Prokurator: edukacja i wiara w to, co mówią dzieci, mogą je uchronić przed pedofilią [WYWIAD]

2024-12-02 06:15 aktualizacja: 2024-12-02, 17:32
Prokurator Elżbieta Fingas-Waliszewska. Fot. Archiwum prywatne
Prokurator Elżbieta Fingas-Waliszewska. Fot. Archiwum prywatne
Kontrola rodzicielska, edukacja i wiara w to, co mówią dzieci, to najważniejsze elementy mogące uchronić je przed pedofilią – uważa prokurator Elżbieta Fingas-Waliszewska z Prokuratury Rejonowej w Kaliszu. Od ośmiu lat zajmuje się sprawami pedofilii i odsłania ich kulisy.

Elżbieta Fingas-Waliszewska z Prokuratury Rejonowej w Kaliszu jest prokuratorem z 30-letnim stażem pracy. Sprawami pedofilii zajmuje się od ośmiu lat. Powiedziała PAP, jak je przeżywa, kto najczęściej krzywdzi dzieci i jak ustrzec je przed złym dotykiem.

PAP: Czy sprawy przestępstw pedofili są trudne?

Prokurator Elżbieta Fingas-Waliszewska: Nie należą do prostych. Wymagają szczególnej ostrożności, wrażliwości i empatii. Dlatego z reguły prowadzą je kobiety. Każda z tych spraw jest bulwersująca i zdarza się, że prowadzi do przeżywania skrajnych emocji. Tymczasem obowiązuje nas tajemnica zawodowa, więc nie mamy słuchacza, z którym możemy podzielić się swoimi przemyśleniami i przeżyciami.

Zjawisko psychicznego wyczerpania zauważył ostatnio prokurator generalny Adam Bodnar. Zwrócił się do prokuratorów prowadzących sprawy wykorzystywania seksualnego dzieci z pytaniem, czy widzą potrzebę kontaktu z psychologiem. Moim zdaniem to dobry kierunek, by nam pomóc.

PAP: Czy dzieci współpracują z prokuratorem, czy raczej trudno nakłonić je do rozmowy?

E.F.-W.: Zależy to od wieku dziecka, jego przeżyć, stanu psychicznego i od tego, kim dla dziecka jest sprawca. Zdecydowana większość wykorzystanych seksualnie dzieci okalecza się, niektóre trafiają do szpitali psychiatrycznych. Stwierdza się u nich zespół stresu pourazowego. Musimy wiedzieć, czy dziecko można w ogóle przesłuchać, czy nie zburzy to jego terapii. Miałam taką sytuację, kiedy dziewczynka bardzo przeżyła przesłuchanie i musiała zostać poddana kolejnej terapii.

PAP: Jakie warunki zapewnia się dziecku podczas przesłuchań?

E.F.-W.: Dziecko przesłuchuje się z reguły tylko raz w tzw. niebieskim pokoju. Pomieszczenie to jest bezpieczne i komfortowe dla dziecka. Przebywają z nim tylko sędzia i psycholog. Prokurator, protokolant, reprezentant dziecka i obrońca podejrzanego przebywają w drugim pomieszczeniu. Dziecko ich nie widzi i nie słyszy pytań kierowanych do sędziego.

PAP: Jakie są rodzaje przestępstw seksualnych popełnianych wobec dzieci poniżej 15 lat?

E.F.-W.: Może to być zgwałcenie dziecka przy użyciu przemocy, groźby bezprawnej lub podstępu. Inny rodzaj to dotykanie części intymnych ciała dziecka, całowanie go czy np. kładzenie jego ręki na intymnych częściach ciała dorosłego. Inny przykład to rozpowszechnianie, produkowanie lub posiadanie treści pornograficznych z udziałem dzieci.

Tych ostatnich przestępstw ujawnianych jest bardzo dużo. Dzieje się tak dzięki temu, że w komendach policji powstały wyspecjalizowane komórki zajmujące się śledzeniem pedofilii w internecie.

PAP: Jakie są rodzaje pedofilii?

E.F.-W.: Rozróżnia się pedofilię właściwą i zastępczą. Pierwsza polega na tym, że osoba jest ukierunkowana na czynności seksualne tylko z dziećmi. Nie interesuje jej dorosły partner i takich relacji nie nawiązuje.

Pedofilia zastępcza polega na tym, że sprawca może być w związku z osobą dorosłą. Ale kiedy nie ma w jego otoczeniu dorosłego, a w danym momencie następuje spotęgowanie jego emocji, to swoją czynność realizuje na dziecku.

