Druga część monumentalnej, rozpisanej na trzy tomy biografii Franza Kafki autorstwa niemieckiego pisarza i publicysty Reinera Stacha ukazała się w Polsce. Książka "Kafka. Lata decyzji" obejmuje lata 1910-1915. W 2021 r. na polskim rynku ukazał się pierwszy wolumin jego pracy - "Wczesne lata. 1883-1910", a w 2022 r. - książka "Kafka dzień po dniu", drobiazgowe kalendarium życia autora "Procesu", "Zamku" i "Ameryki".
PAP: Ile lat zajęła panu praca nad biografią Franza Kafki - projektem ambitnym, ogromnym i zaprojektowanym na trzy tomy?
Reiner Stach: Rozpocząłem w 1995 czy 1996 r. i nad każdym z tomów pracowałem sześć lat. Ale pracowałem nie tylko nad biografią - wcześniej pracowałem w wydawnictwie Fischer, nakładem którego w latach 80. i 90. ukazało się krytyczne wydanie dzieł Kafki. Był to rodzaj przygotowania. W 1995 r. przebiegłem swój ostatni maraton, a w 1996 r. rozpocząłem kolejny.
PAP: Co pana tak fascynowało w Kafce, że rzucił się pan w tak wymagającą pracę?
R.S.: Przede wszystkim jego język, obrazy, które tworzył, sformułowania, które na długo zapadały mi w pamięć. Po raz pierwszy przeczytałem jego książki jako 20-latek, kilka lat później wróciłem do dzienników i listów. I to było tak naprawdę powodem podjęcia decyzji, że będę się tym autorem zajmował przez dłuższy czas. Poświęciłem mu także pracę doktorską.
Tak jest i dzisiaj - wiele osób staje się fanami Kafki ze względu na jego język i wyrazistość kreślonych obrazów. Jego metafory są niewiarygodnie oryginalne. Do tych aspektów dochodzi jeszcze atmosfera tych dzieł, zwłaszcza powieści. Jest bliska tego, co przeżywamy obecnie. Doświadczamy paradoksu: z jednej strony dysponujemy ogromną ilością informacji, z drugiej - czujemy się zdezorientowani. Te informacje nam nie pomagają. Niegdyś miało się poczucie, że jeśli czegoś nie wiem, jest to wina cenzury, braku dostępu. Dziś wszystko mamy na wyciągnięcie ręki - nie wiemy tylko, dokąd to zmierza i kto tym kieruje. To paradoks, który odnajdujemy u Kafki, na przykład w "Procesie". Bohater, który zostaje aresztowany, ma doradców, adwokata - oni mu wszystko tłumaczą. Mimo to sens do samego końca pozostaje dla niego niezrozumiały. Ten paradoks dziś jest silniejszy, niż był na przełomie XIX i XX wieku.
PAP: W Polsce kolejne tomy ukazują się zgodnie z chronologią życia pisarza. W oryginale publikowano jednak w kolejności odwrotnej: tom drugi, który właśnie się ukazał w Polsce, był tym pierwszym opublikowanym - skąd taka decyzja? Czy akurat ten "środkowy" okres biografii Kafki wydał się panu szczególnie ciekawy?
R.S.: Była to decyzja niedobrowolna. Jeśli chodzi o ten wczesny okres życia Kafki, powiedziałbym, że do 28. roku jego życia, dysponujemy niewieloma materiałami źródłowymi, nie mamy choćby dzienników, z tego okresu zachowało się niewiele listów. Wiedziałem jednak, że istnieją materiały w archiwum Maxa Broda. Znajduje się w nim wielki plik dokumentów, a przede wszystkim - dzienniki z okresu, gdy poznał Kafkę. A także wiele książek, które obaj czytali, będąc młodymi ludźmi.
Problem polegał na tym, że te materiały znajdowały się w prywatnych rękach w Tel Awiwie i były niedostępne. Właściciele zamierzali je sprzedać i nie udostępniali archiwum do badań. Jedyna możliwość była taka, że nie zaczniemy chronologicznie, od początku, tylko najpierw poświęcimy się innej epoce życia Kafki. Taką decyzję podjęliśmy i okazała się trafna. Spuścizna po Brodzie jest dostępna od czterech lat w Bibliotece Narodowej w Jerozolimie. Gdy pracowałem nad ostatnim tomem, dotyczącym ostatnich lat, wciąż nie była dostępna. Miałem do niego dostęp w formie właściwie nielegalnej - do zdjęć, wykonanych przez kogoś, które zostały mi udostępnione. Na tej podstawie mogłem pracować.
