Polska Agencja Prasowa: Rok 2024 to nie tylko pierwszy pełny rok, w którym Muzeum Historii Polski funkcjonuje we własnej siedzibie, ale również swoisty jubileusz pełnoletności MHP, powołanego w maju 2006 roku. Jak wspominacie te trudne początki?
Robert Kostro: Pierwsze miesiące istnienia MHP były pełne nadziei i zapału. Byliśmy nową instytucją z ogromnymi planami na przyszłość oraz gorącym poparciem ówczesnego ministra kultury Kazimierza Michała Ujazdowskiego. Trudności narastały później. Kolejne kierownictwo MKiDN nie było tak wyraźnie zaangażowane w projekt MHP. Mimo to w 2009 roku wydawało się, że jesteśmy bardzo bliscy budowy gmachu MHP, gdy udało się rozstrzygnąć przetarg na projekt gmachu nad Trasą Łazienkowską. Za tą decyzją nie poszły jednak rozstrzygnięcia dotyczące finansowania. Wielką stratą dla MHP była także śmierć 10 kwietnia 2010 roku wiceministra kultury i dziedzictwa narodowego Tomasza Merty, który wytrwale wspierał nasze wysiłki.
Tych osiemnaście lat funkcjonowania MHP to swoista sinusoida nastrojów – od nadziei na budowę gmachu, po obawy, że jego realizacja nie będzie możliwa. Około 2013–2014 roku wydawało mi się, że MHP nie powstanie. Wówczas okazało się, że niemożliwe jest jego sfinansowanie ze środków z nowej perspektywy budżetu Unii Europejskiej. Wówczas byłem bliski podjęcia decyzji o rezygnacji ze swojej funkcji. Na szczęście w 2015 roku, podczas urzędowania minister Małgorzaty Omilanowskiej, pojawiła się idea budowy Muzeum Historii Polski na Cytadeli i pierwsze pieniądze na realizację inwestycji. Potem uzyskaliśmy również silne wsparcie wicepremiera Piotra Glińskiego.
PAP: W ciągu 18 lat zmieniali się nie tylko ministrowie kultury i potencjalne lokalizacje gmachu MHP, lecz także technologia. W 2006 roku popularność mediów społecznościowych była niewielka, nie było smartfonów. Jak te wielkie zmiany technologiczne wpłynęły na wizję wystawy Muzeum Historii Polski?
R. K.: W gruncie rzeczy wiele to dla nas nie zmieniło. Zdecydowaliśmy się na stworzenie własnej kolekcji i zaplanowaliśmy zaprezentowanie na wystawie stałej 3600 obiektów oryginalnych. Można powiedzieć, że takie obiekty się nie starzeją, bo każdy z nich ma własną opowieść, niezależną od czasów, w których będą prezentowane. W czasie, gdy planowaliśmy budowę Muzeum Historii Polski, dominowało nieco inne podejście, skoncentrowane wokół scenografii i multimediów. W tym nurcie można umieścić Muzeum Powstania Warszawskiego i Muzeum POLIN. Oczywiście nasza wystawa stała będzie stosowała również multimedialne rozwiązania, ale liczba eksponatów będzie znacznie większa. Nie obawiam się więc zmian technologicznych. Przez 18 lat z pewnością nie zestarzała się także sama idea muzeum.
PAP: Spotkał się pan dyrektor z reakcjami krytykującymi rozmach gmachu MHP?
R. K.: Oczywiście zdarzają się takie reakcje. Paradoksalnie, nasz pierwotny projekt, ulokowany nad Trasą Łazienkowską, był mniejszy i skromniejszy. Samą bryłę budynku na Cytadeli odziedziczyliśmy jako pierwotną koncepcję Muzeum Wojska Polskiego. Nie w pełni czuję się więc adresatem tego zarzutu, ale uważam, że Muzeum Historii Polski powinno być obiektem reprezentacyjnym, takie zaś powstają bardzo rzadko. W ostatnich latach tylko Muzeum II Wojny Światowej i POLIN zyskały gmachy porównywalne do naszego. Wydaje się więc, że niepodległa III RP wymaga od nas, od czasu do czasu, efektownego gmachu publicznego. Muzea tego rodzaju, jak na przykład Niemieckie Muzeum Historyczne w Berlinie czy National Museum of American History, posiadają ekspozycję stałą i budynki porównywalne do naszych.
Gmach broni się również w inny sposób – reakcja znawców i osób zainteresowanych architekturą jest jednoznaczna. Muzeum Historii Polski budzi ogromne zainteresowanie, wprost entuzjazm. To się wyraża między innymi tym, że mamy długą kolejkę chętnych – zarówno instytucji publicznych, jak i komercyjnych – którzy chcą organizować ważne wydarzenia w naszym budynku. Nasze muzeum oprócz przestrzeni wystawienniczych posiada audytorium z doskonałą akustyką, salę kinowo-teatralną, sale konferencyjne i edukacyjne. Wykorzystujemy je sami, ale też wiele przedsięwzięć realizowanych w naszych murach przez zaprzyjaźnione instytucje poszerza zakres naszej działalności. Przykładem są koncerty Polskiej Orkiestry Sinfonia Iuventus i przedstawienia Teatru Klasyki Polskiej. Wszystkie te imprezy sprawiają, że Muzeum Historii Polski jest coraz bardziej rozpoznawalnym punktem na mapie Warszawy.