PAP: Coraz częściej zdarza się, że w ujęciu pedofilów, poza policją, pomagają osoby ze stowarzyszenia Łowcy Pedofilów. Czy prokuratura korzysta z ich ustaleń zdobytych podstępem, bo podszywają się pod dziecko?

E.F.-W.: Ich działania – jeżeli nie przekraczają granic prawa – są pożyteczne społecznie. W razie ujęcia przez nich pedofila zawiadamiają organ ścigania. Wówczas wobec zatrzymanego stosuje się kwalifikację karną jako usiłowanie nieudolne czynu, bo sprawca działa w przekonaniu, że umawia się z małoletnim poniżej 15 lat, a na spotkanie stawiają się przedstawiciele stowarzyszenia.

PAP: Czy i jak pedofile próbują bronić się przed zarzutami?

E.F.-W.: Podejrzani i oskarżeni przyjmują różne linie obrony. Jedni nie przyznają się i zaprzeczają wszystkiemu. Inni traktują dotykanie dziecka jako niewinną zabawę i nie widzą w tym nic złego. Są też tacy, którzy przyznają się do zarzucanych im czynów. Ale dzieje się tak dlatego, że są złapani na gorącym uczynku. Twierdzą wówczas, że to było chwilowe, że mają stałą partnerkę i nie rozumieją, dlaczego doszło do zdarzenia. Mamy jeszcze, co prawda bardzo małą, grupę osób, które przyznają się i proszą o pomoc w leczeniu.

PAP: Co decyduje o tym, że dorosły wykorzystuje seksualnie dziecko?

E.F.-W.: Różne czynniki – społeczne, osobowościowe, chorobowe i związane z alkoholizmem. Osoba z niedojrzałą osobowością nie potrafi nawiązać relacji z dorosłymi. Oskarżałam 40-latka, który wykorzystywał dzieci, ponieważ miał osobowość niedojrzałą i bał się relacji z kobietami.

PAP: Czy pedofilia jest coraz częstszym przestępstwem?

E.F.-W.: Rocznie wpływa do mnie ok. 90 spraw tej kategorii o różnym ciężarze gatunkowym. Kiedyś ujawnianych było znacznie mniej takich przestępstw. Moim zdaniem zwiększenie liczby tych spraw nie wynika z tego, że wcześniej takich przypadków było mniej. Uważam, że zmieniła się świadomość ludzi na temat pedofilii.

PAP: Kto najczęściej zawiadamia prokuraturę o krzywdzie wyrządzonej dziecku?

E.F.-W.: Do wykrycia przyczyniają się pedagodzy, psycholodzy szkolni i terapeuci, którym dziecko postanawia się wyżalić. Niezbyt często zdarza się, żeby o seksualnym wykorzystaniu małoletniego zawiadomił członek rodziny. Z moich danych wynika, że blisko 70 proc. zachowań pedofilskich dotyczy sprawców z kręgu rodziny. Są to dziadkowie, ojcowie, ojczymowie i konkubenci matek dzieci.

Z kobietą, która wykorzystała dziecko, miałam w swojej dotychczasowej karierze tylko raz do czynienia. Skrzywdzony przez siostrę swojej matki 13-letni wówczas chłopiec zawiadomił prokuraturę, kiedy miał niespełna 30 lat. Mógł tak postąpić, ponieważ przestępstwa seksualne popełnione na szkodę małoletniego poniżej 15 lat się nie przedawniają. Kobieta została skazana na bezwzględne więzienie.

PAP: Czy udowodnienie popełnienia czynu pedofili jest trudne?

E.F.-W.: Tak. Są to zdarzenia, w których z reguły uczestniczą tylko ofiara i sprawca, nie ma świadków. Dziewczynki boją się powiedzieć matkom, że są krzywdzone przez ojca lub inną osobę bliską matce. Sądzą, że matka im nie uwierzy i dodatkowo zburzy to relacje rodzinne. Z drugiej strony dzieci nie rozumieją, czy to, co robi z nimi bliska osoba, jest złe. Przełom następuje po wielu latach, kiedy dorosną, coś doczytają, dowiedzą się w szkole.

Tak było w przypadku dziewczynki, którą dziadek zaczął krzywdzić, kiedy miała pięć lat. Początkowo nie miała świadomości, że czyny dziadka są złe. Wstydziła się i bała powiedzieć o tym rodzicom, bo dziadek był ojcem jej matki. Uważała, że rodzice jej nie uwierzą. W wieku 12 lat, czyli po siedmiu latach doświadczanej krzywdy, odważyła się opowiedzieć o tym w szkole i tym sposobem sprawa dotarła do mnie. Podczas śledztwa okazało się, że jej kuzynka, także wnuczka tego dziadka, też była przez niego molestowana. Kiedy na sali rozpraw przesłuchiwaliśmy matkę jednej z tych dziewczynek, kobieta nagle zaczęła płakać. Wyznała, że ojciec ją też molestował.

