Minister rolnictwa i rozwoju wsi Robert Telus pytany był we wtorek w Polsat News o doniesienia, iż zachodzi rozłam w koalicji państw zakazujących importu ukraińskiego zboża oraz jakoby z 13 do 20 wzrosła liczba krajów członkowskich sprzeciwiających się polskiemu stanowisku dot. wydłużenia tego zakazu po 15 września br.
"Pierwszy raz słyszę, żeby było więcej krajów przeciwko temu. Rozmawiałem z wieloma ministrami z Unii Europejskiej w tej sprawie. Widzę zrozumienie, że trzeba budować koalicję. Trzeba budować mechanizm. Jestem przekonany, że Rumunia jest w koalicji. Jestem umówiony na przyszły tydzień, ze Słowacji do mnie dzwoniono, żebym się spotkał, żebyśmy wspólnie ustalili, w jakim kierunku pójdziemy. Na tę chwilę nie mam żadnej wątpliwości, że jest koalicja i na tę chwilę nie mam żadnej wątpliwości, że to zrobimy" - zapewnił Telus.
Dodał, że utrzymanie zakazu importu ukraińskiego zboża jedynie do 15 września to "argument polityczny, żeby bardziej jeszcze zdestabilizować sytuację w Polsce".
"My na to nie pozwolimy" - podkreślił Telus.
Przyznał, że polskiemu rządowi zależy, "żeby to było załatwione polubownie w Unii Europejskiej, żeby nie było trzeba wyważać drzwi, ale jeżeli będzie trzeba (...) zrobić swoje jednostronne zakazy, to my je wprowadzimy, bo nas interesuje interes rolników, ale (...) też interes konsumentów jest najważniejszy i nie ma na ten temat dyskusji" - zastrzegł.
Minister był też pytany o ryzyko nałożenia na Polskę kar, jeśli naruszy zasady jednolitego rynku.
"Już nie chcę słuchać straszenia nas, Polaków, karami (...). Będziemy prowadzić twardą politykę w interesie Polaków" - zapewnił.
Dodał przy tym, że tranzyt zboża przez Polskę będzie prowadzony.
"Jesteśmy w dialogu z Ukrainą, i z Litwą i Łotwą, by wykorzystać ich porty" - poinformował. Podkreślił zarazem, że zboże, które wyjeżdża z Polski, już tu nie wraca. "Mogłoby tak być, ale to się nie opłaca finansowo" - ocenił Telus.
"Jeżeli mówimy o bezpieczeństwie żywnościowym polski, bezpieczeństwie żywnościowym Europy, zboże musi płynąć do Europy i musi płynąć poza Europę. W tranzycie pomożemy" - zadeklarował szef MRiRW. Zauważył, że "przed zakazem importu wpływało do Polski w tranzycie około 114 tys. ton zboża, a w czerwcu przepłynęło tranzytem 260 tys. ton".
Poinformował, że z Polski "wypłynęło" około 6 mln ton zboża.
"To pokazuje, że korytarz zaczął działać" - zaznaczył. Przyznał, że około 3-4 mln ton zostało w Polsce, "ale to jest zapas, który zawsze musi być. My zużywamy miesięcznie około 2,5 mln ton zboża" - poinformował minister.
Robert Telus pytany był też, kiedy ujawni listę firm sprowadzających zboże z Ukrainy.
"Mam tylko część list, które sprawdzały moje inspekcje, a cześć list ma Krajowa Administracja Skarbowa i ją obowiązuje ustawa o tajemnicy skarbowej i tu jest dylemat. Ja się obawiam, że tej listy opublikowanie zrobi więcej złego niż dobrego. Zboża technicznego u mnie w ministerstwie nie ma. Ja tego nie mogę opublikować. (...) Co dałaby dziś ta lista rolnikom? Nie mam nic do ukrycia" - stwierdził minister.
"Ja się boję bardziej destabilizacji. Jak bym pokazał tę część list, a nie pokazałbym tej drugiej części, bo nie mogę, to będzie problem. Nawet napisałem do prokuratury pismo w tej sprawie (...) w zeszłym tygodniu, żeby ujawniła (...) te firmy, wobec których prowadzi śledztwo w sprawie (zboża) technicznego, bo tu jest problem" - zauważył.
28 kwietnia 2023 r. KE osiągnęła porozumienie z Polską, Bułgarią, Węgrami, Rumunią i Słowacją w sprawie ukraińskich produktów rolno-spożywczych, a 2 maja poinformowała o przyjęciu tymczasowych środków zapobiegawczych. Początkowo unijny zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji obowiązywał do 5 czerwca, następnie został przedłużony do 15 września br. Dozwolony jest tranzyt zbóż przez terytoria tych krajów.
W lipcu br. premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że jeśli Komisja Europejska nie wydłuży po 15 września zakazu wwozu zboża z Ukrainy, to Polska sama zamknie granicę na te towary. Szef MRiRW Robert Telus poinformował wtedy, że ministrowie krajów przyfrontowych chcą, by zakaz obowiązywał przynajmniej do końca roku. (PAP)
autor: Anna Bytniewska
jc/