co ich do odwiedzin skłoniło, powoływali się na zdanie swoich znajomych: „musisz to koniecznie zobaczyć”.
Dzięki wystawie stałej udało się nie tylko upowszechnić wiedzę o historii polskich Żydów, ale zachęcić wiele osób do pogłębiania swojej wiedzy w tej dziedzinie. Dopiero na wystawie te osoby przekonały się, jak ta historia jest bogata i jak mało znana. Z ust osób wychodzących z POLIN często słyszałem komentarz: „chciałbym się dowiedzieć więcej”. Profesor historii nic lepszego usłyszeć nie może.
Opisując znaczenie naszej wystawy stałej trzeba również podkreślić, że wprowadzała nowatorski, nowoczesny sposób przedstawienia przeszłości. Wprawdzie Muzeum Powstania Warszawskiego, które było pierwszym w Polsce muzeum narracyjnym, otwarto wcześniej, ale - z całym uznaniem dla jego twórców - w POLIN sztukę narracyjnego przedstawiania historii udało się podnieść na jeszcze wyższy poziom. Wpłynęło to na zmiany w prezentowaniu wystaw w innych muzeach, nie tylko w Polsce. Pamiętam szereg delegacji z różnych krajów, od Łotwy po Bułgarię, które po zobaczeniu POLIN wyjeżdżały z gorącym życzeniem: „chcielibyśmy zrobić coś podobnego u nas”.
Swego rodzaju boom muzealny w Polsce w ostatnich dekadach – tworzenie nowych, przedefiniowanie starych oraz rosnąca liczba sprzedawanych biletów – pokazuje, że muzea potrafią przyciągać rosnącą liczbę coraz bardziej zróżnicowanej publiczności.
Siłą POLIN, i innych nowoczesnych muzeów w Polsce, jest połączenie dobrych wystaw z bogatym programem kulturalnym i edukacyjnym. Za ten kompleks działań muzeum było nagradzane, np. zdobywając tytuł Europejskiego Muzeum Roku (European Museum of the Year 2016 – nagrodę przyznało działające pod auspicjami Rady Europy Europejskie Forum Muzealne - PAP) czy nagrodę Europejskiej Akademii Muzealnej (European Museum Academy – PAP). To z kolei oznacza, że muzeum mogło być wzorem nie tylko innych muzeów, czy galerii, ale też innych instytucji kultury.
Wspominając o znaczeniu POLIN nie można wreszcie pominąć sprawy, której nie da się zmierzyć przy pomocy liczby sprzedanych biletów czy zdobytych nagród. Chodzi o powstanie miejsca, z którym społeczność polskich Żydów mocno się identyfikuje, i z którego jest dumna. Sam wiele razy z ust przedstawicieli tej społeczności z różnych miejscowości słyszałem wyrazy radości, że udało się w tak piękny, poruszający sposób pokazać historię polskich Żydów.
PAP: Jako walor Muzeum POLIN podnosi się np. to, że nie koncentruje się ono tylko na Zagładzie.
D.S.: Twórcom muzeum zależało na tym od samego początku, odkąd tylko 31 lat temu pojawiła się idea założenia muzeum. Zaczęło się od tego, że na otwarcie Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie została zaproszona grupa historyków z Polski, głównie z Żydowskiego Instytutu Historycznego. To oni po powrocie zaczęli mówić, że potrzebujemy podobnego muzeum w Polsce. Podobnego, ale nie takiego samego – nie powinno to być muzeum jedynie Holokaustu. Chodziło im o nowy sposób przedstawiania przeszłości, poprzez opowieść wykorzystującą różne eksponaty, kopie, multimedia. Od początku więc w idei naszego muzeum był zamysł, by nie redukować historii polskich Żydów do sześciu lat niemieckiej okupacji i Zagłady.
PAP: Bo to historia tysiącletnich związków politycznych, kulturalnych, gospodarczych…
D.S.: Od samego początku założyliśmy, że nie można zrozumieć historii polskich Żydów w izolacji od ich nieżydowskich sąsiadów. Nie da się pojąć tej historii bez przedstawienia kraju, w którym żyli, podstawowych faktów z historii Polski, np. unii polsko-litewskiej, za sprawą której powstał olbrzymi kraj obejmujący znaczną część Europy wschodniej, czy bez uwzględnienia tego, że na przełomie XVIII i XIX wieku ten kraj zniknął z map Europy. To wszystko było przy tworzeniu Muzeum POLIN oczywiste. Chodziło o to, żeby historię polskich Żydów uczynić jak najbardziej zrozumiałą, a to wymagało pokazania jej szerszego kontekstu.
