Pszczelarze: warto kupować miód z polskich pasiek

2024-05-19 09:14 aktualizacja: 2024-05-19, 14:10
Miód Fot. PAP/Michał Walczak
Miód Fot. PAP/Michał Walczak
Miód "stokrotkowy" nie istnieje, a malinowy ma kolor żółtawy, a nie czerwony. Konsumenci poszukujący czystego i zdrowego miodu, powinni wybierać ten pochodzący z polskich pasiek - powiedział PAP prezydent Polskiego Związku Pszczelarskiego Tadeusz Sabat. 20 maja obchodzimy Światowy Dzień Pszczół.

Według szacunków Unii Europejskiej jedna pszczela rodzina wytwarza w ciągu sezonu miód o wartości ok. 5 tys. zł. Mamy ich w Polsce dwa miliony, co oznacza, że nasza gospodarka zawdzięcza pszczołom 10 mld zł rocznie - oszacował w rozmowie z PAP prezydent Polskiego Związku Pszczelarskiego (PZP) Tadeusz Sabat. Do tego należy doliczyć korzyści z zapylania kwiatów, bez czego wiele upraw nie mogłoby istnieć. "Dlatego pamiętajmy o pszczołach nie tylko 20 maja" - powiedział Sabat.

Jak poinformował, pierwsze zbiory tegorocznego miodu już się zaczęły. "Pszczelarze odwirowują właśnie miód rzepakowy i akacjowy. Mimo przymrozków, które zniszczyły część kwiatów, zwłaszcza akacji, zapowiadają się niezłe wyniki" - wskazał.

Według danych Polskiego Związku Pszczelarskiego, w Polsce jest ok. 75 tysięcy aktywnych pszczelarzy, z czego 40 tys. ma zezwolenie powiatowego lekarza weterynarii na sprzedaż miodu i innych produktów pszczelarskich. Około 5 tysięcy zajmuje się rolniczym handlem detalicznym.

Jak zapewnił Tadeusz Sabat, polscy pszczelarze dysponują nowoczesnym sprzętem i mają wysokie kwalifikacje dzięki funkcjonującemu w Polsce doskonałemu systemowi szkolenia, którego podwaliny położyły przed laty spółdzielnie ogrodniczo-pszczelarskie. "Dziś edukację prowadzą przede wszystkim ośrodki doradztwa rolniczego, mamy też jedyną w Unii Europejskiej pszczelarską szkołę średnią - technikum w Pszczelej Woli" - podkreślił.

W opinii prezydenta PZP polskie pszczelarstwo działa prężnie, ale zmaga się z problemami. Głównym zagrożeniem dla pasiek są choroby pszczół, przede wszystkim warroza i zgnilec amerykański. "Walkę z warrozą utrudnia brak dostępu do nowoczesnych leków, które nie zostały dopuszczone w Polsce do stosowania. Pszczelarze muszą polegać na starych preparatach wykorzystywanych już 40 lat temu" - wskazał.

Zapylaczom szkodzi również niefrasobliwość niektórych rolników, nieprzestrzegających zaleceń dotyczących stosowania środków ochrony roślin. "Niestety zdarza się, że opryski przeprowadzane są w godzinach lotów pszczół, które zatruwają się chemikaliami" - powiedział Sabat. Według niego świadomość rolników mimo wszystko się zwiększa. "25 lat temu mieliśmy w kraju milion pszczelich rodzin, spośród których każdego roku ginęło 35-40 tys. Dziś są ich dwa miliony, a ginie 15 - 20 tys." - zaznaczył.

Prezydent PZP zapewnił, że dzięki rygorystycznie egzekwowanym normom miód pochodzący z polskich pasiek nie zawiera szkodliwych związków. Nie oznacza to jednak, że każdy produkt dostępny na rynku spełnia te standardy. Powodem tego stanu rzeczy jest niekontrolowany napływu towaru spoza Unii Europejskiej i niewydolna kontrola fitosanitarna na granicy.

"Konsumentom zalecam sprawdzanie co i od kogo kupują. Można bowiem natknąć się na takie produkty jak np. miód "stokrotkowy" albo malinowy w kolorze czerwonym. Zapewniam, że nie ma czegoś takiego jak miód ze stokrotek, a miód malinowy ma kolor zbliżony do rzepakowego - czyli jest żółtawy. Czerwona barwa jest efektem domieszki, prawdopodobnie syropu owocowego. Takie praktyki psują pszczelarzom opinię. Warto kupować miód z polskich pasiek" - zaapelował Tadeusz Sabat. (PAP)

Autor: Grzegorz Kacalski

pp/kgr