Prof. Tadeusz Kowalski o brutalizacji mediów w Polsce

2024-05-17 08:23 aktualizacja: 2024-05-17, 10:59
Prof. Tadeusz Kowalski. Fot. PAP/	Andrzej Lange
Prof. Tadeusz Kowalski. Fot. PAP/ Andrzej Lange
Język mediów niewątpliwie brutalizuje się. Media walczą o uwagę odbiorcy. Z drugiej strony są fundamentalne wartości, jak wolność słowa i prawo do wypowiedzi. Wydaje się, że one są czasami realizowane bez poczucia odpowiedzialności za to, co się mówi – powiedział PAP medioznawca prof. Tadeusz Kowalski.

"To wy – dziennikarze – jesteście tymi, którzy siali tę nienawiść. Teraz to wy musicie wykorzystać swoje możliwości, by sytuację w kraju uspokoić" – powiedział minister spraw wewnętrznych Słowacji Matusz Szutaj Esztok, podczas konferencji prasowej zwołanej po zamachu na premiera Słowacji, Roberta Fico.

Premier Słowacji został postrzelony w środę w miejscowości Handlova, gdzie odbywało się wyjazdowe posiedzenie rządu. Według relacji świadków Fico wyszedł przed Dom Kultury i witał się z ludźmi, gdy padło kilka strzałów. Funkcjonariusze ochrony podnieśli premiera z ziemi i przenieśli go do samochodu, którym odjechali wraz z politykiem do szpitala.

Czy media rzeczywiście mogły być odpowiedzialne za tę tragedię? - zapytała PAP medioznawcę, prof. Tadeusza Kowalskiego. "Język oczywiście może – jak śpiewał Czesław Niemen – +zabijać tak jak nożem+. W mediach i polityce używa się często słów nieadekwatnych, nadmiernie pobudzających emocje" – uważa prof. Kowalski. "Niestety, nastąpiła niekorzystna zmiana mediów, szczególnie ich wersji internetowych, które podążają za +clickbaitowością+. Chodzi o tak zwaną klikalność, oglądalność, zwrócenie uwagi, a to najlepiej powodują niestety treści negatywne. W związku z tym bywa, że dziennikarze sięgają po drastyczne środki językowe" – dodał.

Prof. Kowalski podkreślił, że "to też dotyczy języka polityki, opisywania przeciwników, którzy mają inne poglądy. Często dokonuje się to właśnie poprzez użycie ostrych określeń. Odbiorcy zapoznają się z tymi przekazami, to one często kreują ich postawy, czy rozumienie rzeczywistości. Wtedy mogą zaistnieć różne zdarzenia, na przykład takie, jak przedwczorajszy zamach na premiera Słowacji. Należy pamiętać, że przekazy medialne mogą rodzić różnego rodzaju skojarzenia, reakcje i wywoływać działania, które nie były zgodne z intencją autorów tych przekazów".

"Język mediów niewątpliwie brutalizuje się. Media walczą o uwagę odbiorcy. Z drugiej strony są fundamentalne wartości, jak wolność słowa i prawo do wypowiedzi. Wydaje się, że one są czasami realizowane bez poczucia odpowiedzialności za to, co się mówi" – tłumaczył medioznawca.

"Dzisiaj każdy może się wypowiedzieć w mediach społecznościowych pod wpływem impulsów, nie zawsze zastanawiając się, co publikuje. Gorzej, kiedy robią to profesjonalni dziennikarze, zapominając o odpowiedzialności za słowa. Zdarza się, że +podkręcają+ oni rzeczywistość, aby była w przekazie bardziej drapieżna niż jest faktycznie" – stwierdził prof. Kowalski. "Obserwowaliśmy to niedawno w różnych mediach, kiedy sięgano do argumentów niemerytorycznych, obraźliwych i wręcz nienawistnych. Tak właśnie doszło do zdewastowania i upadku mediów publicznych, które w wielu demokracjach są wzorem zachowań także dla mediów komercyjnych" – dodał.

W historii Polski mamy dwa spektakularne przykłady, kiedy nienawistne przekazy medialne doprowadziły do tragicznych zamachów na polityków. Pierwszym było zabójstwo prezydenta Gabriela Narutowicza, który został zastrzelony 16 grudnia 1922 roku w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych przez Eligiusza Niewiadomskiego. Czyn Niewiadomskiego był wynikiem nasilonych publikacji prasowych prawicowych gazet, starających się udowodnić, że pierwszy prezydent Rzeczpospolitej został wybrany głosami mniejszości narodowych mieszkających w Polsce.

Drugim zamachem było zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, 14 stycznia 2019 roku. W tym przypadku też u podstaw decyzji zamachowca leżały ataki medialne i hejt w mediach społecznościowych. (PAP)

Autor: Tomasz Szczerbicki

gn/