Mieliśmy obawy, czy czytelnicy w ogóle będą zainteresowani, jeśli zaczniemy "od środka". Był to jednak szczęśliwie ten okres życia Kafki, w którym stworzył swoje najważniejsze dzieła. Ludzie byli więc ciekawi, jak do tego doszło, w jakich warunkach powstawały. Powodzenie tej "odwróconej" formy opowiadania o życiu i twórczości Kafki był tak duży, że mój francuski wydawca zdecydował się zachować tę pierwotną kolejność, w jakiej ukazywały się w Niemczech.
PAP: Niedobór informacji i źródeł dotyczących tych wczesnych lat, o którym pan mówi, zmusił pana niejako do opisywania codziennej rzeczywistości epoki, w jakiej żył, większego skupienia na kontekście, tle. Czy Kafka był "człowiekiem swojej epoki", przeżywał jej wydarzenia?
R.S.: Materiały były ograniczone, ale dysponowaliśmy wspomnieniami Broda i kolegów Kafki ze szkoły, którzy o nim opowiadali i pisali. Miałem myśl, by opowiadać poprzez konstruowanie scen - niektóre rozdziały są zbudowane właśnie w ten sposób. Są scenami, choć podanymi w sposób rzeczywisty, bez kreowania, fikcji. Aby móc tak opowiadać, potrzebne są relacje bezpośrednich świadków. Tego, w odniesieniu do tych wczesnych lat, nam brakowało. Nie zdawałem sobie wcześniej sprawy, jak dużo informacji można zebrać z dzienników, gazet z epoki. Na przykład chciałem się dowiedzieć, czy Kafka doświadczył przemocy antysemickiej. Wiedziałem, że w Pradze doszło do ekscesów, napadano na ludzi i rabowano sklepy żydowskie; celem nie było zabijanie, ale takie zdarzenia miały miejsce. Chciałem wiedzieć, czy doświadczył tego bezpośrednio.
W jednym z wiedeńskich dzienników znalazłem relację o regularnej bitwie ulicznej, która odbyła się bezpośrednio przed drzwiami domu rodziny Kafki. Adres był podany w gazecie. Na dole był sklep, na górze mieszkanie. Czesi chcieli się wedrzeć do sklepu, a rodzina Kafków przyglądała się wszystkiemu przez okna. Mogli tylko obserwować przebieg wydarzeń. Dla mnie był to dowód na to, że przynajmniej raz w życiu naocznie Kafka doświadczył antysemityzmu i przemocy. To przykład sceny, którą mogłem opowiedzieć w swojej książce mimo braku dokumentów, relacji samego Kafki czy członków jego rodziny.
PAP: Burzy pan swoją książką obraz Kafki jako oderwanego od rzeczywistości artysty, który żyje wyłącznie dla swej sztuki i którego interesuje przede wszystkim on sam.
R.S.: Był inteligentnym, szarmanckim mężczyzną. Był dowcipny, potrafił słuchać innych. To normalny człowiek, choć nie zwyczajny. Nie przemawiał językiem literackim. Prawdą jest, że był neurotykiem, miał różnego rodzaju nawyki, jak częste pocieranie rąk. Miał problem z planowaniem czasu, był niepunktualny, co brało się z tego, że cokolwiek robił, każdą pracę, każde zadanie chciał dokończyć, nie potrafił przerwać. Ale z drugiej strony, kto w tamtych czasach nie był neurotykiem? Jego zachowania nie zwracały szczególnej uwagi. Wyróżniało go - i sprawiało, że był lubiany - to, że potrafił słuchać, rozumiał problemy innych. Bez względu na wiek czy płeć - jego siostrzenice opowiadały, jak doskonale się z nim rozmawiało, potrafił się wykazać empatią.
Często bywało tak, że gdy poznawał kogoś, na przykład w sanatoriach, szybko nawiązywał kontakt i udzielał rad. Niektóre z tych osób pisały później do niego: "Szanowny panie doktorze Kafka, czy mógłby mi pan pomóc raz jeszcze?". Kolega z pracy zwierzał mu się z obaw dotyczących niewierności żony. Kafka był jedyną osobą, z którą rozmawiał. Tak samo Max Brod - wyznawał mu rzeczy, o których przed innymi milczał. Kafka wzbudzał olbrzymie zaufanie i było oczywiste, że zachowa dyskrecję. Miewał też okresy, w których pogrążał się w depresji, ale wtedy się wycofywał, przebywał jakby "poza światem".
