"Skorzystaliśmy na tym, bo Polska potrzebuje nowych mózgów i rąk do pracy jak kania dżdżu. Mamy drugi najniższy wskaźnik bezrobocia w całej Unii Europejskiej. To był dobry moment dla polskiej gospodarki, (...) która tych wszystkich imigrantów była w stanie produktywnie wykorzystać" - powiedział.
Ekonomista powołał się na badania, z których wynika, że dzięki napływowi imigrantów, nie tylko od czasu wojny ale w ciągu ostatniej dekady - Polska gospodarka zyskała co najmniej 0,5 pkt proc. wzrostu PKB. Ocenił, że Polska jest "skazana na inteligentną imigrację".
"Potrzebujemy młodych ludzi, którzy będą studiować w Polsce, tworzyć nowe firmy, wykorzystywać sztuczną inteligencję, tworzyć innowacje" - powiedział.
Zdaniem prof. Piątkowskiego imigranci są bardzo wyselekcjonowaną grupą ludzi wartościowych przez sam fakt, że "im się chce" i biorą na siebie ryzyko zostawiając swój kraj, nierzadko jadąc na drugi koniec świata by pracować. Podkreślił, że to zwykle bardziej przedsiębiorcze i innowacyjne osoby niż średnia populacji. "Chciałbym żebyśmy takich młodych ludzi ściągali do Polski" - dodał.
Ekonomista podkreślił, że nie chodzi o masową milionową imigrację z krajów, które kulturowo nie mają z Polską nic wspólnego, ale na ściąganiu młodych, przedsiębiorczych i inteligentnych ludzi np. z krajów bliższych kulturowo jak Filipiny, Wietnam czy chrześcijańska Etiopia.
"Najpierw niech się u nas wykształcą, później dajmy im na kilka lat możliwość legalnej pracy i zobaczymy po tych kilku latach, czy mogą się oni stać nowymi Polakami. Mówię więc o wyselekcjonowanej, inteligentnej imigracji, jeśli w ogóle, a całą resztę możemy sobie wyjąć poza nawias" - ocenił.
Pod koniec września 2024 r. do ubezpieczeń w Polsce zgłoszonych było ponad milion cudzoziemców. Około 779 tys. osób to obywatele Ukrainy – wynika z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. W ostatnich latach obserwowany jest stały wzrost liczby Ukraińców pracujących w naszym kraju. (PAP)
Rozmawiał Adrian Kowarzyk
amk/ malk/ js/par/kgr/