PAP: Wspomniane już Muzeum Wojska Polskiego zaprezentowało na otwarcie gmachu na Cytadeli wystawę, która streszcza dzieje wojskowości w ostatnim tysiącleciu. Muzeum Historii Polski zrezygnowało z wystawy otwierającej, stawiając na pokazanie części zbiorów gromadzonych przez ostatnich 18 lat. Wystawa „Wielkie i małe historie” nie ma charakteru narracyjnego. Decyzja o zorganizowaniu takiej ekspozycji była dość ryzykowna.
R. K.: Bałbym się, że zorganizowanie skrótowej wystawy, pokazującej całość dziejów Polski stworzy mylne wrażenie, że tak oto wygląda docelowa wystawa stała. Uważaliśmy również, że taka wystawa na zaledwie 1400 metrach nieuchronnie powodowałaby zawód. Sądzę, że większość zwiedzających zrozumiała nasz pomysł na ekspozycję „Wielkie i małe historie” - ma ona rozbudzić apetyt na wystawę stałą oraz udokumentować wysiłek tworzenia kolekcji.
Zdecydowaliśmy, że w okresie poprzedzającym otwarcie wystawy stałej będziemy organizowali kolejne ekspozycje czasowe. Wystawa „Wielkie i małe historie” wkrótce zostanie zamknięta, a kolejna, pt. „Potęga opowieści”, będzie poświęcona temu, w jaki sposób na przestrzeni dziejów opowiadano o historii Polski. Chcemy pokazać, że opowiadanie historii Polski jest procesem, który obejmuje różne generacje i w którym są wykorzystywane rozmaite środki. Polskie narracje historyczne mają swoje początki w epoce pierwszych kronikarzy dynastii Piastów. Później o historii Polski opowiadano również przez malarstwo historyczne, powieść, film historyczny i muzea. Zależy nam również na pokazaniu, że muzeum historyczne nie wyrasta na pustym polu. Ważne są w tym kontekście doświadczenia sięgające początków XIX wieku, między innymi kolekcji Izabeli Czartoryskiej. To, co nas z nimi łączy, to nie tylko wiedza, ale również sposoby jej przekazywania z pokolenia na pokolenie dzięki badaniom naukowym i środkom artystycznym. Często zresztą te drugie mają większe znaczenie społeczne niż wiedza podręcznikowa.
W październiku zaprezentujemy kolejną wystawę, tym razem odwołującą się do 230. rocznicy powstania kościuszkowskiego, ale też odnoszącą się do całości polskich doświadczeń powstańczych. Już w tym roku przygotujemy także wystawę na tysięczną rocznicę koronacji Bolesława Chrobrego. Udostępniając obiekty, między innymi z Muzeum Archidiecezji Gnieźnieńskiej oraz Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy, chcemy opowiedzieć o pierwszych polskich władcach i koronacjach pierwszych Piastów. W 2025 roku pokażemy wystawę o latach dziewięćdziesiątych XX wieku. Po refleksjach na temat odległych epok spojrzymy na czasy, które są częścią życia większości z nas. Dla młodych będzie to opowieść o czasach ich rodziców i dziadków, a tym samym – wejście w bardzo egzotyczny dla nich świat. To pokazuje też, że muzeum jest miejscem dialogu z rzeczywistością społeczną. Naszą wystawą nawiązujemy do pojawiającej się w kulturze mody na lata dziewięćdziesiąte.
PAP: Kiedy zobaczymy wystawę stałą?
R. K: Za dwa lata. Jesteśmy coraz bliżej tego momentu. Prace nad scenariuszem i projektem plastycznym wystawy są już dawno zakończone – trwa montaż ekspozycji. Oczywiście mogą się zdarzyć jeszcze drobne zmiany. Gdy pojawia się ciekawy obiekt, próbujemy go dopasować do naszego projektu. Na tym etapie jest to już jednak bardzo trudne. Wśród obiektów wystawy stałej elementem na największą skalę będzie rekonstrukcja fasady pałacu wazowskiego, czyli Villa Regia. W czasie potopu jego fragmenty zostały zrabowane przez Szwedów, a fragmenty które nie trafiły do Skandynawii, odnaleziono po trzystu latach na dnie Wisły. Detale architektoniczne wraz z ikonografią z epoki i opisami będzie można zobaczyć już w kwietniu w naszym muzeum, zanim staną się częścią wystawy stałej. A wracając do wystawy stałej – szacujemy, że jej zwiedzenie zajmie około trzech godzin. Owszem, będzie można również przejść ją szybszymi ścieżkami, ale nie mam wątpliwości, że pasjonaci historii spędzą tam znacznie więcej czasu.(PAP)
Rozmawiał: Michał Szukała
Autor: Michał Szukała
pp/