"Nie mam wątpliwości, że elektrownie węglowe będą potrzebne w systemie, dopóki nie zostaną naturalnie zastąpione przez elektrownie atomowe" – przyznał Bando, który jest także pełnomocnikiem rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.
Zwrócił uwagę, iż Polska powinna wykorzystać fakt, że inne duże kraje UE usiłują uzyskać zgodę na subsydiowanie innych źródeł energii, jak np. Niemcy w przypadku elektrowni gazowych.
"To jest moment, w którym jednocząc się, wszystkie zainteresowane strony mogą uzyskać przesunięcie tego terminu" – powiedział Bando.
Reuters przypomina, że nowy rząd Polski dąży do przyspieszenia przejścia na energię o niższej emisji dwutlenku węgla, ale bloki węglowe dostarczają obecnie 60 proc. energii elektrycznej, a Warszawa planuje zbudować swoją pierwszą dużą elektrownię jądrową do 2033 roku.
Jak zaznacza agencja, Komisja Europejska nie odpowiedziała natychmiast na jej prośbę o komentarz.
Bando podkreślił, że Polska nie będzie musiała rozbudowywać pływającego tankowca FSRU do regazyfikacji skroplonego gazu ziemnego, który ma powstać w Gdańsku przed 2030 r., ze względu na niższy popyt na paliwo.
"Na podstawie analizy przygotowanej przez Gaz-System, badającej obecne i przyszłe zapotrzebowanie na gaz, nie widzimy potrzeby budowy lub instalacji drugiego bloku" - powiedział Bando. (PAP)
gn/