Kierując się takimi założeniami udało się stworzyć nie tylko świetne muzeum poświęcone historii Żydów polskich, ale w moim przekonaniu najlepsze jak dotąd muzeum historii Polski w ogóle. Gdy do POLIN przyjeżdżają osoby z odległych rejonów świata, w tym takie, które nic nie wiedzą o Polsce, dostają całościowy obraz polskich dziejów.
PAP: Choć pokazany ze szczególnej perspektywy.
D.S.: Tak, bo z perspektywy mniejszości, a nie większości, czy grupy dominującej, czyli mówiących po polsku rzymskich katolików. Takiego przekazu wcześniej, przed powstaniem POLIN, u nas nie było. Wiele osób za to muzeum chwaliło – że to jest nowy, nienacjonalistyczny sposób pokazywania narodowej historii.
PAP: Nie da się opowiedzieć historii polskich Żydów bez opowiedzenia historii Polski.
DS.: Ta zasada działa w obie strony, ale dodałbym do niej słowo „dobrej”, bo złą, zafałszowaną historię Polski, w której polskich Żydów marginalizowano, próbowano opowiadać. Nie da się jednak dobrze opowiedzieć historii Polski z pominięciem polskich Żydów. Podobnie, nie da się dobrze opowiedzieć historii Żydów w ogóle, historii żydowskiej diaspory, nie pokazując jak ważną rolę odegrała w niej Polska. Przecież przez kilka stuleci Żydzi polscy stanowili największą część tej diaspory. Zwłaszcza w XVIII i XIX wieku była to dominująca, nie tylko liczebnie, grupa Żydów w świecie.
PAP: Jakie tematy w Muzeum POLIN jeszcze czekają na opowiedzenie?
D.S.: Jednym z nich jest historia polskich Żydów poza Polską. Przecież zwłaszcza od końca XIX wieku, setki tysięcy polskich Żydów emigrowały do innych krajów, głównie do Stanów Zjednoczonych, ale też do Ameryki Łacińskiej, Palestyny, a później do Izraela. Tam kontynuowali swoją kulturę, inną niż kultura Żydów pochodzących z innych krajów. Przykładem mogą być ukazujące się w Argentynie z inicjatywy polskich Żydów wydawnictwa w jidysz, w tym liczne księgi pamięci opisujące historii żydowskich społeczności różnych miast i miasteczek w Polsce. W galerii poświęconej polskim Żydom w świecie, jaką planujemy stworzyć w POLIN, chcemy ukazać ich jako część szerszej diaspory.
PAP: Co jeszcze się zmieni w POLIN?
D.S.: To muzeum poniekąd ma wbudowane w swoje DNA potrzebę aktualizacji. Dotyczy to np. sekcji poświęconej historii po 1989 roku. Została ona zaprojektowana 15 lat temu, ale od tamtego czasu przecież wiele rzeczy się wydarzyło i należało to uwzględnić. Także w historii wcześniejszych okresów pojawiają się nowe ustalenia historyków. W tym sensie ta wystawa nigdy nie będzie zakończona, bo zawsze będzie coś do dodania, czy ulepszenia.
Wystawy muzealne wymagają zmian także dlatego, że zmieniają się ich odbiorcy: przychodzą do nich przedstawiciele nowych pokoleń. Młodzi mają często inną wrażliwość niż starsi i zadają przeszłości inne pytania. Próbujemy na nie odpowiedzieć za pomocą różnych wystaw czasowych, programów edukacyjnych, czy konferencji.
To jest istotna cecha historii jako opowieści o przeszłości: owszem, przeszłość minęła i jej zmienić nie możemy, ale możemy opowiadać o niej na różne sposoby. I powinny to być sposoby, które odpowiadają na zmieniające się zainteresowania kolejnych pokoleń.
