Grecka wyspa Hydra. Utracony raj Anity Lipnickiej

2024-06-26 13:03 aktualizacja: 2024-06-27, 16:18
Grecka wyspa, Hydra. Źródło: Wikimedia commons/Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0/MegAlexandrou
Grecka wyspa, Hydra. Źródło: Wikimedia commons/Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0/MegAlexandrou
„Kiedy odkrywasz skarb, chcesz go zatrzymać tylko dla siebie” – rozpoczyna Anita Lipnicka post w swoich mediach społecznościowych opisujący jej ulubione miejsce na Ziemi. Piosenkarka od 17 lat urzeczona jest grecką wyspą, Hydrą. Perłę Wysp Sarońskich najpierw odkrywała podążając śladami Leonarda Cohena. Na jednej z jej plaż wzięła ślub. Dziś swoim rajem musi dzielić się z innymi turystami, którzy podobnie jak ona dali się uwieść jej magii.

Niemal każdy ma na swojej podróżniczej mapie miejsce, do którego wraca chętnie, z sentymentem i przeświadczeniem, że ponownie wywiezie z niego garść pięknych wspomnień. Anita Lipnicka na takie właśnie miejsce wybrała grecką wyspę Hydrę. Od lat artystka wraz z mężem przybija do jej portu, by odkryć zakamarki, których jeszcze nie zna.

Kiedy odkrywasz skarb, chcesz go zatrzymać tylko dla siebie! Trudno pogodzić się z faktem, że inni też go odkryliPrawda jednak jest taka, że nie sposób się w Hydrze nie zakochać. Uwodzi od pierwszego wejrzenia, kiedy wpływasz promem do głównego portu, otoczonego z trzech stron pnącymi się w górę bajkowymi domkami, osadzonymi w siatce wąskich uliczek i kamiennych schodków” – pisze zachwycona piosenkarka.

Co wyróżnia Hydrę od innych wysp? To, co jest dla niej charakterystyczne to znikomy ruch samochodowy. Surowe przepisy zakazują używania pojazdów mechanicznych, a nawet rowerów. Jedyne samochody jakie są używane to karetki pogotowia i nieliczne pojazdy gospodarcze, np. służb komunalnych.

Środkami transportu od setek lat są tutaj osły i konie, które wraz z licznymi łódkami cumowanymi w marinie dopełniają idyllicznej scenerii. I to przesądza o wyjątkowości tego miejsca: z uwagi na brak drogowej infrastruktury na zawsze zostanie ono dziewicze i autentyczne. Na całej wyspie obowiązuje także zakaz wznoszenia wysokich i nowoczesnych budynków. Nie znajdziecie tu więc rozległych resortów z głośnymi aqua parkami, żadnych dyskotek, straganów z plastikowym asortymentem ani barów z hot- dogami i piwem. To się tu nigdy nie zdarzy” – wyjaśnia.

Jak tutaj dotrzeć? „Wystarczy polecieć z Polski do Aten, z lotniska dostać się do portu Pireus i stąd promem przypłynąć bezpośrednio na Hydrę (czas podróży waha się od 1h 20 min do 2 godzin w zależności od linii morskich i rodzaju kursu)” – instruuje.

Na miejscu należy spodziewać się wspomnianej idyllicznej atmosfery, bajkowych widoków i niestety wysokich cen wynikających stąd, że całe zaopatrzenie na wyspę przybywa drogą morską. Pobyt na wyspie, podobnie jak droga, wymaga pewnej determinacji w myśl zasady: „dla chcącego nic trudnego”. Przy odpowiednim planowaniu i nawet niskobudżetowym podejściu do podróżowania z urokliwej Hydry rezygnować nie trzeba.

Piękne plaże, wymagające trasy spacerowe, to tylko jedne z uroków Hydry. Innym, dość oczywistym, jest lokalna kuchnia, która zaspokoi gusta amatorów wykwintnej kuchni i tych ceniących sobie tradycyjne dania kuchni greckiej.

Jeśli chodzi o jedzenie, można tu skosztować prawdziwego nieba. I znowu, wszystko zależy od portfela i osobistych preferencji. Jak chcesz zaznać czegoś wykwintnego, restauracje takie jak Omilos, Sunset czy Castello, zadowolą najbardziej wybredne podniebienia. Jeśli zaś szukasz autentycznej, greckiej kuchni, serdecznie polecam Tavernę Maria przy plaży Vlychos lub To Pefkaki w uroczym porcie Kamini. W centrum Hydry warto zajrzeć do Xeli Elia Douskos, uczciwej lokalnej jadłodajni, w której swego czasu biesiadował sam Leonard Cohen. Dodatkowo rekomenduję Wam także Verandę, prowadzoną przez polsko-greckie małżeństwo, z cudownym tarasem unoszącym się wysoko nad portem. Jedzenie tam totalnie nas oczarowało podczas naszego poprzedniego pobytu na wyspie, a w ostatnim tygodniu stołowaliśmy się tam aż dwukrotnie! Po prostu wspaniałe przeżycie!” – rekomenduje artystka, zachęcając do odwiedzenia Hydry, ale nie nazbyt tłumnego, w końcu to wciąż „jej” miejsce. (PAP Life)

pp/