Setki działaczy organizacji Żydowski Głos dla Pokoju weszły we wtorek wieczorem do jednego z biurowców amerykańskiego parlamentu i przeprowadziły siedzący protest, domagając się od Kongresu "zaprzestania finansowania trwającego ludobójstwa Palestyńczyków". Po wydaniu ostrzeżenia funkcjonariusze zaczęli usuwać protestujących; według policji aresztowano ok. 200 osób. Żydowski Głos dla Pokoju przekazał, że aresztowano ok. 400 osób, w tym kilkunastu rabinów.
To tylko jeden z kilku protestów odbywających się w Waszyngtonie, w którym od poniedziałku gości Netanjahu. Na środę zapowiedziano kolejne, a budynek Kapitolu, w którym będzie przemawiał Netanjahu otoczono wysokim płotem, ściągnięto też dodatkowe oddziały policji i zamknięto dziesiątki ulic w centrum miasta - podała agencja Reutera.
Niektóre ze zgromadzeń mają również antyizraelski charakter i potępiają prowadzoną przez państwo żydowskie wojnę w Strefie Gazy, nawołując władze USA, by nie wspierały Izraela. Inne są wymierzone bezpośrednio w Netanjahu i wzywają go do jak najszybszego zawarcia porozumienia z Hamasem, które doprowadziłoby do uwolnienia izraelskich zakładników przetrzymywanych w Gazie. Jak zaznaczyła agencja AP, wszystkie protesty łączy to, że ich uczestnicy krytykują izraelskiego premiera.
Netanjahu przemówi przed połączonymi izbami Kongresu o godz. 14 czasu lokalnego (godz. 20 w Polsce). Będzie to jego czwarte wystąpienie przed Kongresem, wieloletni premier Izraela stanie się więc zagranicznym przywódcą, który najczęściej zwracał się do amerykańskich parlamentarzystów. Premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill przemawiał na Kapitolu trzy razy. Środowe orędzie Netanjahu będzie też dziesiątym wystąpieniem izraelskiego premiera na Kapitolu i tutaj również zostanie pobity rekord, bowiem przywódcy Francji, którzy są kolejni na liście, przemawiali tam dziewięć razy.
Premier Izraela stanie przed Kongresem, który jest bardzo głęboko podzielony w ocenie Izraela zmagającego się z międzynarodową krytyką w związku z wojną w Strefie Gazy - podkreślił "New York Times". Mimo deklaracji Netanjahu, że będzie chciał "pogłębić ponadpartyjne poparcie" dla Izraela, jego przemówienie wzmocni podziały, szczególnie wśród Demokratów, którzy powinni się teraz zjednoczyć wokół Kamali Harris, niemal pewnej kandydatce na prezydenta - skomentował dziennik.
Wielu demokratycznych polityków już zapowiedziało, że nie przyjdzie na wystąpienie Netanjahu. Posiedzeniu nie będzie przewodniczyła Harris, która jako wiceprezydent i głowa Senatu tradycyjnie kieruje obradami połączonych izb. Jej nieobecność wytłumaczono innymi obowiązkami.
Bojkot zapowiedziały m.in. kongresmenki progresywnego skrzydła Partii Demokratycznej, jak Alexandria Ocasio-Cortez, Rashida Tlaib, Ilhan Omar czy Pramila Jayapal oraz demokratyczni senatorowie zasiadający w komisji spraw zagranicznych: Richard Durbin, Tim Kaine, Jeff Merkley i Brian Schatz. Na sali nie będzie też J.D. Vance'a, republikańskiego senatora i kandydata na wiceprezydenta u boku Donalda Trumpa, który wytłumaczył swoją nieobecność udziałem w kampanii.
Netanjahu ostatni raz przemawiał przed Kongresem w 2015 r. Na zaproszenie republikańskiej większości wypowiadał się wówczas przeciwko popieranej przez demokratycznego prezydenta Baracka Obamę umowie nuklearnej z Iranem. Przemowę izraelskiego premiera zbojkotowało wówczas 58 demokratycznych kongresmenów, teraz ta liczba może być jeszcze większa - ostrzegł "NYT".
Wystąpienie Netanjahu prawdopodobnie będzie jednak mniej konfrontacyjna niż to z 2015 r., ponieważ obecnie izraelski polityk będzie chciał zyskać poparcie zarówno Demokratów, jak i Republikanów i nie może zrazić żadnej ze stron - napisała agencja Reutera.
Wszystkie przemowy Netanjahu przed Kongresem odbywały się na zaproszenie republikańskiej większości na Kapitolu podczas kadencji demokratycznych prezydentów, z którymi izraelski przywódca nie miał najlepszych stosunków, i kończyły się całkowitą porażką - pogłębieniem wrogości wobec amerykańskiego rządu i składaniem pustych obietnic - skomentował izraelski dziennik "Haarec". Teraz też tak będzie - dodała gazeta.
Jerzy Adamiak (PAP)
ał/