Radosław Sikorski: dzięki członkostwu Polski w UE poczułem się jak w domu

2024-04-30 22:24 aktualizacja: 2024-05-01, 08:51
Radosław Sikorski. Fot. PAP/EPA/OLIVIER HOSLET
Radosław Sikorski. Fot. PAP/EPA/OLIVIER HOSLET
Dzięki przystąpieniu do Unii Europejskiej przed 20 laty PKB Polski podwoił się, a wielkość eksportu znacznie wzrosła, ale nie powinniśmy myśleć o tym tylko w kategoriach finansowych; po akcesji do UE poczułem się jak w domu - przyznał minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w rozmowie na antenie telewizji TVP World.

W ocenie ministra kluczowe znaczenie miało dołączenie Polski do europejskiej "wspólnej przestrzeni", co oznaczało dla obywateli naszego kraju nie tylko możliwość niezakłóconego podróżowania, ale też konkurowania na europejskim rynku oraz łatwiejszego podejmowania pracy i nauki za granicą.

W 2004 roku znaleźliśmy się tam, gdzie "chciały się znaleźć całe pokolenia Polaków, czyli na bezpiecznym i coraz lepiej prosperującym Zachodzie" - przypomniał Sikorski.

Rozmówca TVP World odniósł się do zmian w polityce zagranicznej Polski na kierunku europejskim. "Nie będziemy kierować się eurofobicznymi teoriami spiskowymi, nie będziemy atakować UE czy (...) porównywać jej do Związku Sowieckiego. Dołączyliśmy do Unii po wielu latach negocjacji, a (bilans) członkostwa (w tej organizacji) jest dla Polski bardzo pozytywny. Chcemy w pełni wykorzystać fakt, że znajdujemy się wśród pięciu największych, najważniejszych państw UE. Zamierzamy wpływać na kurs obierany przez całą Wspólnotę poprzez nadawanie jej takiego, który maksymalizuje nasze korzyści" - zadeklarował przedstawiciel polskiego rządu.

Minister potwierdził, że realizacja tak nakreślonej polityki oznacza m.in. pogłębienie współpracy z czołowymi państwami UE - Niemcami i Francją, tworzącymi wraz z Polską Trójkąt Weimarski.

W opinii Sikorskiego UE powinna nie tylko wprowadzić bardziej skuteczne sankcje wobec Rosji oraz wzmacniać swój potencjał w obszarach m.in. obrony cywilnej i cyberbezpieczeństwa, ale również rozwijać własne "twarde" zdolności w zakresie odstraszania.

"Jestem zwolennikiem (utworzenia) unijnej ciężkiej brygady, co umożliwiłoby UE natychmiastową reakcję - tak, żeby nie trzeba było prosić USA o (udostępnienie) ich zasobów w przypadku każdej sytuacji nadzwyczajnej w naszym sąsiedztwie. Wydarzenia na Bałkanach czy w Afryce Północnej to przykłady sytuacji, w których Europa nie powinna zwracać się do Stanów Zjednoczonych" - argumentował minister.

"Inwazja Władimira Putina na Ukrainę przestraszyła Europejczyków i unaoczniła (im), że Europa nie może być bezbronna. (...) Obrona jest jak ubezpieczenie zdrowotne. Przygotowujemy się na coś, czego sobie nie życzymy, ale lepiej być na to gotowym" - zauważył rozmówca TVP World. (PAP)

kgr/