Protest przed KPRM. Chodzi o politykę migracyjną

2024-10-22 16:47 aktualizacja: 2024-10-22, 20:50
Protest pod KPRM. Fot. PAP/Marcin Obara
Protest pod KPRM. Fot. PAP/Marcin Obara
Obywatele RP i Ogólnopolski Strajk Kobiet manifestowali przed KPRM przeciwko zapowiadanemu zawieszeniu prawa do azylu. Rządową propozycję skrytykowała m.in. Agnieszka Holland.

We wtorek przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów odbyła się manifestacja przeciwko polityce migracyjnej rządu i zapowiadanemu zawieszeniu prawa do azylu. Przed budynkiem zgromadziło się ok. czterdziestu osób. Organizatorzy - Obywatele RP i Ogólnopolski Strajk Kobiet - chcieli spotkać się z członkami rządu przybywającymi na posiedzenie Rady Ministrów. Do spotkania jednak nie doszło.

Marta Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet oceniła w rozmowie z PAP, że ministrowie woleli dostać się do KPRM innym wejściem, niż spojrzeć w oczy pikietującym. "To są wspomnienia z czasów PiS-u, kiedy politycy bali się obywatelek i obywateli, przemykali się jakimiś przejściami podziemnymi, wchodzili bocznymi bramkami. Bardzo to smutne" - powiedziała.

Według liderki Strajku Kobiet czasowe zawieszenie prawa do azylu to "czysty populizm". Jej zdaniem lepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie systemu, który skutecznie weryfikowałby tożsamość wszystkich osób wjeżdżających do Polski. "Te osoby, które giną w lesie, są wyłapywane, dostały się w ręce grup przemytniczych, to 5 proc. Reszta jest przerzucana do Niemiec, fachowo i za pieniądze. Mówimy o tysiącach osób, które trafiają do Polski kompletnie niezweryfikowane" - podkreślała Lempart.

Te słowa poparł Marek Kasprzak, lider ruchu Obywatele RP, który podkreślał nieskuteczność pushbacków. "Mamy 100 proc. gwarancji, że ten człowiek - o ile tylko przeżyje tortury - wróci i będzie próbował do skutku" - stwierdził. Jego zdaniem najlepiej potwierdzają to raporty z Niemiec, z których jasno wynika, że każdego miesiąca do Niemiec trafia około tysiąca osób, które wcześniej przekroczyły granicę polsko-białoruską.

W zgromadzeniu wzięła udział także Agnieszka Holland. Reżyserka zwróciła uwagę na niebezpieczeństwa związane z zawieszeniem prawa do azylu. Jej zdaniem, jeżeli azyl będzie postrzegany jako "pusty dźwięk", to w przyszłości, w przypadku realnego zagrożenia ze strony Rosji, może go zabraknąć także dla obywateli i obywatelek Polski. Sytuację na wschodniej granicy Holland określiła mianem "politycznego złota". "(Rządzący - PAP) najłatwiej będą zdobywać wyborcze zwycięstwo, stwarzając problem, szczując na ludzi, konstruując figurę wroga-migranta, kozła ofiarnego, zagrożenia i następnie to niby rozwiązując w sposób, który wydaje się być radykalny, jednocześnie łamiąc prawa" - krytykowała politykę prowadzoną przez premiera Donalda Tuska.

Jak zauważyła w rozmowie z PAP Ewa Błaszczyk-Warchoł z inicjatywy Zupa na granicy, wraz z retoryką obozu rządzącego spada zainteresowanie pomocą osobom na granicy. Jej zdaniem przed wyborami 15 października 2023 roku kwestia ta była argumentem przeciwko PiS-owi, którego polityka jest teraz kontynuowana.

"Retoryka rasistowska jest dokładnie tym, czego chcą Kreml i Łukaszenka. Bo kiedy my się radykalizujemy, to oni osiągają swoje cele, również te ekonomiczne" - tłumaczyła. Podkreśliła przy tym, że żaden z aktywistów nie chce otwarcia granic, a jedynie stworzenia systemu, który pomoże rejestrować i rozpoznawać wnioski migrantów. "Zawieszeniem prawa do azylu nie zatrzymamy migracji. Zabezpieczenia na granicy polsko-białoruskiej zostały wzmocnione i skierowano tam dodatkowe siły, ale szlak ten wciąż jest uważany za jeden z najbezpieczniejszych" - dodała.

Według aktywistów z ruchu Obywatele RP w ciągu ostatniego roku w Polsce zostało złożonych około 10 tys. wniosków o ochronę międzynarodową. Większość, bo blisko 70 proc., pochodzi od obywateli Białorusi, Ukrainy i Rosji.

Manifestacji towarzyszyły instrumenty muzyczne, transparenty oraz pochodzące z granicy polsko-białoruskiej zdjęcia. Wśród zebranych znalazły się także osoby, które - jak zapewniali organizatorzy - ową granicę przekroczyły.

Rząd na posiedzeniu w ubiegły wtorek - przy zdaniu odrębnym wyrażonym przez czterech ministrów z Nowej Lewicy, w tym wicepremiera Krzysztofa Gawkowskiego - przyjął zapowiadaną przez premiera strategię migracyjną, która zakłada m.in., że w przypadku zagrożenia destabilizacji państwa przez napływ imigrantów możliwe powinno być czasowe i terytorialne zawieszanie prawa do przyjmowania wniosków o azyl. Dokument – jak uzasadnia rząd – ma przyczynić się do stworzenia przejrzystych i bezpiecznych zasad imigracji, która będzie kontrolowana przez instytucje państwowe.

ksc/ aba/ grg/