Przywódca Hezbollahu groził USA i Izraelowi, ale nie zapowiedział dołączenia się do konfliktu

2023-11-03 17:19 aktualizacja: 2023-11-03, 22:32
Hassan Nasrallah, Fot. PAP/
Hassan Nasrallah, Fot. PAP/
W pierwszym wystąpieniu od 7 października, kiedy Hamas zaatakował Izrael, Hasan Nasrallah - szef Hezbollahu, radykalnego szyickiego ugrupowania libańskiego oświadczył w piątek, że za napaścią stali wyłącznie Palestyńczycy, zaś Hezbollah "przystąpił do walki 8 października". Groził Izraelowi i USA, ale nie zapowiedział włączenia się jego organizacji do wojny. Oświadczył jednak, że szerszy konflikt na Bliskim Wschodzie jest "realną możliwością".

Obserwatorzy spodziewali się, że przemówienie Nasrallaha wskaże, czy podjął decyzję o pełnym włączeniu się wspieranego przez Iran Hezbollahu do toczącej się wojny, co oznaczałoby rozlanie się konfliktu na kraje ościenne, podkreśliła agencja Reutera. Jednak Nasrallah zapewniał, że choć nie robią na nim wrażenia "amerykańskie groźby", i nie wpłyną one na plany organizacji, to dalsze działania Hezbollahu będą zależały od rozwoju sytuacji. "Eskalacja na libańskim froncie zależy od działań Izraela w Gazie" - powiedział. "Ostrzegam Izrael: nie idźcie dalej".

Od czasu, gdy terroryści z Hamasu zaatakowali cywilnych mieszkańców przygranicznych terenów, mordując ponad 1400 osób, w większości cywilów i uprowadzając ponad 240 osób do Strefy Gazy, na południowej granicy Libanu dochodzi do eskalacji wymiany ognia, głównie między Izraelem a Hezbollahem, sojusznikiem Hamasu.

Podczas wystąpienia Nasrallah podkreślał, że atak na Izrael był wyłącznie palestyńskim działaniem. Stwierdził, że fakt, iż operacja była "utrzymywana w tajemnicy przed +osią oporu+" i "nikt o niej nie wiedział", dowodzi, że "ta bitwa ma charakter wyłącznie palestyński". Jednocześnie wyraził podziw dla Hamasu i podziękował grupom w Jemenie i Iraku, będącymi częścią tak zwanej „Osi oporu”. Obejmuje ona szyickie bojówki irackie, które w ostatnich tygodniach ostrzeliwały siły amerykańskie w Syrii i Iraku, oraz jemeńską grupę Huti, która przyłączyła się do konfliktu, odstrzeliwując Izrael z dronów.

Nasrallah położył nacisk na rolę USA w regionie, zauważył portal Times of Israel. "Jeżeli wybuchnie wojna na pełną skalę, wy, Amerykanie, zapłacicie za to swoimi samolotami, okrętami i swoimi żołnierzami" - powiedział. "Pamiętajcie o swoich niepowodzeniach w Libanie i Iraku, o swoim upokarzającym wycofaniu się z Afganistanu. Ci, którzy wygrali z wami w Libanie w latach osiemdziesiątych, jeszcze żyją, a ich dzieci i wnuki są gotowe, by stawić wam czoła" - oświadczył, dodając, że wina za konflikt wywołany atakiem terrorystów Hamasu spoczywa na USA.

"Tylko wy możecie zakończyć to, co dzieje się w Gazie, bo to wyście to rozpoczęli" - powiedział.

W połowie października Stany Zjednoczone skierowały grupę uderzeniową do wschodniego rejonu Morza Śródziemnego, co ma zniechęcać Hezbollah i popierający go Iran do pełnego zaangażowania się w konflikt.

Nasrallah zapewnił, że z punktu widzenia Hezbollahu "wszystkie scenariusze są w grze”. „Wszystkie opcje są dla nas otwarte i przestudiowaliśmy je wszystkie. Musimy być na nie gotowi, tak jak i na wszystkie warianty, które mogą wydarzyć się w przyszłości” - powiedział.

"Są dwa cele wojny - podkreślił - Powstrzymanie agresji na Gazę i zapewnienie zwycięstwa Hamasowi". Dodał, że tocząca się wojną jest walką "między dobrem a złem” i podkreślił, że wizerunek Izraela jako demokratycznego orędownika praw człowieka jest fałszywy.

Rzecznik armii izraelskiej Richard Hecht zapewnił w piątek, że oddziały na granicy z Libanem są "w gotowości" do obrony. "Apelujemy do narodu libańskiego - nie poświęcajcie swej przyszłości dla Hamasu" - dodał rzecznik. (PAP)

kw/gn/