Dobrym przykładem myślenia o bardzo zróżnicowanym gronie odbiorców była nasza wystawa o królu Maciusiu. Książka Janusza Korczaka, która była jej podstawą, choć adresowana do dzieci, dotyczy spraw bardzo poważnych: tego, jak się rządzi państwem, co to jest demokracja, czym jest republika. Trzeba to było pokazać w bardzo prosty, zrozumiały dla siedmio– czy dziesięciolatków sposób, ale upraszczając nie zafałszować. Mieliśmy przy tworzeniu tej wystawy dwie grupy doradców. Pierwszą stanowili specjaliści m.in. od politologii i prawa konstytucyjnego. Jestem wdzięczny prof. Ewie Łętowskiej, wybitnej konstytucjonalistce, że zgodziła się w tej pracy pomóc. A z drugiej strony doradcami, czy testerami wystawy były siedmioletnie dzieci, które pytaliśmy, jak różne rzeczy z niej rozumieją i co takie czy inne pojęcie dla nich znaczy. To, że wystawa zostaje zaakceptowana zarówno przez profesora uniwersytetu jak i przedszkolaka wydaje mi się najlepszym przykładem tworzenia wystaw dla bardzo zróżnicowanych odbiorców.
PAP: Czy POLIN może być odpowiedzią na antysemityzm? A może to wcale nie jest rola dla muzeum?
D.S.: Niektóre osoby zwracały mi uwagę, że na wystawie powinno być więcej o antysemityzmie. Mają w tym trochę racji, bo ostatnie lata pokazały, że pewne zadawnione uprzedzenia bywają aktywowane, i pojawiają się w nowych postaciach. I nie jest to problem tylko Żydów, ale wszystkich, bo antysemityzm czy rasizm to choroba, która szkodzi społeczeństwu jako całości. W historii Żydów różne formy uprzedzeń, dyskryminacji i przemocy były ważne. Przecież jednym z powodów, dla których do Polski napłynęła w średniowieczu liczna grupa Żydów były prześladowania w Europie Zachodniej. Uciekając przed tymi represjami docierali do Polski, i byli dość dobrze przyjmowani. Z kolei kilka wieków później ich potomkowie na ziemiach polskich stali się celem antysemityzmu nowoczesnego, pozującego na naukowy, który przyczynił się do fal emigracji, o których już wspomniałem. Od końca XIX wieku, szczególnie pod zaborem rosyjskim przejawem tego antysemityzmu były pogromy. Dochodziło do nich także w okresie międzywojennym, już w niepodległej II Rzeczpospolitej, gdzie działały wpływowe partie antysemickie, z endecją na czele. To one zwłaszcza w latach 30. nawoływały do bojkotu żydowskich sklepów, czy dyskryminacji w przyjmowaniu Żydów na wyższe uczelnie. Takie kwestie stanowią ważną część polsko-żydowskiej historii, nie można ich pomijać, jeśli chcemy pokazać historię prawdziwą, ale nie można tej historii także redukować do konfliktów czy dyskryminacji ze strony otoczenia.
Celem POLIN jest opowiedzenie historii polskich Żydów w sposób jak najbardziej pełny i wiarygodny. I to wydaje mi się najlepszym sposobem na przeciwdziałanie antysemityzmowi.
Uprzedzenia antyżydowskie często biorą się nie ze złej woli, ale z niewiedzy, albo wiedzy fałszywej – którą celowo rozpowszechniają antysemici. Oczywiście są też osoby bardzo przywiązane do swoich uprzedzeń, do swych negatywnych emocji wobec ludzi, o których niewiele wiedzą. Nie sądzę, żeby wiedza, choćby najlepsza zmieniła ich nastawienie. Może jednak przynajmniej wzbudzi w nich pewne wątpliwości.
To dotyczy nie tylko historii żydowskiej – uprzedzenia wobec różnych grup, także wobec Polaków wynikają z tego samego powodu: niewiedzy i dezinformacji. Dobra historia przeciwdziała wszystkim fałszywym uprzedzeniom. (PAP)
Rozmawiał Józef Krzyk
Prof. dr hab. Dariusz Stola - historyk, profesor nauk humanistycznych, pracownik Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, członek Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego. W latach 2014-19 dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Od 2024 r. członek Academia Europaea. Od lipca 2024 przewodniczący Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej. Autor wielu publikacji naukowych z zakresu migracji międzynarodowej, historii PRL i stosunków polsko-żydowskich, m.in. „Kraj bez wyjścia? Migracje z Polski 1949-1989”, „Kampania antysyjonistyczna w Polsce 1967-1968”, „Nadzieja i zagłada”, „PRL: trwanie i zmiana”, „Patterns of Migration in Central Europe” i „PZPR jako machina władzy”.
jkrz/ jpn/ ał/