„Gdy 11 września doszło do ataku, stałem na ulicy po drugiej stronie rzeki, widziałem go na własne oczy” – opowiada PAP Life Robert El Gendy. - Dziesięć dni wcześniej byłem na szczycie jednej z tych wież, też w godzinach porannych, więc pojawiły się różne myśli, co by było, gdyby…”.
Po kilku dniach, gdy można było wjechać do strefy zero, udał się tam i zrobił wiele zdjęć zgliszczy. Czuł, że to historyczny moment i że chciałby go uwiecznić. Wtedy zaczął realnie myśleć o tym, by zostać dziennikarzem. „Chciałem opowiadać o tym, co się dzieje na świecie” – wspomina.
El Gendy przez wiele lat pracował w redakcji sportowej TVP. Ma za sobą trzy igrzyska olimpijskie - każde z nich było organizowane na innym kontynencie. Dzięki pracy zwiedził kawał świata, co traktuje jak prawdziwe błogosławieństwo. Ma za sobą nawet epizod jako korespondent relacjonujący poważne wydarzenia społeczno-polityczne...
Relacjonował wydarzenia z Kairu z placu Tahrir podczas rewolucji w 2011 r. W tym zadaniu pomagał mu fakt, że jest pół Polakiem, pół Egipcjaninem. Był też w Atenach w czasie protestów związanych z kryzysem gospodarczym w Grecji. „Zaliczyłem te dwa wypady, ale powiedziałem sobie, że więcej tego nie zrobię, bo mam dzieci i muszę być za nie odpowiedzialny” - przyznaje. (PAP Life)
ikl/ ag/