Państwowy Komitet Graniczny Republiki Białorusi napisał w komunikacie na swojej stronie internetowej, że „wieczorem 22 października w rejonie Kamieńca w obwodzie brzeskim, w pobliżu zapory granicznej, białoruscy strażnicy graniczni znaleźli zwłoki cudzoziemca o afrykańskim typie urody”. Według tego źródła, polskie służby przerzuciły go na stronę białoruską przez bramę dla zwierząt. Na jego ciele miały być wyraźnie widoczne krwiaki i ślady zakrzepłej krwi, co sugeruje – choć nie zostało to stwierdzone wprost – że nielegalny imigrant został po polskiej stronie dotkliwie pobity.
Dowodem na prawdziwość zarzutów ma być dołączony do komunikatu film nagrany nocą, pokazujący graniczny płot i leżące tuż przy nim zwłoki mężczyzny ubranego pomimo jesiennej aury tylko w t-shirt i dżinsy i mającego sine ślady na prawej ręce. Z komunikatu wynika, że w momencie odkrycia zwłok, polscy strażnicy graniczni mieli znajdować się w pobliżu ogrodzenia. Narracja szeroko rozlała się po białoruskiej infosferze i mediach wspierających reżim Aleksandra Łukaszenki, a także pojawiła się na niektórych rosyjskich portalach.
Rządowa Biełta doniosła, że zmarłym był 43-letni obywatel Bangladeszu, a polskojęzyczny kanał FaktyzBiałorusi na portalu X doprecyzował, że to polscy żołnierze przerzucili zwłoki przez ogrodzenie.
MON stanowczo zdementował te oskarżenia. „W rejonie białoruskiej miejscowości Kamieńsk - po polskiej stronie rejon Czeremchy - nie odnotowano przypadków przekroczeń ani żadnych zdarzeń z związanych z aktywnością migrantów. Dodatkowo, we wskazanym czasie zaobserwowano zwiększoną aktywność służb białoruskich w tym rejonie. To kolejny przykład fake newsów pojawiających się w środowisku medialnym skierowanych przeciwko Polsce. Zwracamy uwagę, że wojna prowadzona przez Federację Rosyjską wykracza poza działania zbrojne i poza terytorium naszego wschodniego sąsiada” – podkreślił Janusz Sejmej, rzecznik prasowy MON.
Straż Graniczna natomiast nie chce odnosić się do zarzutów białoruskiej propagandy. „Nie komentujemy materiałów zamieszczanych w sieci przez służby białoruskie, traktując je jako kolejne elementy prowokacji i dezinformacji” - napisał w odpowiedzi ppłk Andrzej Juźwiak, rzecznik prasowy komendanta głównego Straży Granicznej.
Ponowne oskarżenia ze strony Białorusi
Przekaz o przerzucaniu zwłok wraca po trzech latach i jest dokładną kalką kampanii dezinformacyjnej rosyjskich i białoruskich służb, stworzonej na potrzeby eskalującego wówczas konfliktu na granicy Polski z Białorusią. Oskarżenia o stosowanie takiego procederu przez polskich funkcjonariuszy Straży Granicznej i żołnierzy pojawiły się w szczytowym momencie wojny hybrydowej przeciwko Polsce, inspirowanej przez Rosję i Białoruś w listopadzie 2021 roku, kiedy przy granicy po stronie białoruskiej koczowały w trudnych warunkach pogodowych tysiące migrantów.
Pożywką dla akcji propagandowej stał się fakt śmierci kilku migrantów z powodu wychłodzenia. Białoruski prezydent Aleksander Łukaszenka oskarżył polskie służby o podrzucanie zwłok na stronę białoruską w śpiworach, a jego aparat propagandowy sfabrykował serię filmów pokazujących sceny odnajdowania ciał cudzoziemców zmarłych z zimna i głodu, podrzuconych rzekomo na Białoruś w śpiworach.
Białoruskie oskarżenia o niegodne traktowanie zwłok nigdy nie znalazły potwierdzenia w faktach. Polska Straż Graniczna informowała w listopadzie 2021 o śmierci ośmiu osób, ale z powodu wychłodzenia organizmu. We wszystkich przypadkach okoliczności zgonu badała policja i prokuratura, a pochówku podjęła się Muzułmańska Gmina Wyznaniowa w Bohonikach.
Czy powrót oskarżeń pod adresem Polski o przyczynianie się do śmierci migrantów i niehumanitarne traktowanie zwłok może być sygnałem kolejnego nasilenia akcji dezinformacyjnej na granicy?
Jaki jest cel oskarżeń Polski?
„Oskarżenia te wpisują się w pewien cel długofalowy i strategiczny Rosji, jakim jest deprecjonowanie państwa polskiego. Widać, że Putin dąży do zamrożenia konfliktu z Ukrainą i zawieszenia broni. Być może nasilenie akcji hybrydowej na granicy jest mu potrzebne, aby pokazywać Polskę jako kraj, który nie szanuje zasad i powinien być wykluczony z grona tych państw, które będą debatowały o dalszej pomocy i przyszłości Ukrainy” – powiedział PAP Stanisław Żaryn, doradca prezydenta RP, prezes Fundacji Instytut Bezpieczeństwa Narodowego.
To kolejna faza kampanii dezinformacyjnej wokół granicy, uważa z kolei Jarosław Jakimczyk, dziennikarz śledczy i redaktor naczelny Defence 24. „Pierwsze noce z przymrozkami spowodowały, że w białoruskim Państwowym Komitecie Granicznym, który jest regularną służbą specjalną i ma uprawnienia wywiadowcze oraz realizuje działania informacyjne, przystąpiono do kolejnej fazy tej operacji dezinformacyjnej, używając do tego sprawdzonych metod sprzed trzech lat. Nową okolicznością jest to, że to jest pierwsza taka sytuacja od zmiany rządu. Komunikat jest obliczony na podsycenie i wywołanie napięć pomiędzy obecnym rządem, kontynuującym politykę poprzedników w odniesieniu do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, a niektórymi środowiskami opiniotwórczymi w Polsce i NGO’s, które co pewien czas krytykują gabinet Donalda Tuska, zarzucając mu kontynuację polityki pushbacków i niehumanitarną postawę wobec migrantów. Motyw rzekomego podrzucania ciała osoby zmarłej w strefie przygranicznej wpisywałby się w ten kontekst jako element o dużym potencjale eskalacji nastrojów krytycznych w tych środowiskach” – argumentował w rozmowie z PAP Jakimczyk.(PAP)
bli/ lm/ grg/