PAP: Często przypomina się to słynne zdanie z dzienników, w którym beznamiętnie odnotowuje: "Niemcy wypowiedziały wojnę Rosji. Po południu szkoła pływania" (tłum. Jan Werter - PAP).
R.S.: Ten przypisywany mu brak zainteresowania światem to absurd i jedna z najważniejszych rzeczy, o jakich chciałem napisać w moich książkach. Kafka był dotknięty wojną na wielu płaszczyznach, nawet w swojej pracy biurowej. Austriacy byli pewni, że po prostu wmaszerują do Rosji, już pierwsze miesiące wojny zweryfikowały to wyobrażenie. Z frontu wracało wielu ciężko rannych.
Państwo nie było na to w ogóle przygotowane, nie było wiadomo, co z tymi ludźmi zrobić, gdzie ich wysłać. Uznano, że ciężko ranny wracający z frontu to właściwie to samo, co ktoś, kto uległ wypadkowi w pracy. A kto odpowiada za takie sprawy? Zakład ubezpieczeń pracowniczych, w którym pracował Franz Kafka. Czyli codziennie ciężko ranni przychodzili do niego do biura i chcieli załatwić swoje sprawy. Myślę, że żaden inny pisarz w Europie nie miał tylu związanych z wojną doświadczeń - poza tymi, którzy trafili na front. Kafka prowadził swoje cywilne życie, ale mimo to był konfrontowany z rzeczywistością wojny i jej ofiarami.
Wiedział o wojnie więcej niż przeciętny czytelnik gazet. Wielu ludzi cierpiało psychicznie z powodu udziału w walce. Trzęśli się. To było zupełnie nowe zjawisko. Lekarze często uznawali, że symulują. Aby to sprawdzić, poddawano ich elektrowstrząsom, które częściowo przeprowadzano w tym samym budynku, w którym pracował Kafka. Udało mi się to ustalić na podstawie artykułów w czeskich gazetach.
PAP: Przyjęło się postrzegać Kafkę jako zapowiadającego nadejście zbiurokratyzowanego świata, niektórzy widzieli w jego książkach ostrzeżenie przed faszyzmem. Co pańskim zdaniem stanowi główny temat jego pisarstwa? Konflikt, rozdarcie między tradycją a nowoczesnością?
R.S.: W dziennikach jest fragment, w którym Kafka pisze: jestem końcem lub początkiem. On sam nie wiedział, czy jest ostatnim przedstawicielem literatury tradycyjnej, XIX-wiecznej, czy też początkiem czegoś nowego. Samo to zagadnienie nie było tylko jego osobistym dylematem, ale znakiem tamtych czasów.
Konfrontacja między starym a nowym to także konflikt między Czechami a Niemcami w Pradze. Z jednej strony niemieckojęzyczna społeczność i kultura z jej cesarzem i historią, Goethem i Schillerem. Z drugiej Czesi, którzy przyznawali temu rację, ale mówili, że to oni budowali auta, kina, pojazdy elektryczne. Wprowadzali nowoczesność. A Kafka bardzo interesował się techniką.
PAP: Jaki jest osobisty koszt spędzania tak wielu lat nad studiowaniem życia i dzieła Franza Kafki? Miewał pan traumy, kafkowskie sny?
R.S.: Koszmarów nie miałem. Cena była taka, że gdzieś w połowie lat 90. na wiele lat musiałem poświęcić wszystko, nie mogłem pisać i robić czegoś innego w tym samym czasie. Było duże ryzyko egzystencjalne: jeśli pierwszy z opublikowanych tomów nie zostałby dobrze przyjęty, a ja miałbym jeszcze dwa do napisania, to jakie wydawnictwo zdecydowałoby się na finansowanie takiego projektu? Z dzisiejszej perspektywy, gdy wiem, że wszystko potoczyło się dobrze, widzę, jak wielkim przywilejem było zajmowanie się tym, na co miałem największą ochotę.
Rozmawiał Piotr Jagielski
Książka "Kafka. Lata decyzji. 1910-1915" Reinera Stacha w tłumaczeniu Sławy Lisieckiej ukazał się nakładem Państwowego Instytutu Wydawniczego. (PAP)
pj/ miś/ mow/ ał/