Prokuratura oskarżyła ich o szpiegostwo na rzecz Rosji. Ruszył proces dwóch Ukraińców

2024-05-20 18:46 aktualizacja: 2024-05-21, 11:29
Młotek sędziowski - zdjęcie ilustracyjne Fot. PAP/Marcin Bednarski
Młotek sędziowski - zdjęcie ilustracyjne Fot. PAP/Marcin Bednarski
Przed Sądem Okręgowym w Lublinie ruszył proces Maksyma L. i Uladzislaua P., których prokuratura oskarża o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i szpiegostwo na rzecz Rosji. Członkowie grupy instalowali kamery przy trasach kolejowych, obserwowali lotniska i porty morskie.

Prokurator Piotr Łopatyński z Prokuratury Krajowej na początku rozprawy oskarżył 23-letniego Maksyma L. i 30-letniego Uladzislaua P. o udział w "zorganizowanej grupie mającej na celu popełnianie przestępstw przeciwko Polsce, tj. prowadzenie rozpracowania operacyjnego polegającego na gromadzeniu informacji dotyczących obiektów infrastruktury krytycznej", którą kierowała "nieustalona osoba o imieniu Andriej".

Prokurator podał, że od stycznia do marca 2023 r. oskarżeni obserwowali port lotniczy w Jasionce, dworzec kolejowy w Rzeszowie oraz instalowali kamery na trasach kolejowych prowadzących do magistrali kolejowych, którymi transportowana była pomoc militarna i humanitarna dla Ukrainy. Uladzislau P. miał ponadto obserwować porty morskie w Gdańsku i Gdyni.

Prokurator oskarżył Maksyma L. i Uladzislaua P. także o udział w działalności obcego wywiadu tj. V Służby Informacji Operacyjnych i Kontaktów Międzynarodowych Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, skierowanej przeciwko Polsce.

"Przyznaję się do swojej winy" powiedział w sądzie Maksym L. Ukrainiec wyraził żal, że "wciągnął się" w działalność grupy. "Bardzo żałuję tego, w co zostałem wplątany, ale ja nie wiedziałem, dla kogo to było" – stwierdził.

Adwokat Krzysztof Dmowski poinformował, że Maksym L. zamierza złożyć wniosek o dobrowolne poddanie się karze i skazanie go na sześć lat pozbawienia wolności, wymierzenie 15 tys. zł grzywny i orzeczenie przepadku 20,5 tys. zł. Prokurator nie sprzeciwił się.

Uladzislau P. przyznał się do części zarzutów. Białorusin złożył wyjaśnienia, w których umniejszał swój udział w działalności grupy. "Rozumiem, że popełniłem przestępstwo i to bardzo poważne" - powiedział. Dodał, że zdaje sobie sprawę z błędu i wyraził skruchę. Jak stwierdził, po przyjeździe do Polski nie udało mu się znaleźć pracy i dlatego "znalazł się w tej sytuacji".

Sędzia Mirosław Brzozowski zarządził przerwę w rozprawie do 19 czerwca, kiedy to ma zadecydować o możliwości dobrowolnego poddania się karze przez Maksyma L. Natomiast Uladzislau P. ma do tego czasu zadecydować, czy zamierza dobrowolnie poddać się karze.

Po zakończeniu rozprawy, na korytarzu sądu do Uladzislaua P. podeszła jego partnerka i próbowała go objąć, ale została powstrzymana przez policjantów.

Śledztwo Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego prowadzone pod nadzorem Lubelskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej wykazało, że 16 obywateli Ukrainy, Białorusi i Rosji brało udział w działalności obcego wywiadu tj. V Służby Informacji Operacyjnych i Kontaktów Międzynarodowych Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, skierowanej przeciwko Polsce. Grupa działała co najmniej od stycznia do czerwca 2023 r. m.in. w Białej Podlaskiej, Chełmie, Medyce, Przemyślu, Rzeszowie i Gdańsku. Podejrzani zostali zatrzymani w różnych miejscach Polski między 3 marca a 1 sierpnia ub.r.

Prok. Łopatyński napisał w akcie oskarżenia, że członkowie grupy kontaktowali się za pośrednictwem komunikatora internetowego Telegram z mężczyzną przedstawiającym się, jako Andriej, Andrzej bądź Gabriel K., a także innymi osobami posługującymi się kilkoma różnymi nickami, jak "Barbados", "Pink", "Mara", "Secret Chat".

"Kierujący działaniami grup Andriej planował wykolejenie pociągu z transportem wojskowym na terenie Polski oraz Ukrainy. W tym celu poszukiwał pośród członków grupy oraz poza tym gronem osób, które podejmą się wykonania tego zadania za wynagrodzenie w wysokości 10 000 dolarów" – napisał prokurator.

Poszczególni członkowie grupy zajmowali się m.in. zakupem części do kamer, kupowaniem i rejestrowaniem kart SIM, prowadzeniem obserwacji i rejestracji telefonem wytypowanych do tego obiektów, montowaniu nadajników GPS na pociągach, werbowaniu kolejnych członków, przekazywaniem wynagrodzenia i działalnością dezinformacyjną.

Jak podali śledczy, członkowie grupy obserwowali m.in. lotniska w Jasionce i Gdynia-Kosakowo, dworzec kolejowy w Rzeszowie, porty morskie w Gdańsku i Gdyni, Zakłady Mechaniczne Bumar-Łabędy w Gliwicach, jednostkę wojskową w Przemyślu oraz terminal na polsko-ukraińskim przejściu granicznym Malhowice-Niżankowice. Instalowali kamery na trasach kolejowych, co - zdaniem służb - "mogło posłużyć zarówno do rozpoznania ilościowego i jakościowego pomocy wojskowej kierowanej dla wojsk ukraińskich, jak też ustalenia dokładnych dat i okoliczności jej przekazywania". Członkowie grupy malowali także graffiti, drukowali i rozklejali ulotki z hasłami antynatowskimi i antyukraińskimi.

Zapłata w kryptowalutach

Za wykonanie konkretnych zadań - wykazało śledztwo - członkowie grupy otrzymywali wypłaty od 5 dolarów amerykańskich za rozwieszenie ulotki, przez 300-400 dolarów za montaż kamery, do 10 tys. dolarów za podjęcie próby wykolejenia pociągu. Zapłatę otrzymywali w kryptowalutach.

W listopadzie 2023 r. do Sądu Okręgowego w Lublinie trafił akt oskarżenia przeciwko 16 podejrzanym o prowadzenia działalności szpiegowskiej na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej oraz udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Oskarżeni w większości przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów i dobrowolnie poddali się karze. Usłyszeli wyroki od 6 lat do 1 roku i 1 miesiąca więzienia. Sąd zobowiązał ich także do zapłaty od 20 tys. do 1 tys. zł grzywny i oddania pieniędzy uzyskanych w wyniku przestępstwa.

19 grudnia ub.r. sąd postanowił wyłączyć do odrębnego postępowania sprawę Maksyma L. i Uladzislaua P. z powodu wycofania wniosku o skazanie bez rozprawy.

Za udział w zorganizowanej grupie przestępczej grozi do ośmiu lat więzienia. (PAP)

Autor: Piotr Nowak

kno/