W innej sprawie miałam dziadka, który wykorzystywał trzy wnuczki. Jego żona zachorowała, więc swoje potrzeby seksualne przerzucił na dzieci. W tym przypadku upłynęło dużo czasu, zanim sprawa ujrzała światło dzienne.

PAP: W jakim wieku są dzieci doznające krzywdy ze strony dorosłych?

E.F.-W.: Najmłodsze ze skrzywdzonych dzieci, którym zajmowałam się, miało cztery latka. Ale pracuję teraz nad sprawą młodego wykształconego człowieka, u którego w komputerze zarekwirowano filmy z pedofilią i zoofilią. Ofiarami dorosłych były tam dwu– i trzyletnie dzieci.

PAP: Czy pamięta pani sprawy, które wywołały szczególne emocje?

E.F.-W.: Każda sprawa jest inna i niesie w sobie duży ładunek emocjonalny. Pamiętam sprawę siedmioletniej dziewczynki, której mama – po jej urodzeniu – postanowiła opuścić rodzinę. Prowadziła imprezowe życie towarzyskie i zniknęła z życia córki. Dziewczynkę wychowywał konkubent matki – jej ojciec. Kiedy sięgał po kieliszek, wykorzystywał dziecko seksualnie. Podczas przesłuchania w niebieskim pokoju dziewczynka powiedziała, że nie lubiła tego, co robił jej tata, bo wtedy pachniał alkoholem, ale nie chce, żeby poszedł do więzienia, bo nie ma nikogo bliskiego. Ostatecznie małoletnia trafiła do domu dziecka, ponieważ jej matki nie udało się odnaleźć, a nie było innych członków rodziny mogących stanowić rodzinę zastępczą.

Inna kilkuletnia dziewczynka doznała strasznych przeżyć w ciągu zaledwie dwóch lat. Najpierw zmarł jej ojciec. Matka nawiązała inną znajomość, wyszła za mąż i z tego związku urodził się syn. Po bardzo krótkim czasie kobieta zmarła na chorobę nowotworową. Z najbliższych pozostali babcia i dziadek dziewczynki. Ale oni wkrótce też zmarli. Dziewczynka została z ojczymem, który bardzo szybko pozbył się syna biologicznego, oddając go do domu dziecka. Wykorzystywał pasierbicę. Dziewczynka przestała chodzić do szkoły, trafiła do domu dziecka. Dopiero wtedy sprawa została ujawniona. Koleżanki z pokoju zauważyły, że mężczyzna podczas odwiedzin całuje ją i wkłada ręce pod jej bluzkę. O wszystkim powiedziały wychowawczyniom, które zawiadomiły prokuraturę.

PAP: Co robić, żeby ustrzec dzieci przed pedofilami?

E.F.-W.: Kontrola rodzicielska, wiara w dziecko i edukacja - to najważniejsze elementy, które mogą uchronić dzieci przez złym dotykiem. Trudno być szpiegiem we własnej rodzinie. Ale należy kontrolować małoletnim komórki, wiedzieć, z kim dziecko koresponduje. Obecnie prowadzę trzy sprawy, gdzie ojcowie wychwycili w komórkach swoich małoletnich córek korespondencje, w których obcy mężczyźni prezentowali im swoje intymne części ciała i nakłaniali do spotkania.

Rodzice muszą mieć świadomość, że nadzoru rodzicielskiego nigdy za wiele, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Trzeba sprawdzać i pytać, z kim dziecko się przyjaźni, gdzie chodzi i jak wykorzystuje swój czas. Jeżeli dziecko otworzy się przed rodzicem w takiej sprawie, to nie należy tego bagatelizować, tylko zgłosić. Wiara w dziecko w wielu przypadkach mogłaby zapobiec złym przeżyciom.

Ważną rolę odgrywa też edukacja w szkołach. Prokuratorzy przychodzą na prelekcje do szkół na zaproszenie dyrektorów. Zależnie od oczekiwań pedagogów podejmujemy różne tematy w celu uświadomienia młodzieży na temat czyhających na nią niebezpieczeństw, konsekwencji i sposobów ich unikania. (PAP)

Rozmawiała Ewa Bąkowska (PAP)

bak/ joz/ wus/kgr/