Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wydał zarządzenie, w którym wprowadził standardy równego traktowania w podległym mu urzędzie. Jak napisała w czwartek "Gazeta Wyborcza", "Warszawa jako pierwsze miasto w Polsce zakazuje krzyży w urzędzie, a urzędnikom eksponowania symboli religijnych na biurkach". Sam Trzaskowski oświadczył, że nikt nie zamierza prowadzić w Warszawie walki z jakąkolwiek religią, ale Polska jest państwem świeckim, a Warszawa jest tego państwa stolicą.
Zapytany przez PAP o tę kwestię prawnik prof. Hubert Izdebski z Uniwersytetu SWPS ocenił, że choć w polskiej konstytucji nie ma mowy o państwie laickim, jak jest to w przypadku np. Francji, to jest oczywistym, że w urzędach publicznych nie powinny być prezentowane symbole religijne. Dodał, że wyjątkiem są budynki historyczne, gdzie takie symbole były tam od zawsze.
"Jeżeli ratusz miejski znajduje się w gmachu wybudowanym dawno temu i historycznie znajdowały się tam symbole religijne i pozostały one w salach bądź innych pomieszczeniach, to oczywiście takie zarządzenie nie miałoby możliwości obrony. To są zabytki, które mają określoną integralność, ale jeżeli chodzi o nowe gmachy i coś, co nie stanowi ich naturalnego, historycznego wyposażenia to nie dość, że to się absolutnie broni, to jest to uzasadnione" - podkreślił Izdebski, który jest m.in. współtwórcą ustaw o samorządzie terytorialnym i szkolnictwie wyższym.
Dodał, że inaczej jest jeśli chodzi o urzędników, którym - jak mówił - nikt w Polsce nie ma prawa zabronić noszenia krzyża lub innego symbolu religijnego na sobie. "Tu trzeba odróżnić manifestację, czy dawanie wyrazu swoim poglądom, wierze, przynależności do jakiejś wspólnoty religijnej. Gdyby rzeczywiście zarządzenie prezydenta Trzaskowskiego sięgało tak daleko, to byśmy mówili, że zdecydowanie wykracza poza nasze rozumienie neutralności światopoglądowej i religijnej państwa" - powiedział.
Izdebski odniósł się do przykładu Francji, gdzie - jak mówił - urzędnik nie ma prawa manifestować swojej wiary w sposób wyraźny. "Wydaje mi się, że u nas tego rodzaju zapis byłby uznany za naruszenie tego, co można uznać za prawo do wyrażania swoich poglądów światopoglądowych i religijnych. Co innego urząd, który reprezentuje władzę publiczną" - ocenił.
Pytany, czy kwestia ta powinna być uregulowana na poziomie centralnym, zaznaczył, że "chyba nie". "Mówimy o rzeczach, które wynikają wprost z konstytucji i nie można wszystkiego regulować. Co więcej, są różne miejscowe zwyczaje. To powinno być rozważane lokalnie, przecież takie wnioski mogą zgłaszać radni" - mówił.
"Urząd to szczególne miejsce, bo to miejsce, w którym wyraża się funkcja, majestat, istnienie państwa. I o tym tylko mówimy" - podkreślił.
W ocenie Izdebskiego zarządzenie prezydenta Trzaskowskiego teoretycznie może zostać zakwestionowane przez wojewodę. "Natomiast na ile możliwe jest zaskarżenie tego przez kogokolwiek do sądu administracyjnego jest kwestią uzasadnienia swojego interesu prawnego. Nie faktycznego, a prawnego i z tym myślę byłby problem, bo urzędnik musiałby wykazać, że ma prawo postawić sobie na biurku krzyż i ma w tym interes prawny, bo jego prawo wynika z takiego lub innego przepisu. Wątpię, żeby mu się to udało" - zaznaczył.
Z kolei pytany o sprawę były prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień podkreślił, że nie ma żadnych regulacji, które by mówiły, w jakich warunkach można symbole religijne zawieszać. "To są rzeczy u nas nieuregulowane prawnie, także trudno poddawać je ocenie prawnej. Co najwyżej, można byłoby się zastanawiać, czy narusza to wolność religijną, ale to musiałby rozstrzygnąć sąd w jakiejś konkretnej sprawie" - ocenił Stępień w rozmowie z PAP.
Zaznaczył, że pomimo braku regulacji prawnych, dana instytucja czy urząd może wprowadzić takie zasady. "Moim zdaniem kierownik instytucji może dokonać takiego posunięcia, ale może narazić się na zarzut naruszenia wolności religijnej. Wtedy te kwestie powinny znaleźć się w sądzie" - powiedział.
Zapytany, co takie rozporządzenie może oznaczać dla innych symboli religijnych takich jak np. krzyż w Sejmie, były prezes TK wskazał, że nie ma ono żadnego bezpośredniego przełożenia. "Krzyż w Sejmie był zawieszany bez jakiejkolwiek podstawy prawnej. Był aktem działania jednego z posłów. Gdyby marszałek Sejmu postanowił zarządzeniem doprowadzić do zdjęcia tego krzyża, to mógłby to zrobić, narażając się oczywiście na konsekwencje polityczne" - ocenił Stępień.
Dopytany z kolei, czy inne miasta mogą pójść śladem Warszawy i zakazać wieszania symboli religijnych w urzędach, ocenił, że "paradoksalnie rzecz biorąc, waga tej sprawy jest olbrzymia, ale z punktu porządku prawnego to zarządzenie techniczne".
W piątek prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wyjaśnił, że chodzi o pewne uporządkowanie sytuacji wynikające z wielu pytań o to, czy urzędy powinny być miejscem, w którym eksponowane są symbole religijne. Podkreślił, że jest to szerokie zarządzenie, które dotyczy kwestii związanych z równouprawnieniem i zakazem dyskryminacji, natomiast wskazano w nim także, że przestrzenie w których są obsługiwani warszawiacy, powinny być neutralne. Zapewnił, że "nikt nie zamierza prowadzić żadnej krucjaty, ani postępować w sposób dogmatyczny".
Trzaskowski uściślił, że zarządzenie nie dotyczy szpitali, szkół czy ośrodków pomocy społecznej. Przekazał, że uroczystości i wydarzenia organizowane w urzędzie m.st. Warszawy powinny mieć charakter świecki i być neutralne. "Jeśli są natomiast organizowane uroczyści historyczne, jak obchody Powstania Warszawskiego, mamy tam elementy uświęcone tradycją i nikt tego nie będzie zmieniał, np. formuły, którą od lat mamy 31 lipca - mamy mszę świętą, to zostanie podtrzymane. Sami organizujemy często modlitwy ekumeniczne, choćby na Cmentarzu Wolskim" - powiedział prezydent. (PAP)
autorzy: Marcin Chomiuk, Aleksandra Kuźniar
pp/